ogólnych tendencja rozwojowych różnych systemów leksykalnych, czy wreszcie powtarzanie się, „seryjność” pewnych typów zmian na gruncie tego samego języka? W zależności od przyjęcia któregoś z tych założeń wypadnie sformułować odpowiedź inaczej. W pierwszym wypadku należałoby przyznać rację „anomalistom”; zdarzające się wypadki paralelizmu ewolucji znaczeniowej wyrazów odpowiadających sobie w dwóch lub kilku językach (np. poi. dziewka — córka, młoda dziewczyna’ -*• 'ladacznica* i fr. filie, poi. pojąć ‘chwycić’ -*■ 'zrozumieć' i łac. capere, niem. be-greifen). zresztą rzadkie, nie mają żadnej wartości dowodowej wobec ogólnie idi oma tycznego charakteru rozwoju wyrazów w poszczególnych językach. Gdyby się za podstawę rozważań przyjęło ujęcie drugie, odpowiedź nie byłaby jednoznaczna. Niewątpliwie współczesnym językom europejskim wspólne są ogólne mechanizmy zmian (przesunięcia logiczne, modyfikacje zabarwień i przebiegi sprowadzające się do wewnętrznej „przebudowy” kodu) i ich zasadniczy kierunek (ku specjalizacji nazw i funkcjonalnemu wyzyskaniu dubletów), co jednak bynajmniej nie wyklucza swoistości rozwoju ich płaszczyzny znaczeniowej. Na przykład w języku francuskim. ubogim w słowotwórcze mechanizmy pomnażania słownictwa, bardzo często zachodzi denominacja metaforyczna; równie istotna rola przypada w udziale „łańcuchowym” metonimiom (tzw. glissement de sens 'poślizg znaczeń7). W historii polszczyzny, języka o rozbudowanym systemie słowotwórczym, obfitującego w typy strukturalne, których zakresy znaczeniowe bądź są tożsame, bądź krzyżują się'ze sobą, można odnotować pokaźną liczbę procesów o charakterze słowotwórczo-semantycznym (por. repartycję funkcjonalną formacji współpodstawowych, przeobrażenia związane z leksykałizacją, z zatarciem się wyrazistości znaczenia strukturalnego słowa itp.).
Ale nawet w jednym języku stwierdza się dwoistość przesunięć znaczeniowych. Niektóre z nich następują seryjnie, reprezentują mechanizm typowy (por. pejoratywne zabarwianie się nazw zbiorowisk ludzkich: ga-wiedź, motloch, pospólstwo, publika itp. lub nazw czynności handlowych: frymarczyć, kupczyć, przekupstwo), inne są swoistymi unikatami. Taki charakter mają np. metonimie, zależne od nieskończenie różnorodnych skojarzeń sytuacyjnych (por. ceregiele, podlotka). I przeciwnie — zmiany w niewielkim stopniu uwarunkowane bodźcami realnymi, wewnętrznosy-stemowe wynikają zwykle z działania mechanizmu analogii (przypomnijmy paralelny rozwój synonimów, antonimów, dokonywanie się pewnego przesunięcia semantycznego w obrębie całych paradygmatów słowotwórczych itp.). W jednym języku można jednak znaleźć znacznie więcej przykładów potwierdzających deterministyczną koncepcję zmian znaczeniowych, więcej mechanizmów i tendencji, które działają względnie regularnie. Za takie prawidłowości w zakresie polskich zmian znaczeniowych wy-
padałby np. uznać bardzo rygorystyczne usuwanie enanttaacmii (por. brak, zbytek, zapamiętać), wiodące aź do eliminacji Jednostek ..-wewnętrznie antonimicznych” (np. wyrazu namiastek, o znaczeniach 'poprzednik, przodek' i "następca, potomek*), następnie ograniczanie zakresu niektórych leksemów tylko do oznaczania realiów związanych ze światem ludzkim (np. osoba, ogorzały, choć Jeszcze u Staszica „strefa ogorzała”) bądź przeciwnie — wyłącznie z dziedziną zjawisk i przedmiotów nieożywionych (np. zsiadły, pochyły, postawić itp.) Charakter regularny mają procesy semantyczne obejmujące pewne typy struktur słowotwórczych, np. Domina actionis, które z zasady podlegają konkretyzacji (por. strzelba, |Aieczka, opój itp.).
j; :Rozstrzy ganię „odwiecznych” problemów teorii zmian znaczeniowych nie Jest jednak ambicją tej książki. Jeżeli którakolwiek z zaobserwowanych tu ogólniejszych prawidłowości znajdzie potwierdzenie w późniejszych analizach, będzie to dla autorki dodatkową satysfakcją. Główną stanowi Śledzenie losów wyrazów — małych zwierciadeł odbijających dzieje i obyczaje minionych pokoleń.