Scan0007 (54)

Scan0007 (54)



Pomachałam mu przed nosem palcami, udając, że robię cienie-króliczki.

A on się zaśmiał. Tonio śmieje się wspaniale. Jego śmiech jest głęboki, basowy i brzmi jak wesołe fagoty.

Kiedy już przestał się śmiać, pokręcił głową i wciąż uśmiechnięty powiedział:

-    Wyglądałaś na taką, co ma szerokie horyzonty.

A potem na mnie spojrzał, ale tak naprawdę, i utonęłam w jego oczach, ciemnozielonych, okolonych złotem, i przestałam się ruszać, zdawało mi się nawet, że przestałam oddychać.

Po kilku minutach, a może i dniach, powiedział:

-    Świetnie, miałem jednak rację. Potrzebujesz tylko trochę ćwiczeń.

Ruszył ulicą, a ja bez zastanowienia poszłam za nim. Witajcie wśród Banitów. Odnalezienie ich było jak powrót do domu, do miejsca, którego szukałam od zawsze.

Zdarzyło się to trzy lata temu. W zeszłym roku zostawiłam rodziców na dobre i zostałam pełnoetatowym Banitą. Dobrych rzeczy się nie porzuca.

Banici nie wystawiają teatru cieni ani nie robią małych filcowych figurek Calineczki. Nie robią puszystych Mikołajów w polarowych ubrankach i ani razu, w ciągu trzech lat, nie widziałam nikogo, kto by robił smoka z jedwabiu, ze sztucznymi ogniami w paszczy. Chociaż uważam, że to by było genialne. Tonio twierdzi, że właśnie dlatego nie jestem dyrektorem artystycznym. Floss prycha tylko i mówi, że nie będzie marnować swoich doskonałych ściegów na coś równie idiotycznego jak smok z nieprawdziwym ogniem. A poza tym smoki i tak prawie nigdy nie zieją ogniem, a kto jak kto, ale ona powinna się na tym znać.

-    Persja - odezwała się Łucja. - Oddałam ostatnią dobrą ulotkę ludziom w Breadbox. Reszta jest podarta, klej się skończył i robi się tak ciemno, że ledwo widzę. Jesteśmy niedaleko tego klubu, w którym wieczorami dają te straszne różowe i fioletowe napoje. Czasem mają też chochlikowy pył, a przynajmniej tak mówią. Powinnyśmy wracać do domu. A poza tym wydawało mi się, że ktoś miał robić pizzę.

-    Jeśli mówiąc „ktoś”, miałaś na myśli mnie, to się mylisz.

-    Nawet nie wiesz, jak mnie to cieszy. Liczyłam na coś zjadliwego.

Zwykle gdy ktoś mnie obraża, odgryzam się. Ale Łucja? Pozwalam jej na wszystko.

POWODY, DLA KTÓRYCH POZWALAM ŁUCJI NA WSZYSTKO

Jest krucha i delikatna.

Wciąż przepracowuje swoje okropne dzieciństwo (patrz wcześniejszy fragment o bliznach).

Jest mądrzejsza ode mnie i zawsze wychodzi na swoje.

Jest moją przyjaciółką i w związku z tym ma dyspensę.

Ma rację co do tego klubu. Różowe i czerwone drinki, niebieskie i fioletowe. Podobnie jak chochlikowy pył są darami skądś (i tu muszę przyznać, że większość tego wszystkiego wydaje się powiązana z Krainą Magii) i ostatnio jest ich coraz więcej.

Pierwszy raz rozwiesza ulotki i może to być irytujący sposób na spędzanie popołudnia, zwłaszcza jeśli się ściemnia i zaczyna padać.

15


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
scandjvutmp28001 witał się uprzejmie ze sługusem topograf, potrząsając mu przed nosem pięściami. Ku
scan007 54 ARKADfUSZ GRACZYK M.9. Storo lfcCanjr,BG 8/2000, ł 84 Równie ciekawe spostrzeżenia nasuwa
Scan0002 (54) Multiple Sclerosis and Immunity Abstract. Immune complexes associated with the for-mat

więcej podobnych podstron