172 \
Ryc. 25. Jednym z najważniejszych obowiązków poszukiwaczy peyotu jest malowanie twarzy. W deseniach tych pojawiają się często schematycznie nakreślone na policzkach rysunki „hikuli”
w którym aktualnie stoi przywódca, drugiego zaś w podobnej odległości, ale na południe od niego. Po szczęśliwym odnalezieniu tych kaktusów pielgrzymi składają im swe najcenniejsze dary — strzały, paciorki, ozdobne naczynia, a nawet monety, koce, odzież itp. Choć dobra te przedstawiają dla ofiarodawców znaczną wartość materialną, to jednak składane są chętnie, ponieważ z jednej strony stanowią one wyraz religijnej czci i należnego peyotowi hołdu, z drugiej zaś — są pewnego rodzaju ofiarami mającymi zapewnić przychylność sił nadprzyrodzonych i skłonić je do czuwania nad zdrowiem wszystkich wiernych. Darom tym towarzyszą żarliwe modły, błagania i zaklęcia, których celem jest próba zjednania sobie nie zawsze łaskawego świata nadnaturalnego. Przywódca daje wreszcie sygnał do odwrotu. Każdy z pielgrzymów wycina więc ostrożnie uprzednio przez siebie „ustrzelone” rośliny, po czym z wielkim nabożeństwem zjada je, czekając na nadejście boskich wizji.
Właściwy zbiór peyotu zaczyna się dopiero następnego ranka i trwa przez trzy dni. Jedynym narzędziem, jakim posługują się zbieracze jest
nóż, którym ostrożnie odcinają \yystającą ponad powierzchnię ziemi „główkę” rośliny.
Zebrane okazy „hikuli” pielgrzymi częściowo nanizują na sznurki, resztę zaś pieczołowicie układają w glinianych dzbanach, które po zejściu z wyżyny zostają załadowane na muły. W tym momencie wędrowcy uznają, iż cel wyprawy został osiągnięty, a zatem mogą już wyruszyć w drogę powrotną. Zanim to jednak uczynią, każdy z nich kładzie na ziemi święty peyot i w uroczystej modlitwie błaga ucieleśnione w nim bóstwo o powodzenie ostatniego etapu ekspedycji oraz o szczęśliwy powrót do rodzinnej osady.
Oprócz zasobów peyotu Huichole zabierają z „hikulowego kraju” również wodę, która w ich wyobrażeniach ma właściwości nadnaturalne i dlatego niezbędna jest dla celów rytualnych. Cenną zdobyczą są także kawałki pewnego gatunku drewna, z których wyrabia się obrzędowe instrumenty muzyczne szamana, przypominające kształtem tarniki oraz korzenie rosnących tam roślin, służące jako podstawowy surowiec do produkcji poszukiwanego żółtego barwnika. Barwnik ten posiada szczególną wartość, ponieważ miejscowe przepisy rytualne wymagają, by główni celebranci wielu uroczystości religijnych mieli twarze pomalowane właśnie na żółto. W przekonaniu Huicholi kolor ten wiąże się nierozłącznie z kultem Praojca-Ognia i wobec tego jest temu bóstwu szczególnie miły. Malowanie twarzy posiada równocześnie znaczenie magiczne, upodabniając ludzi przy pomocy symbolicznych ornamentów do istot nadprzyrodzonych. Zwiększa się wówczas, jak wierzą, skuteczność modłów o deszcz, dobre urodzaje czy pomyślność w łowach na jelenia. Ozdabianie oblicza rozmaitymi, aczkolwiek ściśle określonymi rytuałem wzorami jest również jednym z najważniejszych obowiązków wszystkich członków w7yprawy po peyot. W deseniach tych bardzo często powtarza się schematyczny rysunek „hikuli”, który nakreślony żółtą farbą wskazuje na ścisłe powiązanie kultu świętego kaktusa z czcią oddawaną jednemu z najważniejszych bóstw Huicholi. Jeszcze wyraziściej związek ten ukazuje się w pewnym wątku mitologicznym, w7 którym właśnie Tatevali występuje jako boski twórca wszystkich ceremonii, składających się na całokształt kultu peyotu. Od tej chwili ścisłe przestrzeganie tych obrzędów stało się obowiązkiem każdego Huichola choćby z tej racji, iż poniechanie któregokolwiek z nich grozi nieobliczalną wprost katastrofą, a mianowicie zgaśnięciem słońca. Jego życiodajne promienie nigdy już nie pobudziłyby do życia całego świata roślinnego, co tym samym zgotowałoby ludziom nieuchronną zagładę. W ten sposób kult peyotu wprzęgnięty został w zwarty krąg ceremonii, zabiegów i aktów religijnych, mających na celu zapewnienie ciągłości życia na ziemi.
Przebieg wyprawy po peyot jest przedmiotem szczególnego zaintereso-