IMG88 (2)

IMG88 (2)



120 Studium n. O i Mówienie ety prumawlanlaT UTm

120 Studium n. O i Mówienie ety prumawlanlaT UTm

odbiorcy ówczesnego Bposobem uznawanym za należyty w poważnej wypowiedzi publicznej.

Odwoływanie się do języka mówionego o tyle jeszcze dla pisarzy typu Korzeniowskiego mogło stanowić problem, że w okresie powstawania nieromantycznego nurtu powieści kolok-wialnością zawładnęli gawędziarze. W ten sposób zyskała ona itygiuat przynależności do „szkoły” prozy charakterystycznej, ■w tej „szkole” przez szereg lat znajdowała schronienie i uj-:ie, poprzez które istniała w literaturze. Dystansowanie się powieści realistycznej od gawędy było — jakkolwiek gawęda odwoływała się do specyficznej tylko (staroświeckiej) koiokwial-ności — dystansowaniem się także od języka mówionego. Dystansowanie się nie oznacza tu, oczywiście, zupełnego oderwania się. Ale odległość powieściowego stylu narracyjnego od „naturalnego” języka kolokwialnego środowisk wykształconych rzuca się w oczy przy porównaniu z pamiętnikarstwem epoki, w szczególności z pamiętnikami pisanymi bez zamiaru publiko-wania. Starczy po lekturze którejkolwiek powieści Korze niow-[skiego Zajrzeć np. do Opowiadań Kazimierza Girtlera •*, by się przekonać, że powieściopisarz bardziej się troszczy ■— to zrozu-miałe — o staranność toku zdania i jednocześnie o nauczanie, w rezultacie co chwila jego opowiadanie przekształca się w przemawianie, pamiętnikarz zaś, mając na względzie raczej przeka-Izanie informacji o zdarzeniach niż ich literacką „obróbkę” —■ gawędzi, „gada”.84


jego profesjonalnych powinności. Podręczniki dostarczały! tylko unormowanych od dawna spisów „figur” składniowi czy tematów, wyraźnie przy tym uzupełnianych z myślą ca trzebach aktualnego czasu (dowodzą tego promocyjne wyp^J wania oratorskie uczniów klas starszych, drukowane w chaJ terze wyróżnionych wzorów), ale i wskazań konstrukcyjJ które — też od dawna zadomowione w tradycji retorycznej! zyskiwały w okresie rozwoju wielkich form narracyjnych wuj zrozumiałość. Oto np.: „w razie konieczności dłuższego wiadania — czytamy w jednym z takich szkolnych podręczniki retoryki — wskazanym jest przerywać od czasu do czasu i słów zwrotami nawołującymi do uwagi, można też pozwolić s|j niekiedy na żart” w.

Czyż w trzeciopsobowej narracji powieściowej dygre$ autorskie, pogwarki z czytelnikami i „zaczepki”, które niejedni krotnie innego celu nie mają nad „captatio benevolentiae"(l właśnie „nawoływanie do uwagi”, nie są ze stanowiska retora szkolnej spełnianiem elementarnego warunku dobrego przea| wiania?

Podkreślenie tego momentu w sztuce narracyjnej Kori niowskiego wydaje się dlatego potrzebne, że zwykło się w pra zie realistycznej dostrzegać przede wszystkim „naturalny’)fM listycznie „neutralny" język ogólnonarodowy (czy — ściślej 1 „kulturalny dialekt” tego języka, tj. tę odmianę, jaką się $ sługuje wykształcona część społeczeństwa). To, oczywiście, shufl ne. Należy jednak pamiętać, że normy „naturalności” kształtna w dużej mierze szkoła, a w czasach Korzeniowskiego w naucw niu szkolnym faworyzowano oratorstwo 1 konwersację jaka właściwe sposoby wypowiadania się prozą. Narrator autorytai tywny: wszechwiedzący i nauczający — musiał przemawiać rf||

PoznaA^iaftonp\ 3LSzumskł- Dokładna nauka języka i stylu poWctt® I itottninumł3 bfzienny Wybór różnych gatunków mowy

Warszawa 1815, nadto fś. Rostkowski], Krślffl ‘kjnlodzłeły 2ebranu 3    W^Ś&lntei dla użytku kształci

I **«U    liteTatlury] polsk/iej) i lac[ińskm

mmmm    im w tej ostatni p$m

***** }ogólny rys. historii retoĄ

_lMZob; K. Girtler, Opowiadania. Pamiętniki z lat 18031831. Wybór

|Z, Jabłońskiego. Oprać. Z. Jabłoński i J. Staszel, t. I—II, Kraków 1971.

H Nieraz w tym „gadaniu” można znaleźć fragmenty odznaczające się prawdziwą urodą słowa mówionego. Jak choćby w opowiadaniu o tym, jak Girtler, nie uzyskawszy zgody ojca na udział w powstaniu listopadowym, znalu! ,następcą” i posłał go do Królestwa:

„Najgorszą turbacją — pisze — miałem z jego żoną, która mię ustaw-nie napadała. Bo chociaż zanim Łasiewicz przyjął obowiązek stawienia się za mnie i w moim imieniu do pułku, to małżeństwo w mej obecności, nawet przy świadkach, rozmówiło się z sobą, ii żyjąc w separacji zupełnie nie obchodzi to jedno, co drugie z sobą robi, jednak kiedy ona ma służbę dobrą, byle się dobrze sprawowała, to on dosyć-dla niej zrobi | ofiary, dając z tego, co ode mnie dostanie, 30 złp, a ona wie, że on z dobrej woli idzie, bo gdyby nie za mnie, to i tak szedłby do wojska i nie ma obowiązku nic jej dawać. Dlatego też i ja wymówiłem sobie przy świadkach, iżby do mnie nie stroiła sobie żadnych pretensyj, żem jej męża do wojaka zwerbował, żem jej los zepsuł, mimo to ustawicznie łaziła, że ona bez raąta nieszczęśliwa, a skoro go miała, to uciekała i z innymi koty


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
IMG?88 (2) 120 Studium n. O i Mówienie ety prumawlanlaT UTs m 120 Studium n. O i 
IMG?87 (2) 118 Studium ii. o 3, Mówienie ety przemawianie!119 strzegał ich — z niewątpliwym uszczerb
skanuj0009 (220) 120 Księga druga    11,1 nieograniczona wyobraźnia ludzka zapeł
skanuj0014 (120) PRZY KŁADY: ( O -l ,    -i C Q-x _ c _ r i ,~j    _ _
skanuj0018 (100) 120 Część I. Kierownicze funkcje nauczyciela DONIESIENIE Z BADAŃ 3.1.Czy strategie

więcej podobnych podstron