MAŁGORZATA da jenówicz
rwm pmugłłH^ ihm^o ni awntjtgp yntrinwi wątków parumyji fpatM$ WiMir, *se wb*ew pewnym trendom cu
M^r***® wpiiDłflłmy nr PiMicf o wbc bidui md ffgtoninii. fakir bada MB H potTMwui, my wifafBf pewnych porównań. jak ahmiK zauważył ptBpttm. Bfsmn, rur tylko ni w*dzyżabot owych, ik także rffinotlnych PuciMUOUun moich imiiwfiow iii jest w sscscgótoości Krbkitwo due. iiimiyliw, ie iwknirowifuf rejpootlne ib^o ubszaiu jest ciągle po -•jjfwt pns&i historyków. Widzimy różnice pomiędzy północno-wsciiodnu częścią Królestwa Polskiego a Kielecczyzny, prowincją a centrum czy innymi uemiatw dawnej Rzecz y pospolitej. Powsum opracowania tfj problematyk i, rzeczywiście bardzo często przyczyn karskie, wydawane w niskim nakładzie, alr w moim przekonaniu należy także je dostrzec, ponieważ stwarząją pole do dalsze) dyskusji i często wskazują zupełnie nieznane dotychczas fakty. Takie prace publikowane są w ośrodkach: kieleckim, lubelskim, białostockim, środowisko białostockie prowadzi badania nad lokalnymi elitami, inteligencją, strukturami społecznymi, zawodowymi. Rozumiem, że istnieje problem obiegu informacji, ale dyskusja naukowa jest bardzo potrzebna. Trendy europejskie są przecież następujące: od szczegółu do ogółu. Historii całościowej elit czy inteligencji, grup społecznych czy narodowościowych nie da się poznać bez pewnych wątków szczegółowych.
Dr
MONIKA
PIOTROWSKA-
-MARCHEWA
Uniwersytet
Wrocławski
Chciałam się odnieść do tego, co mówili panowie profesorowie: prof. Tadeusz Epsztein o potrzebie porównań międzyzaborowych, o regresie w badaniu dziejów ludności robotniczej i inteligencji; prof. Bogusław Dopart o konieczności wykorzystywania osiągnięć historyków literatury przez historyków społecznych; prof. Maciej Janowski o potrzebie współpracy z historykami „przymiotnikowymi” i wreszcie prof. Andrzej Chwalba o sięganiu na pogranicza historii. Tym, co w coraz większym stopniu będzie zapewne interesować historyków, jest badanie - zacytuję - „milczącej grupy ludzi najuboższych”. a więc także warstwy najsłabiej wykształconych kobiet. Oczywiście, pamiętam o tym, co mówiła pani dr Anna Barańska o pewnych mankamentach „genderowego” spojrzenia. Sądzę jednak, że możliwe jest napisanie historii kobiet i historii najuboższych bez powielania tych mankamentów. Poza tym wspomniane zagadnienia są niezwykle ważne dla poznania procesów modernizacji na ziemiach polskich. Moim zdaniem np. badanie filantropii w wymiarze ideowym i praktycznym, czym się zajmowałam, umożliwia przyjrzenie się temu, jak modernizowało się społeczeństwo polskie. Daje też możliwość zastanowienia się, czy rządy zaborcze miały tylko negatywny