Obraz3 (29)

Obraz3 (29)



88

dowanie tam bieg rzeki odwrócić, a żyzny kraj zamienić w pustynię. Kto ma większe prawo do tych źródeł rzeki: czy bea-t u s p o s s i d e n s, który uzależnia od siebie cały kraj i czerpie z tego materjalne i polityczne korzyści, czy też ten kraj, dla którego źródła rzeki są podstawą jego dobrobytu?

Możnaby mnożyć te przykłady. Wszędzie natrafiamy na wątpliwości, na nierozstrzygnięte konflikty. Niema trybunału, któryby mógł je rozstrzygnąć, powołując się na bezsporny kodeks, na uznane normy prawne. Istniejące trybunały międzynarodowe mają bardzo ciasny zakres działania; z reguły działają wtedy, gdy poddadzą się im strony, wiodące spór z sobą. Gdy konflikt jest naprawdę poważny i wielki, wtedy udają się państwa na inną drogę.

Istnieje tak zw. prawo narodów, czyli prawo regulujące stosunki między udzielnemi państwami, które są podmiotami tego prawa. Prawo to zajmuje się różnemi instytucjami międzynaro-dowemi; a w przeważnej części zajmuje się sposobem prowadzenia wojny, jej regułami. A więc wojna jest niejako uznaną instytucją prawa narodów. Chodzi raczej o to, by utrudnić wojnę, a jej przebieg złagodzić, uczynić bardziej humanitarnym. Stąd się biorą różne konwencje międzynarodowe, w których państwa zobowiązują się prowadzić wojnę w określony sposób: nie używać kul dum-dum, gazów trujących, szanować prawa ludności cywilnej, ochraniać organizację pomocy lekarskiej. Tych przepisów niezawsze zresztą się przestrzega, gdy wybuchnie wojna. Ale w każdym razie dotyczą one tylko sposobu prowadzenia wojny. Prawo narodów nie potępia tej wojny w sposób zasadniczy. A dla narodów, które z sobą walczą, wojna staje się często świętą wojną.

Widzimy, jak Wielka jest przepaść między wewnętrznem życiem narodu a stosunkami międzynarodowemi. Gdy w granicach państwa napadnie ktoś na drugiego, dopuszcza się rozboju czy morderstwa; napad wojsk jednego państwa na wojska drugiego państwa jest uznaną wojną. Można nad tern ubolewać, ale o tych faktach nie wolno zapominać.

W jaki sposób jednak wytwarza się pewna równowaga między państwami, które przecież nie prowadzą wojen bez przerwy? Otóż jest to równowaga siły, a nie równowaga, zabezpieczona przez wyższe normy prawne. Naród czuje się bezpieczny, gdy oddzielają go od sąsiadów trudne do przebycia naturalne granice; gdy ma sojuszników, w których interesie leży utrzymanie jego niepodległości. A przedewszystkiem gdy ma siłę zbrojną, dobrze wyposażoną technicznie, ożywioną duchem poświęcenia. Pokój trwa tak długo, jak długo utrzymuje się ta równowaga siły; słaby, którego nie bronią silni, padnie ofiarą mocniejszego sąsiada. Oczywiście, że przeciw napastnikowi, który dokona brutalnego napadu na słabszego, zwróci się opi-nja publiczna; ale to nie powstrzyma napastnika, nie uratuje niepodległości państwa, które nie chce, czy nie umie się bronić.

Jeżeli stwierdzamy fakt, że w stosunkach międzynarodowych rozstrzyga siła, to z tego nie wynika, że nie uznajemy w tych stosunkach żadnych norm etycznych. Te normy tkwią w naszych duszach, w odziedziczonej cywilizacji chrześcijańskiej, w poczuciu honoru narodu. Naród, który ma to poczucie, nie będzie znęcał się nad przeciwnikiem; nie będzie go znieważał dlatego, że z nim toczy wojnę. Niezawsze oszukańcze traktowanie paktów międzynarodowych prowadzi do celu. Ale trzeba się liczyć z tem, jakiej broni może użyć przeciwnik, gdy dojdzie do wojny. Płacić szpiegom, wyszukiwać szpiegów, działających za pieniądze, to nie jest coś, co można uważać za akt, najwyższy moralnie; ale co począć, gdy sąsiad to samo robi.

Narody żyją w świadomości niebezpieczeństwa zewnętrznego, nie ufają prawu międzynarodowemu. A właśnie świadomość tego niebezpieczeństwa jest jednym z podstawowych pierwiastków świadomości narodowej. Ta świadomość wyrosła w walce z sąsiadem, który chciał cudzy kraj zagarnąć, który usiłował go podbić. Uczucie, że istnieje wróg zewnętrzny, jest źródłem wewnętrznej dyscypliny narodu.

Co więcej, ta świadomość jest podstawą rozwoju poczucia moralno-prawnego w wewnętrznem życiu narodu. Naród, zagrożony w swym bycie, jednoczy się i zespala: niszczy u siebie różne egoizmy, odśrodkowe dążności. Jeżeli naród czuje się całością, rozwija u siebie różne instytucje prawne i społeczne, które dają wyraz wewnętrznej jego solidarności. Nie będzie może paradoksem, gdy się powie, że siła, która panuje w stosun-


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Obraz8 (29) ŚRODKI DYDA KI YCZNK: •    herb Warszawy Syrenka, •    he
48184 Obraz6 (29) OBSŁUGA_Pasy bezpieczeństwaOstrzeżenia •    Pasy należy zapinać pr

więcej podobnych podstron