ClfM -\ wuhiHt Ul
g
m
i
sposobu* i tym mniej rozbierali, im mniej potrzebę roz. hierania ciuli*
Pewni już opędzenia koniecznych swych potrzeb, robili1 sobie coraz mniej konieczne; a tak doszli stopniami do utworzenia potrzeb* samej tylko ciekawości lub opinii dogadzających; na koniec wymyślili sobie potrzeby całkiem bezużyteczne i jedne nad drugie bardziej płoche*
Codziennie wtedy mniej czuli potrzebę czynienia rozbioru; a wkrótce czuli tylko chęć gadania i gadali, nim jeszcze mieli wyobrażenie tego, o czym gadać chcieli. Nie był to już czas, w którym wszystkie sądy szły naturalnie pod próbę doświadczenia. Nie mieli już takiego interesu zapewniać się, czy te rzeczy, o których sądzili, takimi są istotnie, jak o nich rozumieli. Woleli wierzyć ber wstrząsania; a sąd3 w nałóg zamieniony stawał się mniemaniem, o którym już nie wątpili. Błędy takowe częste być musiały, bo rzeczy, o których sądzono, zgoła postrzeganymi nie były. a często postrzeganymi być nie mogły.
Pierwszy wówczas sąd fałszywy do drugiego równie fałs:v\vrgi> prowadził, a wkrótce na tworzono ich bez liczby. Podcbność z błędu w błąd wtrącała, bo wniosek & błędu do błędu naturalnie prowadzić musiał4.
To się nawet samym filozofom przytrafiło5. Jeszcze
1 W II i HI wvd. ,* „twonryti*.
1 \\ II i III wyd.; ..do utx^ctui potrzeb**.
* Tak w II i III wyd. W wyd. I: >.i sąd**.
4 IK^WŁnkj: Analogu prowadziła od błędów do błędów, gdyż lodoc bvti s r >< k\*reuni (L'mi!*ęv cnmłmrit <Tmtws m <rran, pan* Ml
* W II i III x*vd * ąynmfido**
bowiem nie bardzo dawno sposobu rozbiorowego oni 1i<; nauczyli, i mówić można, że tylko w matematyce, fizyce i chemii użyć go umieją1. Przynajmniej nie znam takich, którzy by go do wszelkiego gatunku wyobrażeń przystosować umieli. Żaden też z nich nie dostrzegł, że języki są sposobami rozbiorowymi.
Tak tedy1 języki stawały się sposobami bardzo niedokładnymi. Tymczasem handel zbliżał do siebie narody, przezeń czyniły one zamianę nie tylko płodów ziemi i przemysłu, ałe też mniemań i przesądów swoich. Mieszały się więc języki3, a podobność nie mogła już kierować umysłem w przyjęciu wyrazów4. Sztuka zatem rozumowania zdawała się być nie znaną; i można by było powiedzieć1, że już nie podobna jej się nauczyć.
Z tym wszystkim, jeżeli w początkach ludzie na drodze odkryciów1 od natury byli postawieni, zdarzenie jakieś mogło ich znowu na niej postawić; ale się na niej znajdowali nie poznając tego7, że się na niej znajdują, bo się
Dzieło to pisane jest przed dwudziestu kilką laty1. Rozsądny czytelnik, znający dobrze dzisiejszy stan oświecenia, uczuje z rozkoszą, że i do wielu innych nauk sposób rozbiorowy już przystuaowany został. (Nota tłumacza).