Obraz3 (22)

Obraz3 (22)



42 LOSY PASIERBÓW

Zaglądali tu starzy emigranci i nowi, ci co już pracowali gdzieś i bezrobotni, co wybierali się w kampę i co wracali z niej. Jedni lokowali tu swe zarobki lub wysyłali je swym krewnym, drudzy odbierali listy z kraju, szukali pracy i zaopatrywali się w odzież, inni przychodzili wypić w znajomej knajpie, i pogadać przy kuflu piwa z rodakami, posłuchać kto ile wygrał na quinielas, kogo zarżnęli czarni w kampie, kto zwariował i kto komu babę zabrał.

Ciekawa była ta przetykająca się nawzajem mieszanina typów ludzkich z całego świata. Obywateli polskich jednak było najwięcej. Różnili się oni od reszty nie tylko swym ubiorem, kolorem włosów i cerą, ale i głębszym, wyrazistszym frasunkiem na twarzy.

Szli pomaleńku, gapili się na bilety loteryjne w oknach, oglądali towar w kramach, kupowali odzież, obuwie, garnki. Towar był tani i lichy, sprzedawcy krzykliwi, natrętni i brutalni. Wsuwali przechodniom artykuły gwałtem, a gdy ci obejrzawszy rzeczy z grubsza, rezygnowali z kupna, lżyli ich bezczelnie, przekonani, że człowiek nie znając języka strawi każdą obelgę.

Wielu wałęsało się bez określonego celu. Wlekli się noga za nogą, łuszcząc słoneczniki, wyglądali znajomków, stawali z nimi na skrajach chodników, gwarzyli. Temat był zawsze jednaki: głód pracy, tęsknota za domem, narzekanie na władze krajowe.

Obok masy bezrobotnych przesuwali się ci, co już ułożyli w tym kraju swe życie. Tacy różnili się od pierwszych wyglądem swym, zachowaniem się i językiem. Niemal wszyscy byli czerstwi, dobrze ubrani i pewni siebie. Mówili na pół po hiszpańsku, spoglądali na gringos z politowaniem.

Dubowik z Kozyrem dobrą godzinę kluczyli po dzielnicy, zanim się natknęli na poszukiwane biuro, nazywane tutaj agencją. Spora grupa obywateli polskich, niedawno przybyła z kraju, gapiła się w okno, gdzie na olbrzymiej desce wypisane było kredą zapotrzebowanie na tuzin robotników do pracy rolnej w głębi kraju. Przyjaciele nie znając języka, zaczęli wypytywać stojących o szczegóły. Ale ci byli w takim samym kłopocie.

_Widać że praca jest, ale nie wiadomo

gdzie, jak i co — odparł zapytany. — Trzeba szukać kto rozumie po tutejszemu.

Za chwilę od strony Retiro nadeszła trójka starych emigrantów. Gwarzyli coś ze sobą, spoglądali na zbitych w gromadę gringos i uśmiechali się do siebie.

—    No dajcież przejście, wrony! — rzucił jeden wyniośle.    .

Nie zważając na rzuconą obelgę, jeden z biedaków zastąpił mądralom drogę.

—    Nie gniewajcie się na nas, dziadźko -zaczął pokornie. — Przeczytajcie co tu piszą, bo my nie znamy po tutejszemu. Zróbcie nam łaskę! — Trójka zatrzymała się.

_ Dwunastu durniów szukają do San Luis

—    oznajmił jeden, przeczytawszy ogłoszenie.

—    A ile płacą?

_Trzy gezy na dzień, ale nie jedźcie, bo to

strasznie daleko, żar, febra, india. Tam zawiozą, a z powrotem będziecie pieszo się ratować. Za rok nie wrócicie, żaba pod mostem cycy da. Lepiej już za sam chleb pracować, ale gdzieś w pobliżu.

_ Czego wy tu jedziecie, jak pracy nie ma!

—    podchwycił drugi strofująco. — Czego wy


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz5 (22) 26 LOSY PASIERBÓW —    Co to takiego? —    A to ty nie wi
12309 Obraz7 (22) 30 LOSY PASIERBÓW Kobiety odeszły już na odpoczynek, a miały nocować odosobnione
Obraz4 (21) 44 LOSY PASIERBÓW się tu pchacie, jak szarańcza jaka bez końca i miary, ha?! —. Bo w Po
Obraz5 (22) 46 LOSY PASIERBÓW frontowej stronie było obszerne sprawozdanie z uroczystości majowych
Obraz8 (22) 32 LOSY PASIERBÓW szufla niedopałki papierosów. Dalej stały furgony na mięso. Przyjacie
Obraz2 (13) 80 LOSY PASIERBÓW ładnie mu tu dawać. Trzeba mu na mieszkanie zanieść. Schowaj to, któr
Obraz0 (32) 16 LOSY PASIERBÓW ciem o burtę łodzi zapatrzył w pasemko lądu. Miał wrażenie, że dostrz
Obraz2 (31) 20 LOSY PASIERBÓW —    żeby w naszej okolicy któryś z kawalerów to zaśpi

więcej podobnych podstron