Podobnych nabiegów, choć z wykorzystaniem innego ekwipunku, dokonał Henslin w związku z badaniami nad bezdomnymi. Henslin starał się ubierać w taki sposób, by móc „wtopić się w tłum” zamieszkujący slumsy. Było to konieczne z dwóch względów. Po pierwsze, aby ułatwić nawiązanie kontaktu z bezdomnymi, a po drugie, by nie paść łupem złodziejaszków. Jednocześnie musiał do pewnego stopnia wyglądać jak naukowiec, by możliwe było przeprowadzenie badań wśród ludzi pracujących w schronisku dla bezdomnych. Rozwiązał ten problem, zabierając ze sobą starą, tanią walizkę z powycieranymi brzegami, „co sprawiało wrażenie, jak gdyby ją przed chwilą wygrzebał że śmietnika”. Henslin pisze:
Gdybym oświadczył pracownikom schroniska, że jestem socjologiem prowadzącym badania nad bezdomnymi, od razu obrzuciliby mnie lustrującym spojrzeniem, gdyż status, o którym ich poinformowałem, wyodrębniał mnie spośród tysięcy bezimiennych twarzy przewijających się przez schronisko. W tym właśnie momencie walizka była istotną pomocą. Postanowiłem, że w celu przyciągnięcia ich uwagi i ułatwienia akceptacji mojej .tożsamości będę od czasu do czasu, nawet trochę natrętnie, podnosił walizkę i stawiał ją na stole (zwracając zniszczoną stronę w swoim kierunku, by chwilowo ukryć ten skądinąd przydatny defekt).
(Henslin, 1990, s. 56-58)
Również Delamont, która prowadziła badania w elitarnej szkole dla dziewcząt w Edynburgu, przypisuje duże znaczenie strojowi, który miał jej umożliwić utrzymanie poprawnych relacji z różnymi grupami równocześnie:
Kiedy miałam się spotkać z dyrektorem szkoły i kilkoma uczennicami, włożyłam szarą sukienkę i palto. Palto sięgało kolan i było bardzo tradycyjne, natomiast sukienka mini miała pokazać uczennicom, że znam się na modzie. Palto zdjęłam dopiero wtedy, gdy opuszczałam biuro dyrektora i miałam się udać na pierwsze spotkanie z dziewczętami.
(Delamont, 1984, s. 25)
Mimo iż osoby prowadzące jawne badania nie muszą bezwzględnie naśladować stroju i zachowania badanych, może wystąpić konieczność wprowadzenia niewielkich zmian w*wyglądzie i stylu bycia, by złagodzić szczególnie rażąęe,różnice*! W ten sposób badacze pomagają informatorom rozluźnić się w swojej obecności. Nie jest to jednak—:jak pisze Liebow jedyny powód dokonywania tego typu zmian:
Upodobniłem swój strój (w ciepłe dni T-shirt lub sportowa koszulka \ spodnie khaki albo inne, płócienne) prawie bez żadnego wysiłku. Moje słownictwo i wymowa zmieniły się, choć nie radykalnie [...] W ten sposób, choć nadal Wyróżniałem się mową i zapewne również strojem, zdołałem wytłumić niektóre cechy wynikające z mojego pochodzenia. Prawdopodobnie innym łatwiej było mnie teraz zaakceptować, na pewno stało się to łatwiejsze dla mnie samego. Tę ostatniąmyśl uświadomiłem sobie szczególnie wyraźnie pewnego wieczoru, kiedy w garniturze i z krawatem, w drodze na oficjalne spotkanie, zatrzymałem się przy budce z jedzeniem na wynos. Poczucie dyskomfortu uświadomiło mi wyraźnie, że zmiana stroju, mowy i ogólnego stylu bycia była równie ważna dla mnie, jak dla innych.
(Liebow, 1967, s. 255-256)
Niemniej jednak w niektórych sytuacjach niezbędne jest użycie stroju w celu wyróżnienia się,;'uniknięcia przypisania do danej grupy. Tak było w trakcie badań w Nigerii, kiedy Niara Sudarkasa przekonała się, że aby uzyskać odpowiedzi na swoje pytania w środowisku, gdzie nie była znana, musiała unikać ubierania się jak kobiety z plemienia Yoruba: „Ludzie odnosili się nieufnie do kobiety z notatnikiem, szczególnie jeśli nie wyglądała jak amerykańska studentka, za którą się podawała”. Podejrzewali, że była z plemienia Yoruba i zbierała informacje dla rządu.
Oskarżenia o przynależność do plemienia Yoruba były tak częste, że idąc na targ bez pewności, że spotkam tam znajomych, którzy potwierdziliby moją tożsamość, specjalnie używałam wyłącznie amerykańskiego akcentu (dla tych, którzy znali angielski) i ubierałam się „na Amerykankę”. Podczas pierwszej wyprawy porzuciłam nawet sandały na rzecz pantofli z obcasem i nałożyłam makijaż, łącznie ze szminką.
(Sudarkasa, 1986, s. 175)
Zatem w przypadku obserwacji uczestniczącej, gdzie istnieje potrzeba skonstruowania wyraźnie określonej roli badacza, styl ubioru może być nośnikiem informacji, że etnograf pragnie zachować pozycję akceptowaną w szerokim spektrum społeczności, czasem w relacji do różnych jej grup. Strój może sugerować podobieństwo badacza do gospodarzy i/lub też uwalniać etnografa od tożsamości, która ograniczałaby jego pole działania.
Nie ma ścisłych' wytycznych co do stroju. Można jedynie radzić zachowanie daleko idącej roztropności w prezentacji własnej osoby. Pomyłka w tak trywialnej sprawie może narazić na fiasko całe przedsięwzięcie. Na przykład, po nawiązaniu kontaktów w akademii medycznej w Edynburgu, Atkinson (1976; 1981a) udał sięńa nieformalne
95