scanv (3)

scanv (3)



w takim ścisku, jaki może być tylko w Moskwie, i ślęczenie za komputerem w jednym z rosyjskich ośrodków analitycznych. A w tej całej bieganinie trzeba jeszcze znaleźć czas na pięciokrotny namaz. I tak dzień w dzień. Od jakichś dwóch lat. Trochę więcej czasu jest latem, gdy Zarina jedzie z dziećmi do rodziców lub teściów na wieś, do Dagestanu.

Machaczkała, Jekaterynburg, znów Machaczkala, Kair, wreszcie Moskwa. A w międzyczasie podróże. USA, Paryż, Polska, Abchazja, rosyjski Daleki Wschód. Typowy niespokojny duch, człowiek drogi, wciąż poszukujący odpowiedzi, wciąż stawiający sobie pytania. Wieczny wędrowiec. Jednej podróży jeszcze tylko nie odbył. Takiej, o której marzy od wielu lat, ale póki co brakuje mu na nią pieniędzy. Podróży, a raczej pielgrzymki, którą przynajmniej raz w życiu powinien odbyć każdy muzułmanin.

- Taki mam charakter - przyznaje Szamil, popijając aromatyczną herbatę. - Za długo w jednym miejscu usiedzieć nie mogę. Ciągle chce się zmiany, nowych wyzwań. Zarina woli stabilizację. Przez to ma ze mną trochę ciężko. Ale kiedyś, inszallah, się uspokoję...

Charakter... Chyba nie tylko on był przyczyną tułaczki Szamila. Przynajmniej w ostatnim czasie.

*

Był czerwiec 2004 roku. Około południa nad Machaczkałą przeszła potężna ulewa. Ulice zamieniły się w rwące rzeki, zatkane studzienki kanalizacyjne wylewały swoją zawartość na powierzchnię, przemoknięci do suchej nitki przechodnie brodzili w kałużach sięgających łydek. W końcu jednak dotarliśmy do otoczonego całkiem ładnym jak na dagestańskie warunki parkiem budynku Dagestańskiego Centrum Naukowego Rosyjskiej Akademii Nauk. Chcieliśmy spotkać się z kimś innym, a ponieważ go nie było, portier, podrapawszy się uprzednio w łysiejącą głowę, zaprowadził nas do Szamila.

Mówił otwarcie, przekonująco. Nie bał się krytykować władz, poruszać niewygodnych tematów. Nie wypytywał szczegółowo, gdzie pracujemy, po co przyjechaliśmy do Dagestanu, dlaczego przyszliśmy do Dagestańskiego Centrum Naukowego. Nie podejrzewał, jak dziewięćdziesiąt procent rozmówców w Dagestanie, że jesteśmy polskimi, albo jeszcze gorzej, natowskimi szpionami. W końcu, jak na prawdziwego górala przystało, zaprosił nas do domu.

Mniej więcej rok później przestał odpowiadać na maile. Zamilkł na dobre pół roku. Śledząc sytuację w Dagestanie, można się było tylko domyślać, że dzieje się coś niedobrego. Śmierć kilku wierzących, aktywnych w naukowym i dziennikarskim życiu republiki chłopaków, pierwsze akcje bojowników islamskich, którzy za kilka lat mieli urosnąć w siłę. Pierwsze zakrojone na szeroką skalę operacje służb specjalnych.

Nie, nie poszedł do lasu, jak niektórzy jego koledzy. Wybrał emigrację. Na wzór dziewiętnastowiecznych uciekinierów, którzy opuszczali podbity przez Rosję Kaukaz i udawali się do Imperium Osmańskiego, został współczesnym muhadżirem. On wybrał Kair, aby podszlifować swój arabski i pogłębić wiedzę o islamie. Dla takich jak on nie ma miejsca we współczesnym Dagestanie. Młody, ambitny, chcący coś w życiu osiągnąć człowiek może tam być albo czyimś klientem, akceptującym patologiczny system społeczno-polityczny, albo zamkniętym w sobie frustratem, albo... bojownikiem.

Jasne, że próbował się odnaleźć. Wierzył, że można coś zmienić. Swoim entuzjazmem, odwagą i pomysłami zarażał innych. Organizował konferencje, spotkania z ciekawymi ludźmi, happeningi, których celem było przybliżenie młodym Dagestańczykom historii ich własnej republiki. Szczególnie tej mało znanej, która do dziś jest tematem tabu w debacie publicznej: antybolszewickich powstań pod sztandarami islamu, deportacji górali na równiny, stalinowskich represji. Wraz z przyjaciółmi, takimi samymi zapaleńcami, idealistami i głęboko wierzącymi muzułmanami, organizowali wyprawy do najdalszych zakątków Dagestanu, wędrówki górskie, podczas których robili zdjęcia i kręcili filmy. Zaczęli wydawać własną gazetę poświęconą historii Dagestanu i islamowi. I ciągle dyskutowali. Wierzyli, że świat można zmienić, że życie w ich republice może być lepsze.

Nie zdawali sobie wówczas sprawy, że naczelną zasadą takich systemów społeczno-politycznych, jak ten, który istnieje w Dagestanie, jest „nie wychylać się”. Siedzieć jak mysz pod miotłą, dbać tylko o własne podwórko, nie interesować się, co dzieje się u sąsiada. Nie

153


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMAG3137 (2) Dane zdarzenie może być tylko wtedy uznane za wypadek przy pracy, jeżeli nastąpiło na s
SCAN0027 crop mierzy się najmniejszy optotyp o przybliżonym kontraście 100%, jaki może być rozpoznan
REJENT NR 7 - linieć 1993 r. chodzone może być tylko jedno z przysługujących wierzycielowi roszczeń.
Wielkość jednorazowego ładunku, jaki może być zerwany przy pełnym wykorzystaniu siły przyczepności
60 Janusz Sondel [14] szczególnych kwestii - może być tylko prawo rzymskie. To z kolei prowadzi
KORUPCJA WYBORCZA ( Art. 250a ). Typ podstawowy: a)    sprawcą może być tylko uprawni
. NADUŻYCIE SŁUŻBOWE ( Art. 231 ). Typ podstawowy: a)    sprawcą może być tylko
NADUŻYCIE SŁUŻBOWE ( Art. 231 ). Typ podstawowy: a)    sprawcą może być tylko
10 Jaki może być powód wyłączenia prostego udostępniania pliku? O Umożliwia to użytkownikowi przypis
7. Jaki może być plan? Dopisz jak najwięcej określeń. Jaki?    Czego? Czym zastąpić

więcej podobnych podstron