STUDENT Wyzywam pana na pojedynek, pif-paf!
Udaje, że strzela do Onka z palca, jak z pistoletu.
ONEK Głupie żarty.
STUDENT Nie rozmawiam z panem. Pan już nie żyje.
Onka wybucha śmiechem.
ONEK Z czego się śmiejesz?
ONKA Tśśś, przecież już nie żyjesz. Nie zauważyłeś tego? ONEK Nie!
ONKA Nic dziwnego. Jesteś pijany. (Student nagle wstaje, prawie zrzucając Onkę z poręczy fotela) Też maniery... Student odchodzi w głąb sceny i staje plecami do ganku. Wyjmuje zegarek, patrzy na zegarek.
ONKA Zatańczymy!
Chwyta Onka za rękę i ściąga go z ganku. Zmusza go do kilku okrążeń walca. Walc na fortepianie urywa się. Onek i Onka padają na krzesła, zdyszani. W drzwiach staje Baron z kieliszkiem w ręce.
ONEK Aaa, powitać, powitać. Pan jest odpowiedzialny za to, co się dzieje. Upił pan moją żonę.
BARON (do Onki) Czy to prawda?
ONKA Niech pan nie zwraca uwagi na tego hipokrytę. Chce się uniewinnić.
ONEK Uniewinnić? Czy to ja zamówiłem szampana dla wszystkich?
ONKA Ty? Szampana? Dla wszystkich!? Wykluczone. ONEK A więc?
ONKA Nie-do-po-my-śle-nia.
Baron schodzi z ganku. Zdejmuje szal z oparcia krzesła, z galanterią nakrywa nim ramiona Onki. Wyjmuje butelkę z kubełka. Onka podsuwa kieliszek.
ONKA Jeszcze!
BARON Z największą przyjemnością.
Nalewa jej i sobie. Siada i wznosi kieliszek.
BARON Za gęsi.
ONEK Za jakie gęsi...
BARON Dzikie. Czy państwo wiedzą, że w tym roku dzikie gęsi odlatują nadzwyczaj wcześnie? Podobno dziś po południu widziano klucz dzikich gęsi odlatujących na południe, choć mamy dopiero lipiec.
ONEK No to co z tego? Niech sobie lecą.
BARON Nadzwyczajny fenomen.
STUDENT (zbliżając się do stołu) Widział pan?
BARON Osobiście nie, ale mówił mi nasz gospodarz. STUDENT To jest możliwe.
BARON Pan zna się na ornitologii?
STUDENT Nie, ale to jest bardzo możliwe.
BARON (wzruszając ramionami) To są fakty.
STUDENT Fakty są też możliwe.
BARON Nie rozumiem pana.
STUDENT Obejdzie się.
BARON Nie jest pan zbyt uprzejmy.
STUDENT Zwłaszcza że piję na pański rachunek, co? BARON To dla mnie zaszczyt.
STUDENT Ma pan rację.
ONKA Królewicz nie w humorze?
Na ganku ukazuje się Baronowa powiewając kartką papieru, zapisaną odręcznym pismem.
SCENA 7 BARONOWA Znalazłam!
ONKA Chodź do nas, chodź do nas! Czemu cię nie było tak długo?
BARONOWA (zbliżając się do towarzystwa) Wiecie państwo, gdzie znalazłam? W bucie. Doskonała kTyjówka, co? ONKA list miłosny!
BARONOWA Lepiej. Poezja.
ONKA Eeee... _
BARONOWA Utwór poetycki. Wiersz. Przeczytać państwu? BARON Nie.
ONEK Kto chowa wiersze w bucie?
BARONOWA Mój mąż. Czy nie mówiłam państwu, że mój mąż jest poetą?
ONKA Braiwo!
ONEK Ale czemu chowa?
BARONOWA Bo się wstydzi.
ONEK Nie ma się czego wstydzić!
BARONOWA Jako poeta mój mąż jest bardzo wstydliwy. Chowa swoje wiersze nawet przede mną. Prawda, kochanie?
Baron milczy.
STUDENT Proszę, proszę, kto by się tego spodziewał! ONEK Nooo, nie trzeba być zbyt skrooomnym...