krakowianie. U nu nie na* ani jednego kabaretu, pronsc pana. U rana me mn ani jednego varietć. Nan poeci nie pisaliby nigdy piosenek «Un •zansomslclc. U H dotąd nie było stałego cyrku, I jeśli tera* go stwamają, to jat to barba-nyótkie dzieło warsz* wistów, i którym potrafi się załatwić wyaoka kultura n»wy* miasta, proszę pana. U naa operetka zawsze robi fiasco, proszę pana. Wprawdzie nut poważny Teatr im. Słowackiego znajduje sic w przededniu bankructwa, aJe za co pros pensje gustowna „Bagatela**. U nas... U naa... Kraków, proszę pana, ma tradycje kulturalne.
Kiedy tak ziomkowie znoi przekonywują mnie o prawdziwęj, wysokiej, czystej, destylowanej kulturze naszego miasta, i kiedy wbrew prawidłom logiki popierają stale dowód twierdzeniem, powtarzając co kilka zdań: Kraków,
proszę pana, ma tradycje kulturalne - mam nieraz ochotę przerwać długa
tyradę krótkim pytaniem:
— A pan, proszę pana, ...czy pan ma żołądek ?
Mówi się o duszy zbiorowej. Należałoby mówić także a o żołądku zbiorowym. To oo jemy, ile jemy i jak jemy, odbija się na kulturze narodów i miast. Z niewielkim wysiłkiem mokną by dowieść, że kuchnia francuska na równi z Ludwikiem XIV zdobyła Francji miejsce najkulturalniejszego narodu na Jwiede.
Treść jedzenia formuje człowieka nie mniej, jak treść jego ulubionych książek. Stałe dobre menu obiadowe urabia nie tylko wybrednoić smaku, ale rodzi także potrzebę zaspokojenia tego smaku, a więc narzuca konieczność myślenia o owocnej pracy, a więc wyzwala energie zdobywcze, a energie zdobywcze prowadzą do dobrobytu —— a dobrobyt prowadzi do wykwintu, do sztuki i do altruizmu (głodni nie myilą o głodnych). Krótko: dobre menu urabia stosunek człowieka do całokształtu żyda.
A zbiorowe jedzenie ma swoje własne prawa. Zbiorowe jedzenie zamienia jadalnię na winnicę, winnica daje wino, wino przypomina pieśń, pieśń przypomina kobietę, kobieta przypomina zbytek, zbytek przypomina pieniądze, pieniądze przypominają pracę, a praca przypomina energie zdobywcze. Tu forma jedzenia urabia stosunek człowieka do całokształtu tycia.
Niejedna tajemnica w polityce dałaby się wytłumaczyć tym, le angielski
robotnik musi mieć codziennie swój becfitcak. A Schopenhauer podobno chorował na wątrobę. A Kraków nie je.
Jeśli nie jc, to niewątpliwie dlatego, że nie ma pieniędzy; jest to najuboższe miasto w Polsce. Ale jeśli jest taki ubogi, to między innymi także dlatego, że nie jc. Dlatego, ie nic ma potrzeb, przekraczających minimum pretensji życiowych. Dlatego, ie nie ma kaprysów, budzących siły ekspansywne. Dlatego, że nie dąży do nadmiaru, źródła swobody i pogody życiowej. Dlatego, ie stary typ kapłana wieczności i kochanka gwiazd jeszcze nie wymarł, ic stara się utrzymać swoje wpływy kulturalne i ic gorączkowo i alarmująco fortyfikuje miasto przeciwko zalewowi win radości. Dlatego Kraków jest najuboższym miastem w Polsce.
A jego ubóstwo tłumaczy najbardziej charakterystyczne cechy jego łyda kulturalnego. Pozorna dostojność kultury Krakowa, hieratyczna powaga jego sztuki, dumny ascetyzm jego życia mają swoje źródło nie w tradycjach kulturalnych, jak to stale słyszę, lecz w ubóstwie. Brak pieniędzy stwarza tutaj klimat nie sprzyjający florze wesołości. Jeżeli Muza lekkiego słowa nie mogła wznieść tutaj swej świątyni — to nie dlatego, żeby ucho krakowianina dostępne było jedynie słowu Szekspira lub Słowackiego, lecz dlatego, ie tutejsze budżety rodzinne nie wytwarzają tych naturalnych predyspozycji psychicznych, których przedłużeniem jest potrzeba zabawy zbiorowej. Dlatego lokale publiczne ludzi nie jednoczą i nie rozmamczają. Tradycja ubóstwa, nie tradycja kultury, czyni z Krakowa muzeum wątpliwych cnót.
śród marazmu ukazują się powoli, ale systematycznie pewne oznaki odrodzenia. Po długiej błędnicy pierwsze rumieńce. Pb starczym paraliżu pierwsze ruchy.
Oznak tych jest wiele. Pojawiają się one we wszystkich niemal dziedzinach żyda: w życiu towarzyskim, politycznym, gospodarczym, artystycznym, naukowym... nowe zwyczaje towarzyskie, nowe nastawienie biegunów magnetycznych w polityce, nowe hasła życiowe i artystyczne — wszystko zbiega się tu w jeden punkt, który rośnie i rośnie, wyłaniając ze siebie powoli czarodziejską fontannę eliksirów. Ale zbyt często zasługę odmładzania Krakowa przypisuje ńę wyłącznie tylko wpływom intelektualnym, a zapomina się tych licznych