Powieść składała się z dwudziestu części, a sie- 1 demnaście z nich zajmował monolog głównego bohatera, Bolesława Porejki, który opowiada historię swojego życia. W takiej konstrukcji do- i strzec należy istotną zmianę: zastąpienie narracji bezosobowej, autorytatywnej, narracją pierw* = szoosobową, z całym jej ograniczeniem poznawczym, wątpliwościami i brakiem prawdy ostatecznej oznaczało rezygnację z ponadosobowego j autorytetu doktryny. Utrata pewności ideologicznej jest tym wyrazistsza, że mamy tu do czynień nia z monologiem wypowiedzianym, a więc (jeśli uwzględnić Notatki z podziemia Dostojewskiego czy Upadek Camusa) najbardziej prywatną, najsilniej do spowiedzi zbliżoną odmianą narracji! pierwszoosobowej. Wybór tej formy stawia Konwickiego po raz wtóry w rzędzie prekurJ sorów. Oto przecież w literaturze polskiej zaczynał się okres wyjaśnień, tłumaczeń, wyznana spowiedzi, to zaś wyraźnie faworyzowało strategię narracyjną pozwalającą łączyć mowę oskard życielską z mową obrończą. Stąd też, począwszy od 1957 roku, daty opublikowania Wzlotu Iwaszkiewicza, monolog wypowiedziany stał się jedną z kluczowych form rozrachunku z przeszłość cią.
Bolesław Porejko spowiada się więc ze swego życia, jednak sytuacja, w której poznajemy jego życiorys, jest niejasna, monolog przybiera bowiem formę pośrednią między wymuszonym ze-
znaniem i intymnym wyznaniem: już pod koniec pierwszego rozdziału zaczynamy orientować się, iż Bolesław jest przesłuchiwany przez dwóch mężczyzn, zarazem jednak odnosimy wrażenie, iż on sam chce mówić, że czyni to bez większych oporów. I właśnie taka dwuznaczna sytuacja — mówienia pod przymusem, ale i traktowania samego przymusu jako pretekstu do wypowiadania prawd intymnych — będzie odtąd jednym z wyznaczników porozumiewania się bohaterów w świecie powieściowym Konwickiego. W Nic albo nic, Malej apokalipsie czy Czytadle bohater ciągle wzywany jest na przesłuchania, które — szczerością zbyt intymnych wyznań — zamienia w spowiedzi.
Bolesław ujmuje historię swego życia w klamrę podwójnej zdrady. Urodził się w 1926 roku, został wychowany w tradycji katolickiej i bogo-ojczyźnianej, w czasie wojny walczył w oddziale AK, a po wojnie, już jako student architektury (co jest wyraźną wskazówką autobiograficzną), stał się sympatykiem komunizmu. To zdrada pierwsza (za którą mógł zapłacić życiem, jako że przyszli do niego „trzej z wyrokiem”). Nie mogąc jednak do końca zaakceptować „oblężni-czych” konsekwencji nowego ustroju, nie zdecydował się na wstąpienie do partii, później zaś — podczas pobytu na Zachodzie — poprosił o polityczny azyl. I to była zdrada wtóra.
Dopiero tu ujawnia się cała przewrotność — ale i spora niekonsekwencja — zastosowanej
— 33 —