92
gruncie jednej idei państwowej, oparte na ich równouprawnieniu, może dojść do skutku tylko na zasadzie kompromisu. Jeżeli żaden z narodów, będących w mniejszości, nie godzi się na to, by państwo miało obcy mu charakter narodowy, to wówczas to państwo przestaje być już wyrazem dziejowej twórczości narodu; naród, który państwo stworzył, , zrzeka się swego państwa narodowego, zrzeka się bodaj rozstrzygającego wpływu na jego losy. Polityka wewnętrza musi doprowadzić do przyznania takich praw mniejszościom, które mogą w przyszłości rozsadzić nawet jedność państwa. Polityka zewnętrzna liczy się z aspiracjami żywiołów obcych, które wymuszają ustępstwa dla swoich, narodowych celów. Państwo, które liczy na poparcie Żydów, które im daje równy wpływ na swój ustrój, będzie musiało stać się narzędziem międzynarodowej polityki żydowskiej.
Taka polityka na dłuższą metę jest niemożliwością. Kompromis różnych narodów w państwie, na zasadzie ich równorzędno-ści, nie usunie walk wewnętrznych, lecz je zaostrzy w ostatecznym wyniku. Albo naród rządzący urzeczywistni ideę państwa narodowego i wtedy państwo bezimiennie przeobrazi się na nie, albo też dojdzie do wzrostu dążeń odśrodkowych, które osłabią państwo i nawet zagrożą jego całości.
Jak wiemy, u podstawy każdego porządku społecznego tkwi jakieś pojęcie dobra ogólnego. Trudno je znaleźć w państwie bezimiennem. Można wysunąć na czoło np. solidarność gospodarczą wszystkich obywateli, „bez różnicy wyznania i narodowości", ale nie zajedzie się daleko na tym koniu. Siły państwa nie stworzy się przez to, że ono zatraci fizjognomję, która narzuca mu nieuchronny bieg dziejów.
Ideę państwa in abstracto łatwo doprowadzić do absurdu. Przypuśćmy, że państwo jest bezwzględnem dobrem, wartością absolutną, dzięki temu tylko, że jest państwem. W takim Tazie powinno być obojętnem, do jakiego należy się państwa: bo wtedy wartość państwa oceniałoby się według jego technicznych urządzeń, wartości jego organizacji, stopnia w jakim ono zabezpiecza dobrobyt jednostek, korzyści, różnych „zdobyczy", które im gwarantuje i t. d. Takie przypuszczenie odrzuci z oburzeniem najgorliwszy nawet zwolennik idei państwowej; odrzucić dlatego, że jest nieświadomym zwolennikiem państwa narodowego; jest choć trochę nacjonalistą, nie wiedząc
0 tem, tak jak p. Jourdain nie wiedział o tem, że mówi prozą.
Państwo nasze jest dla nas bezwzględnem dobrem dlatego, że
jest naszem, polskiem państwem; gdybym był obywatelem obcego państwa, nie widziałbym w niem nigdy bezwzględnego dobra. I choćby to moje państwo było źle zorganizowane, ubogie, choćby mnie krzywdziło, wywłaszczało, pozbawiało mnie możności życia, zawsze będzie mojem państwem; zawsze będzie czemś lepszem od życia pod cudzą w‘adzą. Tych uczuć nie może żywić ten, kto jest świadomym członkiem obcego narodu; i niema powodu, by się temu dziwić, lub na to oburzać.
Fakt ten stwierdził Żyd, przyznający się do obozu asymilacyj-nego, dyr. Herman Feldstein, w ankiecie urządzonej we Lwowie w pocz. 1919 r. przez Tymczasowy Komitet Rządzący: „Dla tych, którzy Polskę zamieszkują za wypowiedzeniem, którzy mając dwie ojczyzny, mogą się każdej chwili zdecydować wyprowadzić się z jednej do drugiej, potęga i dobrobyt ojczyzny, którą w danych warunkach są gotowi porzucić, nie przedstawia tej doniosłości co dla tych, którzy mają jedną tylko ojczyznę
1 jej w żadnych okolicznościach nie mają ani zamiaru, ani siły opuście J.
Kto należy do obcej narodowości, może rozmaicie układać swój stosunek do państwa, w którem żyje. Niekoniecznie będzie je zwalczał. Może uznać, że dobro jego narodu wymaga kompromisu, a nie walki; może mieć nadzieję, że to państwo lepiej zabezpieczy jego byt narodowy, niż państwo sąsiednie, które jego naród tępi na każdym kroku. Ale zawsze to obce państwo ma dla niego względną, przemijającą wartość.
Jeżeli więc mówimy, że państwo jest dla nas bezwzględnem dobrem, to dlatego, że państwo jest postacią zorganizowanego życia narodu, jest wcieleniem idei narodowej. I dlatego nie przeciwstawiamy narodu i państwa Ale oczywiście trzeba te dwa pojęcia odróżnić, ustalić ich wzajemny stosunek. I tu nasuwa się pytanie, szczególnie żywe w dzisiejszych czasach: czy naród może się w całości wcielić w państwo, czy może dojść do iden-
!) Myśl Narodowa, Nr. 6/1936; art. St. Rymara pod tyt.: „Gdy Żydzi mówili otwarcie".