Untitled Scanned 20

Untitled Scanned 20



Lubię Fialtę; lubię ją, bo w zagłębieniu tych fioletowych sylab czuję słodką, mroczną wilgoć najbardziej pomarszczonego z kwiatków, lubię ją też dlatego, że jej wiola brzmi echem altowej nazwy uroczego miasta na Krymie, i jeszcze dlatego, że senność jej wilgotnego okresu Wielkiego Postu jakoś szczególnie namaszcza duszę. Toteż byłem rad, że znów tu jestem, że mozolnie sunę w górę - w przeciwnym kierunku niż strumyk rynsztoka - bez kapelusza, z mokrą głową, i że moją skórę zalewa już ciepło, chociaż pod makintoszem mam jedynie koszulę.

Przyjechałem ekspresem „Caparabella", który z wariackim zapałem, właściwym pociągom jeżdżącym przez górskie okolice, robił, co mógł, by z hukiem zaliczyć w ciągu nocy tyle tuneli, ile się tylko da. Zamierzałem tu spędzić wszystkiego dzień bądź dwa, chwilę wytchnienia podczas podróży w interesach. W domu zostawiłem żonę i dzieci, wysepkę szczęścia zawsze obecną na jasnej północy mojego „ja", zawsze płynącą przy mnie, a nawet przepływającą przeze mnie, choć przez większość czasu będącą poza mną.

Z progu gwałtownie zeszło malutkie dziecko płci męskiej, bez spodenek, z napiętym brzuszkiem koloru błota, i ruszyło kołysząc się na pałąkowatych nóżkach, starając się nieść jednocześnie aż trzy pomarańcze i ciągle upuszczając którąś nich, aż wreszcie samo upadło, a wówczas swymi zręczniejszymi i liczniejszymi rękami wszystkie pomarańcze zabrała mniej więcej dwunastoletnia dziewczynka ze sznurem ciężkich korali wokół śniadej szyi i w spódniczce długiej jak u Cyganki. Obok, na mokrym tarasie kawiarni, kelner wycierał blaty stolików; rozmawiał z nim, wsparłszy beznadziejnie pełny koszyk na dzielącej ich popękanej balustradzie, melancholijny zbój, sprzedający łakocie miejscowej produkcji, skomplikowanie wyglądające słodycze o księżycowym połysku. Ni to przestało mżyć, ni to Fialta przywykła do mżawki, dość że sama już nie wiedziała, czy dyszy mokrym powietrzem, czy ciepłym deszczem. Kciukiem nabijając w biegu fajkę tytoniem

z gumowego woreczka, odziany w pumpy Anglik w solidnym eksportowym gatunku wychynął spod arkad i wszedł do apteki, gdzie za szkłem niebieskiego słoja od dawna już umierały z pragnienia duże, blade gąbki. Jakie soczyste podniecenie falowało w moich żyłach, z jaką wdzięcznością cała moja istota odpowiadała na trzepotanie i zapachy tego szarego dnia, nasyconego esencją wiosny, ale jeszcze jej w sobie nie czującego! Po bezsennej nocy moje nerwy były niezwykle chłonne, przyswajałem wszystko: gwizd drozda wśród drzew migdałowych za kaplicą, spokój rozpadających się domów, pulsowanie odległego morza, dyszącego we mgle, wszystko to wraz z zazdrosną zielenią butelkowego szkła połyskującego na górnej krawędzi muru i ostrymi kolorami cyrkowego afisza, przedstawiającego pióropuszastego Indianina na stającym dęba koniu; Indianin chwytał właśnie na lasso śmiało umieszczoną w jego stronach zebrę, a całkiem ogłupiałe słonie wysiadywały jaja na swych upstrzonych gwiazdami tronach.

Ten sam Anglik teraz mnie wyprzedził. Kiedy wchłaniałem go w siebie razem ze wszystkim innym, dostrzegłem przypadkiem, jak nagle strzela w bok swym dużym niebieskim okiem ze szkarłatnym kącikiem i tak samo nagle zwilża sobie językiem wargi - pomyślałem, że to efekt działania tych wyschłych na pieprz gąbek; potem jednak spojrzałem tam, gdzie on, i zobaczyłem Ninę.

Za każdym razem, kiedy ■ spotykaliśmy się przez całych piętnaście lat naszego... - hm, nie mogę znaleźć precyzyjnego terminu na określenie tej relacji - początkowo zdawała się mnie nie poznawać; teraz także przez chwilę stała na przeciwległym chodniku całkem nieruchomo, na wpół zwrócona ku mnie w życzliwej niepewności pomieszanej z zaintrygowaniem, tylko jej żółty szal ruszył już w moją stronę, jak owe psy, które rozpoznają cię, zanim zrobią to ich właściciele. I nagle krzyknęła, wyrzucając ręce w górę i roztańczając wszystkch dziesięć palców, i zaraz, na środku ulicy, ze szczerym żarem starej przyjaźni (z którym zawsze żegnała mnie szybkim znakem

7


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Untitled Scanned 20 546 Problemy poetyki Dottoineskicfo Otóż i tu się mylicie. Wcale nic jestem taki
Untitled Scanned 20 Ćwiczenia w pisaniu Pisanie, uzupełnianie i przekształcanie zdań Obejrzyj ilustr
Untitled Scanned 20 Kalasz-emberkekAnyag *    3 arpakalasz •A’ 3 fagolyó (1,5 cm Atmć
Untitled Scanned 20 o lOl" " foąii : WMw. > ayt?t; UjUłrj-r/i pta^w V utno/sr 0,ć Hj_t_
Untitled Scanned 20 w kiwack    ;ij: :?j - tr ii i5Lłfcj: i ikżalnt **ryka ; -tltkiog
28880 Untitled Scanned 18 Anioł pasterzom mówił i fr, r u w u - bo - stwie Pa, r
76278 Untitled Scanned 20 (2) MólC 2C^Ot-r A-: Z lutdc2J cu = dUI :i _1__;_____ J_______ , . — n/
Untitled Scanned 20 1.    Gore gwiazda Jezusowi    3,11 2.  
Untitled Scanned 20 (2) objętość wody. która przepłynęła przez próbkę gruntu - wydatek wody Q"
Untitled Scanned 20[1] CxeMa k Moaejm 7 yCHOBHblE 0603HAHEHHH /• Ecjih 3Ha«iKn coouuunorcfl Bini3
Untitled Scanned 20 (11) Wskazówki dla nauczycieli A 4 w. 100 Z ułożonych sylab powstało hasło „Szan

więcej podobnych podstron