g2 Rozdział II. Archeologia duszy Bohatera Polaków
Ja, gdybym równie był panem wyboru,
I najcudniejsza postać dziewicza,
Jakiej Bóg dotąd nie pokazał wzoru,
Piękniejsza niżli aniołów oblicza,
Niżli sny moje, niżli poetów zmyślenia,
Niżli ty nawet... oddam ją za ciebie,
Za słodycz twego jednego spojrzenia!
(ID, 81-82)
Hyperion z powieści Hólderlina najwyżej cenił jedno mgnienie miłości. „Czym jest wszystko, wszystko, co przez tysiąclecia zdziałał i przemyślał człowiek, wobec jednej chwili miłości? Wobec tego, co najdoskonalsze i najpiękniejsze w Naturze? Tam prowadzą wszystkie stopnie u progu życia. Stamtąd przychodzimy, tam idziemy.”14 Ponad tysiąclecia dziejów Upiór przeniósł jedno spojrzenie, jeden błysk oka ukochanej, ponieważ ten promień był wysłany z wieczności. Spojrzenie lubej, jak ów niewidzialny łańcuch, wiązało go z tym samym centrum koła miłości, od którego nie mogła się oderwać również przeznaczona mu niebiańska dziewica.
O nie! nas Bóg urządził ku wspólnemu życiu,
Jednakowa nam gwiazda świeciła w powiciu,
Równi, choć różnych zdarzeń wykształceni ciekiem,
Postawą sobie bliscy, jednostajni wiekiem,
Ten sam powab we wszystkim, toż samo niechcenie,
Też same w myślach składnie i w czuciach płomienie.
Rzecz zrozumiała, że w takim wypadku wszelkie oskarżenie ukochanej miało za sobą sankcje wieczności. Toteż cytowana powyżej diatryba kończyła się tak:
Gdy nas wszędzie tożsamość łączy niedościgła, Bóg osnuł przyszłe węzły,
(z żalem największym)
a tyś je rozstrzyga!
(III, 81)
J
Ukochana naruszyła więc relację ustaloną w wieczności, oczywiście tylko na czas ziemskiej wędrówki dwóch dusz za grzbiet nieba. Zafascynowało ją złoto. Spostponowała swoje anielstwo. Pod łańcuch, którym ją Bóg przywiązał do centrum kosmicznego koła miłości, podłożyła ogień w nadziei, że nadżarty płomieniem - pęknie.
A ty sercem oziębłym, obojętną twarzą,
Wyrzekłaś słowo mej zguby I zapaliłaś niecne ogniska,
Którymi łańcuch wiążący nas pryska,
Które się wiecznym piekłem między nami żarzą.
Na moje wieczne męczarnie!
(III, 82)
I w końcu całą tą transcendentalną erotyką Upiór znów zaczyna się krztusić. Rytm jego wypowiedzi znów potyka się i rwie. Wers staje się coraz krótszy. Mnożą się wykrzykniki i epitety godne „poezji na karmelku”. Wpadając w konwulsję przekleństw, Upiór wyraźnie traci smak.
To, co przepowiada ukochanej, jest równie godne uwagi. Zna tajemnice wieczności, może więc być prorokiem. Jeśli chce mieć nadzieję, musi wierzyć w istnienie koła miłości. Przeciw spojrzeniu niebianki mobilizuje swoje własne spojrzenie. Wierzy, że kiedy stanie przed nią z jedną ręką na piersiach, reaktualizując swój magiczny gest cierpiętnika, kiedy pokaże jej listek, pamiątkę po schadzkach w ogrodzie, i ciśnie na nią okiem, dostanie się do najtajniejszego wnętrza jej duszy i wstrząśnie jej sumieniem. Wszyscy przegrani kochankowie łapią się za ten pomysł.
Ha! okiem! okiem jadowitej żmije
Całe piekło z mych piersi przywołam do oka;
Niech będzie ślepą, martwą jak opoka.
Na wskroś okiem przebiję!
Wgryzę się jak piekielny dym pod jej powieki I w głowic utkwię na wieki.
(Ul, 83)
Upiór wierzy, że posiada demoniczny i groźny dar; „potężne oko”15. Żmija, gad tajemniczy i związany ze Złym, włada nim również. Niebiańskiemu oku