3
greckiego; w Rzymie — łacińskiego; w Hi-szpanji — hiszpańskiego (i teraz żydzi na Lewancie, Hispanioles, — używają tej movw); w Niemczech — niemieckiego.
Oni nie mają świadomości potrzeb i dążeń swojego czasu, idą więc bezwiednie, bezmyślnie, w tych szatach i tymi ścieżkami, które rodzice zostawili.
My jednak, cośmy już przekroczyli tę kategorię historyczną, my, którzy samodziel-nem myśleniem i parci duchem czasu doszli do zrozumienia dziejów i ewolucji przyszłości — powinniśmy wszelkiemi siłami prostować te ścieżki, zdzierać te szaty, kazać umilknąć żargonowi.
W pracy tej spotykają nas — oprócz niedorozumowanego oporu tłumów — dwaj jeszcze przeciwnicy. Jeden, ubrany w togę filozoficzną, mówi: Sam fakt, że żargon istnieje. że się go trzymają setki tysięcy, świadczy, iż ma w sobie siłę żywotną, że odpowiada duchowi i potrzebom tych mas.
Otóż właśnie rzecz się ma całkiem przeciwnie. Sam fakt istnienia nie jest jeszcze sankcją. Uświęceniem mogą być »duch i potrzeby« ; lecz one właśnie w kierunek wprost przeciwny się zwracają. Żydzi są odrębnem społeczeństwem przeważnie w religijnem znaczeniu słowa. Tymczasem w kulcie żargon nie jest używany, ani w modłach. (Pobożni chusydzi nie używają w dnie sobotnie żargonu, jakby i on był nieczystym, tylko hebraj-szczyzny). Zaś w życiu eodziennern nie widnieje również jego konieczność. W stosunku ze światem jest on ohydną, upokarzającą, śmieszną