IMGV74 (3)

IMGV74 (3)



128 WACŁAW BERENT

Oczy Mullera skierowały się znów na prawo, gdzie świeciła w półcieniu biała dłoń na parapecie loży. Kobieta nie drgnęła nawet od tego czasu. I wydało mu się w tej chwili, że tam na oparciu loży siedzi sęp, ostrą głowę w puszysty kołnierz wgarbił i zamarł nieruchomo; czasami tylko senne powieki uniesie, szklane ślepia leniwo przewraca, zamyka i czeka, zimny, na padlinę.

Z brzękiem ostróg, łoskotem i tupaniną wyrzuciła się na scenę gromada mężczyzn. Połączyły się pary i poczęły się wikłać w coraz to dzikszym tańcu. Za chwilę było już tylko widać czerwone plamy, białe kłęby koronek i czarne wiry oraz koliska od wyrzucanych wysoko ponad sąsiednie głowy nóg. Huczały ponad tym wszystkim trąby, bębny i piszczałki, z łoskotem waliły cymbały, odrzynały twardo rytm tańca basowe struny wiolonczeli. Długie ramiona kapelmistrza, wyciągając się w kierunku wirujących nóg, wołały jakby: „wyżej!” — a wymachując rozpacznie ponad orkiestrą krzyczały niecierpliwie: „prędzej!”. Ten zawrotny chaos buchnął jakby ze sceny na widownię i porwał, zdało się, wszystko za sobą: oko chwytało tylko pęd, ucho szaloną kakofonię dźwięków! Ponad tym sabatem8 tanecznym królowały tylko i śmigały w powietrzu czarne nogi; wszystko wpadło w jakiś idiotyczny, jak zmora senna dokuczliwy pęd i wir: świat zburzył się, zwichrzył, oszalał, wściekł!...

Wyżej, prędzej — prędzej, wyżej!...

Urwała się wreszcie muzyka i runęła kurtyna.

Błysk światła, oklaski, bicia lasek o podłogę...

Tyngiel-tangiel!

—    Dobre! — chwalił po raz drugi Jelsky życzliwym skinieniem w kierunku sceny. — Czerwone, węgierskie kankani-sko! — tłumaczył swym przyjaciołom.

Pawluk zapatrzył się tępo w kurtynę.

—    Tfu, czort! — splunął nagle, zerwał się z krzesła i począł krzątać się ruchliwie po loży.

« sabat (z hebr.) — zjazd czarownic; tu: wir tańca.

Jelsky’ego przyszły odwiedzić dwie artystki: witały się piskliwie z obecnymi.

—    Nie rozumiem... — odezwał się po raz pierwszy Kunicki

—    Jeszcze pan czegoś nie rozumiesz?! — przerwano mu śmiechem.

—    Nie rozumiem — mówił nieustraszony Kunicki — co w tej całej kakofonii robi Bizet, Liszt...

—    Co robią? Dostali bzika i cieszą się — odpowiedział Jelsky. — Tam, na dole — tłumaczył poważnie — siedzą panowie, którzy mają dosyć tragedii w życiu i — w swych głowach. Panowie żądają wesołości; nie dowcipu ludzkich głów. bo to już dziś nuży, lecz humoru kobiecych nóżek. Ib jeszcze bawi tymczasem. Jeżeli ewolucja pójdzie dalej w tym kierunku, należy się spodziewać, że przy ulepszonych dekoracjach wejdzie, na przykład, na scenę wieża katedry kolońskiej stanie dęba i zatańczy kozaka... Myśl z wieczora nuży ludzi pracy, ludzi wielkomiejskich!

—    Ale w takim razie, co wy tu robicie? — niecierpliwił się Kunicki. — Gdzież konsekwencja!?

—    Młodzieńcze, zrujnujesz się na konsekwencję! — huknął z kąta basowy głos.

—    Ależ logika!?

—    Pan masz świetne zadatki na bakałarza!

—    Więc sens? Sens! Głowa moja! — krzyczał Kunicki ściskając dłońmi skronie.

—    I panicz chce zostać literatem?...

Muller i Jelsky prostują pomyłkę; towarzystwo chce być grzecznym i kiwa smętnie głowami, na znak widocznie, że i takie fachy być muszą. Bas tylko szepcze niechętnie do sąsiada: — Co ta racjonalistyczna hołota między nami robi? — lekarze! przyrodniki!

—    Czyż nie mam racji? — zwrócił się głośno do jednej z dam.

9 katedra kolońska — słynna kolegiata w Kolonii, której najstarsze części pochodzą z IX w.


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMGV74 (3) 128 WACŁAW BERENT Oczy Mullera skierowały się znów na prawo, gdzie świeciła w półcieniu b
IMGV18 16 WACŁAW BERENT Przychodzi sztuka, cofa się przed samym spektaklem, mówi, że stary, że kolan
IMGV25 (2) 30 WACŁAW BERENT wiedział o tym — spodziewał się od aktorów duszy. Tremę miał: żyde dusił
IMGV56 (2) 92 WACŁAW BERENT —    Co takiego? — zainteresował się Jelsky. —
IMGW61 (3) WACŁAW BERENT Bo zdawało mu się, że to dalekie, rozlewne echo młodych wspomnień przynosi
IMGW65 (2) WACŁAW BERENT * A///a0(L —    Mów! — zaniepokoił się nagle i targnął go za
15377 IMGV86 (2) 152 WACŁAW BERENT wyni płaszczu i w małej wełnianej czapeczce na głowie krzątał się
55766 IMGV63 (2) 106 WACŁAW BERENT _Skończyliśmy zatem z literaturą i nauką — odliczał na palcach —

więcej podobnych podstron