teli państwa ateńskiego z przełomu ery niepodległości i ery uniwersalizmu. Czytamy u niego: „Święcilibyśmy oczywiście pobożnie u-stanowione przez ojców święta, i nasza wspaniałomyślna orędowniczka na Akropolu miałaby w nas najgorętszych swoich czcicieli; wtajemniczylibyśmy sdę w błogie misteria Demeter eleuzyńskiej z ich głęboką nauką i podnoszącymi na duchu obrzędami, aby zapewnić sobie lepszy )cs w świecie pozagrobowym; jeszcze na ławie szkolnej znalibyśmy gruntownie całego Homera, ale rozumie się, nie wątpilibyśmy, że jeśli jego Zeus grozi Herze pobiciem, znaczy to tyle, że niebo, o-dziane w chmury, piorunami swymi chłosz-cze przestwór powietrzny; regularnie w dni Wielkich Dionizjów bylibyśmy widzami tragedii wielkich naszych poetów (...), lecz słuchalibyśmy także z uwagą natchnionych nauk uczniów Platona w Akademii, subtelnych roztrząsań Arystotelesa i jego szkoły w Li-ceum(...)” 3.
Wszystkie trzy sposoby grzeszą jednym i tym samym: nie uwzględniają ewolucji w obrębie doby klasycznej. Silą się na obraz syntetyczny — ale zarazem statyczny — dostrzegając go: albo jak Zieliński w efekcie końcowym, co rozmija się z doświadczeniem historyka, świadomego, że okres końcowy wielkiej epoki nigdy nie stanowi jej prostej
s Religia starożytnej Grecji, Warszawa 1921, s. 11—12. Autor wymienia dalej i inne szkoły myślowe Aten, nie wyłączając i materializmu epiku-rejskiego.
sumy; albo widząc go w najwybitniejszych postaciach epoki, przerastających o głowę szarego obywatela; albo szukając syntezy w rzekomo niezmiennych rysach religijności.
Na znaczenie pokoleń w rozwoju ideologii państwa attyckiego słusznie zwrócił uwagę Kazimierz Kumaniecki w Historii kultury starożytnej Grecji i Rzymu. W samym V wieku wyodrębnił on trzy pokolenia:
pierwsze — bez zastrzeżeń przywiązane do tradycji związanej z Ajschylosem i Fryni-chosem w tragedii, z Krytiosem i Nesiolesom w rzeźbie;
drugie — z lat Peryklesa, które, „podobnie jak poprzednie, stara się zrozumieć otaczający je świat drogą interpretacji mitów i nowej interpretacji historii... Zarówno tragedie Sofoklesa. jak i historia Herodota są ilustracją tezy o słabym człowieku, który jest •cieniem cienia», i o potężnym bóstwie nieustannie karzącym człowieka za przekraczanie granic nakreślonych naturze ludzkiej. Boskie pochodzenie prawa i urządzeń państwowych nie ulega dla tego pokolenia wątpliwości'’;
wreszcie trzecie — „działające w IV dziesięcioleciu oraz w okresie wojny pelopones-kiej. Odnosiło się ono już krytycznie do reli-gii” 6.
Zatem w interpretacji niedawno zmarłego filologa polskiego tradycyjna, klasyczna religijność attycka zachwiała się już za świet-I -
6 Warszawa 1955, s. 132.
93