SNY MARII DUNIN
biuletyn manometrowy. Starzec przebiegł go bystrym okiem i uśmiechnął się z zadowoleniem, potem jednak sam badał stan ciśnienia na najważniejszych manometrach, których połączenia z światem zewnętrznym dojrzeć nie mogłem. Szczególnie koło jednego manipulował p. Movebo dość długo, lecz potem podniósł się z rozjaśnioną twarzą i zatarł ręce wesoło. Robota była skończona. P. Movebo oznajmił, że dzień ten będzie zapisany w annałach Bractwa jako wyjątkowo pomyślny, po czym tak się rozochocił, że ka-zal Herminie wykonać przede mną jakiś egzotyczny taniec i sam jej do niego przygrywał na jakimś instrumencie w rodzaju organów, w którym odzywały się dzwony.
mi ^wadziłem sobie książki traktujące o somnambu-n nile, spirytyzmie itp., i delektowałem się tą zaj-iM|i|eą lekturą. Nauka ta, dla której proponuję na-#łvę „spiritologia”, jest jeszcze nierozwinięta, ale ■ przed sobą wielką przyszłość. Niektóre ustępy ■ li /.ytywałem Marii Dunin głośno, aby ją przyzwy-iić do zastanawiania się nad sw’oim położeniem • lu* nad jakimś znanym anormalnym objawem, i«ny ma nawet osobne łacińskie nazwy, i w ten i" i ;ób z obłędu wywieść ją w pole — ale w pole i e/ywistości. Czasem uciekałem się nawet do tali po świetnego wybiegu, że wymyślałem w stylu J lub owej książki wypadek niby chorobowy a poił my do wypadku Marii Dunin, dodawałem zakoń-■nie po mojej myśli i spisawszy to na karteczce, ladałem kartkę do jakiejś książki, a potem odczytywałem Marii, niby nieumyślnie, to, co jej chciałem •aplikować. Miało to pewien skutek, chociaż nie ild, jakiego się spodziewałem.
Wypytywałem delikatnie Marię i jej rodzinę różne symptomy dotyczące jej płciowTego życia,