Zbliża się koniec Ramadanu - miesiąca muzułmańskiego postu. Na bazarach tłok. Gospodynie zaopatrują się w najróżniejsze produkty - od podstawowych, takich jak ryż napłowt przez paluszki krabowe na sałatkę (popularną na całym obszarze poradzieckim), po ananasy, obowiązkowy atrybut stołu, symbol dobrobytu i luksusu. Kupują lemoniady, oranżady, a nawet coca-colę, rzadko spożywaną na co dzień (z racji pogardy dla wszelkich chemicznych i zachodnich „świństw”). Hurtem brana jest czekolada, batony oraz... skarpetki.
Nie mogąc znaleźć otwartego baru, kupujemy na ulicy gotowaną kukurydzę. Ledwie rozpoczynamy konsumpcję, gdy zaczepia nas młody chłopak:
- Ej, czemu nie pościcie, a? Oj, nieładnie...
Póki co, milicja obyczajowa za nieprzestrzeganie postu w Dagestanie nie ściga, jednak coraz częściej można spotkać się z upomnieniami, szczególnie ze strony neofitów. Ledwie napoczętą kukurydzę oddajemy cygańskiemu dziecku.
W Ramadanie, dziewiątym miesiącu kalendarza księżycowego, pości się od świtu do zmroku. W początkach islamu, podobnie jak w tradycji judaistycznej, post trwał jedynie dziesięć dni. Najprawdopodobniej dopiero w wyniku konfliktu z Żydami Mahomet wprowadził post miesięczny (zmienił wówczas również kierunek modlitwy - z Jerozolimy na Mekkę). Post - podobnie jak w innych religiach - stanowi rodzaj oczyszczenia z grzechów. Każdego dnia, przed przystąpieniem do postu, trzeba wypowiedzieć intencję. Podczas postu nie wolno nie tylko jeść i pić, ale nawet przełykać śliny. W ciągu dnia zakazane są również stosunki płciowe, palenie papierosów lub nawet wdychanie dymu tytoniowego. Post kończy się świętem zwanym w zależności od tradycji Uraza-Bajram (tur.
141