. 1
/
nastawionej musi wracać samoczynnie do położenia spoczynkowego, w którym mierzy napięcie z czujnika, umożliwiając normalną pracę regulatora. W żadnym wypadku S1 nie powinien być zwykłym przełącznikiem, tylko przyciskiem niestabilnym, ponieważ w takcie użytkowania omyłkowe pozostawienie zwartych styków B-C uniemożliwiłoby pracę regulatora. Na „kolektorze”, czyli na katodzie kostki U2 panowałoby w tedy napięcie poniżej W, które pozostawiłoby MOSFF.T-a Tl i przekaźnik w stanie wyłączonym.
Ja zrealizowałem układ według rysunku 13 z rezystorem R5 o wartości 0,1 £3, a z braku rezystora ft,25kD ł%, złożyłem R3 z posiada
nych 7,50kO 1% i 825C22%. Końcowy rezultat pokazany jest na fotografii 14 Zrezygnowałem z przycisku SI.
Pominąłem też kalihrację czujnika, ponieważ i tak to ja osobiście będę ostatecznie ustawiał próg przełączania, a funkcji termometru wykorzystywał nie będę.
Układ zadział od razu. Jak jednak można się było spodziewać i co wykazały pomiary modelu, uzyskany zakres regulacji odbiegał od założeń, a to głównie z powodu rozrzutu parametrów kostek LM335 i TL431. Ponieważ zakres temperatur roboczych przesunął się w dół, układ nie przełączał w dość wysokiej temperaturze, jaka pod koniec lata panowała w pomieszczeniu pracowni. Aby skorygować zakres, mogłem po prostu zastosować R2 o większej wartości (co zresztą zrobiłem na czas testów). Ostatecznie jednak z uwagi na docelowe zastosowanie pozostawiłem w modelu R2 o wartości 8610, godząc się.
Fot. 14
żeby górny zakres regulacji sięgał me założonych -27°C\ a jedynie +22°C
Model z fotografii 14 jesi golowy do praktycznego zastosowania. Potrzebna byłaby tylko jakaś obudowa. Ja nie zamknąłem modelu w obudowie, ponieważ najpierw postanowiłem przeanalizować sens i możliwości wersji zasilanej nie napięciem z akumulatora, tylko wprost z sieci 230V.
Wersja taka zostanie opisana w następnym numerze.
Piotr Górecki
Rys. 75 Rys. 76
Rys. 77 Rys. 78
Ciąg dalszy ze arony 25.
Warto wiedzieć o wersji wrómika według rysunku 75, gdzie spadek napięcia stałego na dodatkowym rezystorze R4. przez który płynie tylko prąd bazy, wynosi zwykłe 0,2...2V. Układ ma istotną zaletę, ponieważ zmiany napięcia zasilania, w tym roz
maite „śmieci" są zwierane do rnasy przez kondensator C3; nie przechodzą na bazę i dalej na wyjście. Ta wersja ma zwiększone tłumienie tętnień zasilania. W praktyce często okazuje się to bardzo istotnym czynnikiem.
Z kolei wtórnik z „podciąganiem” za pomocą dodatkowego kondensatora C3 według rysunku 76 ma zwiększoną rezystancję dla przebiegów zmiennych - dużo większą niż wartość R4. Otóż przebieg zmienny z wejścia podany jest na pnnkt A ; dalej na wejście - bazę Tl, co stanowi sygnał dodatniego sprzężenia zwrotnego, powiększającego rezystancję wejściową wzmacniacza. Szczegóły wykraczają jednak poza ramy cyklu.
Jak się przekonaliśmy wcześniej, w klasycznych układach z rysunków 64, 67, ohecność Rl, R2 radykalnie obniża rezystancję wejściową, więc o ile to możliwe, należy unikać ich stosowania. Często jest możliwe dołączenie hazy wtórnika do innego punktu układu, gdzie panuje napięcie stałe o akceptowalnej wartości. Prosty przykład pokazany jest na rysunku 77. Dodanie wtórnika z tranzystorem T2 do klasycznego wzmacniacza OE powoduje, że tak uzyskany wzmacniacz ma znikomą rezystancję wyjściową (nawet kilkadziesiąt razy mniejszą niż R6), natomiast wzmocnienie może być duże, ponieważ można zastosować dużą wartość R3, a wielka rezystancja wejściowa wtórnika prawie nie zmniejsza oporności „kolektorowych" tranzystora Tl. Jeszcze większe wzmocnienie można byłoby uzyskać, stosując zamiast rezystora R3 źródło prądowe - takie rozwiązania są często stosowane, ale wymagają dodatkowych zabiegów w celu utrzymania sensownej wartości napięć stałych będzie to omówione w dalszej części cyklu.
W niektórych zastosowaniach wadą pojedynczego, klasycznego wtórnika jest różnica napięcia stałego między wejściem a wyjściem, wynosząca około 0.6V Warto wiedzieć o rozwiązaniu z tranzystorami komplementarnymi według rysunku 78, gdzie ta różnica napięć jest znikoma, rzędu miliwoltów. Rozwiązanie takie ma dodatkową zaletę, że jeśli tr anzystory mają jednakowa temperaturę, to zmiany tej temperatury nie zmieniają różnicy napięć między wejściem a wyjściem. Zazwyczaj ta różnica nie jest jednak równa zeru, a to ze względu na niejednakowe napięcia Ubb, wynikające z rozrzutu parametrów egzemplarzy, a także z różnic prądu pracy obu tranzystorów. Teoretycznie można tę różnicę sprowadzić do zeta (kalibrując prądy albo stosując typy tranzystorów o różnej powierzchni złącza).
W następnym odcinku przedstawione będą dalsze informacje o praktycznym wykorzystaniu rozmaitych odmian wtórnika emiterowego.
Piotr Górecki