218 a swirrocnowAKi nowelki opowiadania
ze wzgardą. Wszystkie rozmyślania nie doprowadziły mnie do żadnej drogi wyjścia. Postanowiłem wiec uciec z miejsca występku 1 od moiej ofiary, w dziecinnym złudzeniu, żo ona wynajdzie jakiś ratunek albo też że czyjaś nieznana ręka rozpłacze ten przeklęty węzeł. Rozcięła go — ale dziewczyna, któro przepadło bez wieści, kryjąc nie tylko swoja. Ole moją hańby. Kiedy mi o niej wspomniała ciotko, dodała j odrazę: *Poleclała pewnie do swych ojców, kanalia!* .Ta milczałem i nie obroniłem jej oni słowem".
Inny ostęp:
„Po śmierci ojca zostało nas dzieci czworo — wszyscy pełnoletni Ponieważ byłem najstarszy, o przy tym używałem sławy człowieka nieskazitelnego, wiec dwal młodzi bracia i siostra zgodzili się na mój podział majątku, Należały do niego oprócz gotówki dwie nieruchomości I aumv hipoteczne. Rozpocząłem rachunek bardzo sumiennie, ule w dalszym jego ciągu powoli coraz bardziej obniżałem nominalna wartość mojej części a przeceniałem działy rodzeństwa Ostatecznie przyznałem sobie znacznie wiece), niż mi sic należało. ZrobiłenTto również bez uprzedniego zamiaru ukrzywdzenia rodzeństwa, nie tracąc ani świadomości postąpienia żie. ani chęci postąpienia dobrze. Taka ziła zwalczała wszystkie skrupuły i zmusiła mnie do niecnoty? Nic umiem Jej narwać".
Inny ustęp
„Raz przyszedł do mnie kolega szkolny, z którym pozostawałem niegdyś w serdecznych stosunkach, prosząc o pomoc w zdobyciu jakiejś posady. Był to nędzarz, wy-smagany nrzez lot. nie umiejący wielkim rozumem i uczciwością zabezpieczyć sic przeciw jego poniewierce. Rzeczywiście. kilku wpływowym zna lotnym poleciłem biedaka, ale ci nie chcieli czy nie mogli dać mu pracy. Wkrótce pewna instytucja rnoflarnwala ml zyskowna synekurę, którą przyjąłem. W tej chwili stanął mi przed oczami mój kolega, z wychudzoną twarzy 1 wytartym ubraniem On na lo irtnnowlako niewłaściwy- — powiedziałem ""len, a mówiąc lo pojmowałem jasno nicgodzlwość tego wykrętu. Nic cofnąłem się Jednak — i co mnie powstny-molo? Jaka piekielna moc mną rządzi? Woli, niezłomnej woli!"
Inny ustęp:
„Wychodząc z banku znalazłem na schodach Julią* paczkę. Schowałem Ją do kieszeni i otworzyłem dopiero w domu Zawierała 12 000 rb. Pierwszym wrażeniem przy tym odkryciu było radość z posiadania lak znacznej sumy. Po chwili Jednak uświadomiłem sobie, że jest ona cudzą własnością, klórą powinienem oddać. Komu? To przekonanie, .że owego kogoś nic znam, że on o zwrot pieniędzy nie upomina alę, sprawiało ml dziwną przyjemność. Zacząłem znui przypuszczenia, ktńre ją powiększały: suma la mogła należeć do banku, który o swej stracie zamilczy-, do cudzoziemca, który wyjedzie za granicę zwątpiwszy o możliwości odzyskania zguby: do prostaka, który nie wie nic o sposobach publicznego poszukiwania Jej tul. Kilkakrotnie szepnęła ml natrętna myśl, że powinienem zrobić ogłoszenie w pismach, ale Ją odcgnalem. Dlaczego jz mam się tym trudzić? Czyż tego nie powinien zrobić as poszkodowany? Uwolniłem się wszakzr od obowiązku czytania we wszystkich gazetach .To Jest niepodobieństwem — rzekłem sobie — doić. gdy przeglądać będę dziennik najbardziej rozpowszechniony.. Ale przez trzy dni wcale nie zajrzałem do inseratów* odczytując jedynie tekst, i to bardzo ostrożnie. Czwartego dnia uczułem niepokój w sumieniu, postanowiłem więc odczytać ogłoszenia w piśmie najbardziej nimi zapełnionym Ani wzmianki a zgubie! Śmiało biorę do ręki inne gazety — to silno