31582 IMGV83 (3)

31582 IMGV83 (3)



146 WACŁAW BERENT

—    Widzę jedyną drogę wyjścia: wstąpić na scenę.

—    Boże, Boże mój, cośmy z żyda zrobili!... Widzisz, kto tam był, tego próg kościelny nawet odtrąd.

—    Gdzie?

—    W tynglu, w teatrze, w sztuce — to jednego diabła pa* nowanie. Twoje to, Jelsky, królestwo, twa moc i chwała.

—    Pan gardzisz sztuką?

—    Tłum widziałem, twoją potęgę pojąłem... Gardzę sobą, nienawidzę swego żyda!

—    Ale sztuką, pytam?

Borowski zwiesił głowę i milczał. Jelsky roześmiał się krótko: — Oj, to słówko, to słówko fatalne!

—    Czyś pan co postanowił?

—    Wyjeżdżam dziś jeszcze.

—    Hm!... A żona?

—    Ja zbieg, ja złodziej, powrócę tam bez własnego imienia, bez przeszłośd, bez żony, bez celu, treści i przywiązania do życia, tylko z tą jego klątwą!...

—    Ze sztuką? — skrzywił się Jelsky. — A kto dę tam będzie lansował? Macie u siebie porządnych dziennikarzy?... Ale przede wszystkim, co zrobisz z żoną?

—    Pozostawię ją Kunickiemu.

—    Jakże to „pozostawię”? I dlaczego koniecznie jemu?

—    Ponieważ ze wszystkich łotrów, jakich znam, ten karierowicz wydaje mi się najuczciwszym.

—    Hm!... — Jelsky wydął wargi. — Żenią się — chcesz powiedzieć... A no! poświęconą została sztuce, niechże z kolei poświęcą ją karierze. Poświęcanie się jest losem kobiety.

—    Muller!... — przypomniał sobie nagle Borowski i nachmurzył się. — Jego mi żal: młody! On się o tę przeszkodę gotów rozbić w życiu... Ale gdzie się podział Muller?

—    Poszedł z tą... rączką, z loży. Widziałeś ją?

Borowski splunął.

—    Niech was wszystkich piekło pochłonie!

—    Dla takich mniej więcej poświęcają się kobiety... I one znają to słówko „sztuka”!...

Przy bramie opuścił jednak Borowskiego spokój. Wargi dygotać poczęły, ręka czepiała się kurczowo ramienia Jel-sky’ego. Pociągnął go ze sobą na górę. — Chodź! dam ci list do Kunickiego. Boję się o tę pierwszą chwilę dla niej. Chodź!

—    Kazał mu jednak oczekiwać w sieni; Jelsky rzucił ramionami, siadł jednak flegmatycznie na schodach i począł się bawić woskowymi zapałkami. Borowski wśliznął się do mieszkania na palcach.

Przyćmiona lampa pod abażurem pali się na stole. „Jak zawsze w takich razach” — przemknęło przez myśl Borowskiemu. — Ta cisza, lampa z czerwonym abażurem, ostry cień na ścianie: długi, czarny i taki dziwnie niespokojny! — Czuł, jak za każdym krokiem traci władzę woli, jak to fatum znanej gorączki poczyna kierować jego ruchami... Skrada się na palcach, czai, własnego cienia płoszy i wzdryga... Przez chwilę zapomniał jakby, po co tu przyszedł; spojrzał na biurko i rzucił się do niego... Przerzuca kartki, przypada na krzesło i kreśli jakieś słowa bezładne, gorączkowe: ostatnie pożegnanie. Rzuca pióro i — roztwiera z hałasem szufladę!... Nie

—    nie to! nie to!... Chce biec do drugiego pokoju, lecz wzrok jego pada raz jeszcze na biurko. I zdawało mu się w tej chwili, że ze wszystkich ciemnych kątów pokoju rozlega się potworny, złośliwy chichot...

Na stole leżała biała czysta karta: nie napisał ani słowa! Wiódł piórem górą, ponad papierem, jak zawsze w takich razach.

— Boże mój! —jęknął. Opadł na krzesło, ręce zwisły bezwładnie. — Boże mój, więc naprawdę nie mam sił do p r a w-dziwego życia!?... -

— Zmógł się przecie i pisał z wysiłkiem wielkim:

„Wśród nas wszystkich ty jeden tylko nie zgniłeś do reszty, ty jeden kochasz może prawdziwie. Ona jest bierną, jak każda kobieta: miłości potrzebuje, pokocha tego, kto ją kocha. Broń i strzeż! Jestem najpodlejszym człowiekiem na świecie”.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV74 (3) 128 WACŁAW BERENT Oczy Mullera skierowały się znów na prawo, gdzie świeciła w półcieniu b
55766 IMGV63 (2) 106 WACŁAW BERENT _Skończyliśmy zatem z literaturą i nauką — odliczał na palcach —
15377 IMGV86 (2) 152 WACŁAW BERENT wyni płaszczu i w małej wełnianej czapeczce na głowie krzątał się
IMGV74 (3) 128 WACŁAW BERENT Oczy Mullera skierowały się znów na prawo, gdzie świeciła w półcieniu b
IMGW05 (3) 190 WACŁAW BERENT Słyszę: — padł strzał! — Szum skrzydeł mu nie zawtórował... Widzę: — os
IMGV23 26 WACŁAW BERENT Czasami się zapamiętywa. —    Zochna?... Uśmiecha się miękko,
IMGV95 (3) 170 WACŁAW BERENT szy ciężko, solidnie, jakby dla zrównoważenia tej pesymistycznej melanc
IMGV96 (4) 172 WACŁAW BERENT —    Chłop tylko w gorzałce smak znajduje. W takim spoko

więcej podobnych podstron