92 WACŁAW BERENT
— Co takiego? — zainteresował się Jelsky.
— Ot. cały ten smutek życia!1 2 Może on jest konieczny? Może ten jeirpotężnym, kto go hojną dłonią sieje? Może z tych właśnie nasion wyrastają najszlachetniejsze kwiaty?
„Inaczej to brzmi niż wówczas na przedmieściu” — pomyślał Borowski i nie czuł już do niego ani cienia niechęci. Miękkie, szerokie jego wargi wyrażały w tej chwili tkliwe, kobiece prawie współczucie.
— Chodź pan z nami! — krzyknął chwytając go odruchowo pod ramię. I wraz z tym dotknięciem wyczuł instynktem aktora, że tego człowieka smutek wtrącił w jakąś niezmierną bierność, że gotów iść wszędzie, robić, co mu każą.
— Mogę — odparł. — Ja już od dwóch tygodni nie pracuję wcale i po mieście się wałęsam.
— Chodź pan do kawiarni. Pójdziemy potem gromadą na Yvettę.
— A któż to jest Yvetta?
— Jak to, nie wiesz doktór? Szansona12 — bycza! Yvetta Guilbert3.
— Ach! Ttynglówka?4
— Fenomenalna, nadzwyczajna, boska! — entuzjazmował się Jelsky. — Księżna cynizmu współczesnego! pani ostrych zgrzytów!... Wiecie, jej cynizm pada podobno, bryzga, chlapie wprost w gęby słuchaczów i widzów — a ona czysta zostąje. Czysta, dumna, karząca — jak sztuka. Cela veut dire quel-que chose5— co?... Rękawice nosi aż po pachy — czarne, okropnie czarne i połyskliwe.
Suknia — wiesz doktór — ni za długa, ni za krótka jak na szansonę: matematycznie jakby wykreślony ten właśnie największy smaczek... I brzydka! — tą właśnie fascynującą brzydotą, potężną jak kaprys mistrza. O, to zaciekawia, rozdrażnia, bierze! Nie wiem, ilu ludzi w łeb sobie dla niej strzeliło, ale gruba,"gruba liczba... Jednym słowem, boska, nadzwyczajna kobieta! Le genie du sexe!6 Der kategonsche Im peratiu!7 8 Nosi czarne majteczki.
Minęli tymczasem zaułki i wydostali się na bulwar. Uderzył ich w uszy huk i zgiełk, przed oczyma roztoczył się świat jaskrawy i rojny. Wpadła w ucho muzyka, zrywająca się co chwila w skoczne tempo i tonąca w turkocie ulicznym. W takt jakby tej muzyki, pod świeżą zielenią drzew bez cienia, ostrą, dziwną i jakby zastygłą w jaskrawym przepojeniu sztucznym światłem, roił się i przelewał czarny tłum. Na ciemnym tle męskich sylwetek kołysały się mieniące i barwne kapelusze kobiet, szumiał jedwab, szeleściły suknie. Wzdłuż ulicy pędziły jak wichry długie, jasno oświetlone wagony tramwąjów elektrycznych, dorożki snuły się w nieskończonych szeregach.
Jelsky zbliżył się do Kunickiego i ssąc cygaro szeptał mu na ucho:
— Horror uacui1S... wiesz doktór — w fizyce średniowiecznej. Warto tę siłę wskrzesić dla wytłumaczenia współczesnych dusz. I potęgi kobiet .dzisiaj. Kobiety stawały się zawsze potężne wtedy, gdy idee się kurczyły i zasychały w doktryny. Dla czasów i ludzi żywych mają one tylko wartość markietanek na postoju nocnym9.
Zapewne aluzja do słów Maeterłincka: „Et la tristesse de tout cela...’ (nr.: „i smutek tego wszystkiego*) z wiersza Ame w tomie Serreś chau des (Cieplarnie; 1895).
szansona (z fr.) — śpiewaczka kabaretowa.
Yvette Guilbert — słynna francuska piosenkarka kabaretowa (1869—1944); jej portrety wielokrotnie malował Henri de Tbulouse--Lautrec
tynglówka — aktorka występująca w tyngiel-tangiu (z niem. Tingeltangel), trzeciorzędnym kabarecie.
(fr.) — Tb coś znaczy.
(fr.) — geniusz płci.
(niem.) — nakaz bezwarunkowy; w systemie etycznym Kanta naczelny postulat, z którego wypływają wszystkie prawa moralne (w pierwszych wydaniach powieści błędnie: jDas...~).
Horror uacui (łac.) — obawa próżni.
Aluzja do aforyzmu F. Nietzschego: „Ku wojnie wychowany ma być mąż, niewiasta zaś ku wytchnieniu wojownika" < Tnkn rzecze Zaratustra^ Książka dla wszystkich i dla nikogo, prze) W. BerentTWarszawa 1907, s. 76).