ukarać za to, że z mojego powodu także i wy się męczyliście. Ale wybaczcie mi, bracia”. I odeszli poćieszeni.
35(73). Ten sam opowiadał: „Wezwał mnie kiedyś abba Arseniusz i powiedział mi: Pociesz twego ojca, aby kiedy odejdzie do Pana, modlił się za ciebie, żeby d się dobrze wiodło”.
36(74). Opowiadano o abba Arseniuszu, że kiedy raz chorował w Sketis, kapłan przyszedł i przyprowadził go do kośdoła, a tam ułożył go na madę i dał mu poduszeczkę pod głowę. Otóż pewien starzec, który właśnie przybył, żeby go zobaczyć, ujrzawszy go leżącego na madę i z głową opartą na poduszce zgorszył się i powiedział: „Więc to ma być abba Arseniusz? To on tak sobie leży?” Kapłan odprowadził tego starca na bok i zapytał go: „Czym zajmowałeś się wywiecie?” On odrzekł: „Byłem pasterzem”. - „Jak więc - pytał kapłan - wyglądało twoje życie?” On na to: „Było bardzo ciężkie!” Kapłan znów pytał: „A teraz jak d się żyje w celi?” A on rzekk „O wiele lżej”. Wtedy rzekł kapłan: „Widzisz tego oto abba Arseniusza? On w świede był dla cesarzy jak ojciec: służyły mu tysiące niewolników, wszyscy w jedwabnych szatach, w złotych pasach i w klejnotach, a spoczywał na bezcennych posłaniach. Ty jako pasterz nie miałeś w świede tak dobrze, jak tu masz teraz: on zaś nie ma już tutaj tych wygód, w jakich żył w świede. I tak ty doznałeś ulgi, a on utrapienia”. Gdy starzec to usłyszał, przejął się skruchą i powiedział, padłszy mu do nóg: „Wybacz mi, abba, zgrzeszyłem: to jest prawda niewątpliwie, że on tu przyszedł na uniżenie, a ja na polepszenie losu”. I odszedł zbudowany.
37(75). Jeden z ojców przyszedł do abba Arseniusza, i kiedy zapukał, starzec mu otworzył, myśląc, że to jego uczeń: a widząc, że to ktoś inny, upadł na twarz. Gość prosił: „Wstań abba, żebyśmy się przywitali!” - ale starzec na to: „Nie wstanę, póki nie odejdziesz”. I mimo długich próśb nie wstał, dopóki tamten nie odszedł.
38(76). Opowiadano o pewnym bracie, który przybył do Sketis, żeby zobaczyć abba Arseniusza. Przyszedł on do kościoła i prosił duchownych, żeby go do niego zaprowadzili. Odpowiedzieli: „Odpocznij trochę, bracie; później go zobaczysz”. Ale on rzekł: „Póki go nie zobaczę, niczego nie będę jadł”. Posłano więc z nim brata jako przewodnika, bo do celi starca było
F-daleko. Zapukali do drzwi, weszli i pozdrowili starca; potem usiedli i milczeli. Wreszcie brat wysłany z kościoła rzekł: „Ja odchodzę, módlcie się za mnie”. A ów brat przybysz, onieśmielony wobec starca, odpowiedział na to: „Ja także idę z tobą” - i wyszli razem. I prosił przewodnika: „Zaprowadź mnie także do abba Mojżesza, tego, który był zbójem”. A kiedy tam przyszli, starzec przyjął ich z radością, ugościł, i tak dopiero odprawił. Pytał więc brat przewodnik gościa: „Oto dę zaprowadziłem do cudzoziemca i do Egipcjanina: który z nich bardziej d się podobał?” A on na to: „Mnie osobiśde Egipcjanin!” Otóż pewien starzec usłyszał o tym i zaczął tak się modlić: „Panie, wyjaśnij mi tę sprawę! Jeden dla Twego imienia unika ludzi, a drugi dla Twego imienia przyjmuje ich z otwartymi ramionami!” I zobaczył w widzeniu dwie barki płynące po rzece: w jednej ujrzał abba Arseniusza, a Duch Boży unosił się nad nim w milczeniu, w drugiej zaś abba Mojżesza, nad którym unosili się aniołowie i karmili go plackami z miodem.
39(77). Opowiadał abba Daniel, że abba Arseniusz przed śmierdą przysłał im te słowa: „Nie troszczde się o urządzenie agapy za moją duszę: jeżeli sam dla siebie przygotowałem miłość, to ją tam znajdę”8.
40(78). Kiedy abba Arseniusz miał już umierać, jego uczniowie bardzo się martwili. A on im mówił: „Jeszcze nie czas; kiedy czas przyjdzie, to wam powiem. Ale pozwę was przed sąd Boga Straszliwego, jeżeli moje szczątki dade komukolwiek”. Oni na to: „Coż więc mamy zrobić? Pochować dę nie umiemy”. Odrzekł im starzec: „Nie umiede nóg mi związać liną i zadągnąć mnie w góry?” - Te zaś były ulubione powiedzenia starca: „Arseniuszu, po co tu przyszedłeś?” i „Często żałowałem mowy, ale nigdy milczenia”. A kiedy już umierał, zobaczyli uczniowie, że płacze.
I zapytali: „To naprawdę i ty się boisz, ojcze?” On odrzekł: „Naprawdę, ten strach, który teraz czuję w tej godzinie, czułem odkąd zostałem mnichem”. I tak umarł.
41(79). Opowiadano o nim, że ponieważ całe żyde spędził siedząc nad rękodziełem, miał na piersiach bruzdy wyżłobione przez łzy, które płynęły z jego oczu. Kiedy abba Pojmen usłyszał, że on już usnął, zapłakał i powiedział: „Szczęśliwy jesteś abba Arseniuszu, że opłakałeś się już na
53