52 Rozdział II. Archeologia duszy Bohatera Polaków
upiorów jest „środkiem”, za pomocą którego ludy słowiańskie obcują ze światem nadprzyrodzonym. Istotnie, ten byt istnieje w dwóch sferach, w „niewidzialnej, niematerialnej” i w „sferze ludzkich myśli i działań”. Jest czystym duchem bez ciała i jednocześnie konkretnym „myślącym ciałem”. Mickiewicz zgadzał się z Iwanem Wahylewiczem, ukraińskim etnografem i historykiem, że Jest to zjawisko ludzkie i przyrodzone, ale niezwykłe i niepodobne do wytłumaczenia rozumem” (VIII, 178).
Istotę upiora stanowi „negatywne serce”, czyli głęboko w tym bycie zakorzeniony „popęd niszczycielski” (VIII, 178). Aczkolwiek „wiara w upiory przyjmuje dwoistą duszę, dwoiste serce; duszę dwoistą, dobrą i złą”, to „serce szatańskie”, które „po śmierci, a czasem za życia upiorów, działa samo jedno, jest przyczyną wszystkich ich nieszczęść” (VIII, 264-265).
Ponieważ w swym pierwszym przeobrażeniu Bohater Polaków dał nam do zrozumienia, że jego tajemnica kryje się w zranionym sercu, postaram się teraz sprawdzić, czy serce tego upiora, który zjawił się w chacie unickiego księdza, nie jest czasem „negatywne”, „szatańskie”. Być może przyczynę wszystkich swych boleści nosi on w sobie? Może samoniszczenie, autodestrukcja, jest strukturalną cechą tego bytu?
O kilku charakterystycznych szczegółach tej niezwykłej formy egzystencji poinformował Mickiewicz czytelnika w balladzie Upiór, którą potraktował jako wstęp do Dziadów. Te „kilkanaście strof niby to prologu” miał za osobliwe „monstrum”, zresztą „ostatnie w tym rodzaju”, wydał bowiem właśnie bardzo surowy wyrok na całą swoją dotychczasową twórczość. „Ty, Janie - pisał w liście do Czeczota z 8/20 lutego 1823 roku — jeden z tych, którzy najlepiej tego Upiora zrozumieją, znajdziesz w nim interes, innym przyda się do zrozumienia reszty” (XIV, 204). Nie tylko Czeczot, lecz każdy, kto chce zrozumieć resztę Dziadów, znajdzie więc w tym „niby to prologu” interes.
. Przyjrzyjmy się więc najpierw fragmentowi, który poprzedza długą skargę Upiora. Z dość dokładnego opisu wynika, że błąka się on ze skrwawioną piersią po świecie, szukając oblicza ukochanej. Podobno popełnił samobójstwo, za które Duch Potężny (odezwie się on w Prologu III części) skazał go na dalsze życie na ziemi, choć przecież już umarł. Gada głośno do siebie. Bez przerwy narzeka ni to na los, ni to na życie. Ktoś go zawsze podsłuchuje. Często zadziera głowę na niebo i gapi się na symbol miłości, planetę Wenus, która występuje w dwóch przeistoczeniach, jako Gwiazda Wieczorna i Poranna.
Są to informacje bardzo istotne, ponieważ pozwalają nam zidentyfikować protagonistę części IV jako upiora.7 Wszelako najważniejsza wiadomość kryje się w stwierdzeniu, że jest to człowiek umarły, ale nadal żyjący, „na świecie jeszcze, lecz już nie dla świata”. Przypomina Złego Pana, który przybył do cmentarnej kaplicy na Dziady. Można go określić za pomocą oksymoronu „żywy trup”. Powinien był porzucić ten świat, ale został uwięziony w materii, w swym zmarłym ciele.
W subtelnej idealistycznej filozofii Friedricha Schellinga materia traktowana była jako słowo Boga, które „weszło w skoóczoność”.8 W Dziadach Mickiewicza materia jest niekiedy złem, czasem ohydą, zawsze zaś „trumną” dla dusz. Toteż Upiór jest poniekąd platońskim problematem upostaciowanym w ludowym fantazmacie.
Druga, dłuższa, część „niby to prologu” wypełniona została podsłuchaną przez zakrystiana skargą Upiora. Dowiadujemy się z niej o jego życiu, zanim jeszcze umarł dla świata, zanim rozpoczął żywot potępieńca. Otóż dręczył go wówczas pewien niedostatek. Z nikim, ani z ukochaną, ani z przyjaciółmi, ani z „ludźmi światowymi”, nie mógł znaleźć wspólnego języka. Między nim a ludźmi nigdy nie doszło do autentycznego spotkania, ponieważ nie doszło do prawdziwego dialogu. Nieszczęśliwa miłość wtrąciła go do karceru milczenia. Kiedy uczucie domagało się rozmowy, musiał milczeć. Kiedy przyjaciele podejmowali z nim jakiś dialog, słowa zaczynały tonąć w pozorze, banale lub kłamstwie. To przymusowe milczenie uniemożliwiło mu zakorzenienie się w Innym i odizolowało od świata, zamykając w chaotycznym i rozwichrzonym ,ja”. Miłość nie wyrażona w słowie zepchnęła go w odmęt rozpaczy i bezsensu. Został sam z sobą i zaczął przekształcać się w upiora. Nie znalazł słów, które pozwalają zakochanym przeniknąć nawzajem w swoje dusze, rozgościć się w Innym, spotkać się z nim, wyjść z siebie. Niemy Eros to pokrzywdzony i mściwy okrutnik.
Tęsknota za słowem, nabrzmiała marzeniem o rozmowie i nadzieją na autentyczne spotkanie osób, jest stałą obsesją Upiora. Bezsłowna cisza duszy Bohatera Polaków podczas obrzędu w cmentarnej kaplicy odsłoniła tedy istotę jego egzystencjalnej sytuacji: tęsknotę do mowy, do leksykalizacji doświadczenia. Toteż w chacie Księdza Upiór weźmie wielki odwet za swe upokorzenie i cierpienie. Wzburzy się w nim zranione serce i przestanie milczeć. W kontekście tego „niby to prologu” i po części II niebywała gadatliwość Upiora podczas wizyty u parocha musi zostać odczytana jako Wielki Znak.