LXIV POLEMIKĄ MOCHNACKIEGO* Z BRODZIŃSKIM
zarazem jedyną drogę do dokonania wielkiej przemiany w życiu narodu, drogę do oswobodzenia ojczyzny, romantycy warszawscy widzieli w ideałach Brodzińskiego dążności przeciwne postępowi.
Krytyka idyllizmu. W ich to imieniu odpowiedział Mochnacki, dając „szanownemu profesorowi” odprawę ostrą i zdecydowaną. I nie estetyczne tylko kryteria kierowały romantycznym krytykiem, kiedy odrzucał „Siel-stwo” jako wskazany poetom polskim ideał jedynie godny realizacji. Krytyk dostrzegał bystrze proces aktualnych przeobrażeń w duchowym życiu narodu: w dziejach jego zbliżała się godzina wielka, domagająca się odpowiedniego sygnału w literaturze polskiej — zmiany tematu i nastroju. „Nie czas teraz myśleć o łąkach i zdrojach, o mruczeniu waszych strumyków i beczeniu kóz. Różne są gusta; przeszedł i ten: zniewieściałego sielstwa”. Mieli Polacy swoją „Arkadię uczuć” — przyznawał Mochnacki — ale — dodawał zaraz, celowo zapewne posługując się Mickiewiczowską alegorią z Konrada Wallenroda — „wąż się zakradł do tego raju [...], a od tego czasu ciernie, głogi, oset, w wielu miejscach chwasty i zielska pasożytne rodzi ta kraina .balsamowych ziół, gdzie niegdyś i miód, i mleko tak obficie płynęły”. Godził się Mochnacki z tym, że sielskość występuje może w polskim charakterze narodowym; stwierdzał jednak, że są w nim i takie cechy, które nie dadzą się pogodzić z „niewinnie genialnym” idyllizmem. „Nie same zielone gaje i dąbrowy ma ziemia polska, ale także granitowe skały i przepaście, a w klimacie tutejszym są burze nawalne i pioruny — jak w historii77”. Zmienił się tedy „smak narodowy” w literaturze polskiej: nie Wiesław budzi teraz entuzjazm u młodzieży, ale Konrad Wallenrod.
77
«Kurier Polski» 1830, nr 159.
Nie wymieniał jednakże Mochnacki nazwiska Mickiewicza ani tytułu poematu w swym alegorycznym artykule78. Cała przecież krytyka idyllicznego programu literatury polskiej' współbrzmiała z Mickiewiczowską koncepcją ofiary jednostki ze szczęścia osobistego na rzecz narodu, była wspaniałą, w tonie żarliwą parafrazą motywu Alfa, który „szczęścia, w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie”. Idylla szczęścia skończyła się, umilkła też „sielska muza”.
Wolimy teraz — deklarował Mochnacki zmianę upodobań estetycznych nowego pokolenia — przysłuchiwać się szelestowi nietoperżów, poświstowi wichrów i uraganów, niżeli westchnieniom niewinnie genialnych skotopasów i pasterek 7B.
Sielskość nie może obecnie stać się „podstawą wszelkiej poezji”, czas jej minął. Przemówiły „inne strony charakteru narodowego”: pragnienie czynu, żądza ofiary na rzecz ojczyzny.
Romantycy ujrzeli inne piękno niż to, które klasyczna twórczość, zachwycona Spuścizną starożytnej kultury, sta-TfaIa-się^wśkrŹeśić. Dla nich piękno wyrastało nie z książek tylko, ale przede wszystkim z życia, z jego potrzeb, rodziło się z realnych pragnień i dążeń zbiorowości. Bladło piękno klasycystycznych kulturalistów wobec piękna realnego
78 Od marca 1828 r. władze na skutek interwencji Nowosil-cowa zakazały wymieniać publicznie nazwisko Mickiewicza. „Tak jak nowego Herostratesa — dowcipkowali klasycyści. — Czy za to, że świątynię Gustu spalił?” (Siemieński, op. cit., s. 113).
70 „Szelest nietoperżów”, „poświst wichrów” — aluzje do użytych w Zamku kaniowskim efektów, mających wywołać nastrój grozy. Obszerną recenzję poematu dął Mochnacki w «Ga-zecie Polskiej» (1829, nr 15 n.), gdzie określił z romantycznego punktu widzenia przedmiot i zadania krytyki literackiej.
Bibl. Nar. Ser. I, Nr 183 (Walka romantyków z klasykami) 5