306 GERARD O SN kitu
którego natura, pochodzenie, trwałość i stosunek do historii pozostają m.in. do zbadania 7lł. Neguję tylko, jakoby ostateczna instancja genolo-giczna i tylko ona dala się zdefiniować w terminach pozbawionych jakiejkolwiek historyczności: na jakimkolwiek poziomie ■ ogólności by się stanęło, fakt genologiczny łączy nierozerwalnie m.in. fakt natury z faktem kultury. Ze proporcje, a nawet typ relacji mogą się zmieniać, to-jest także oczywistość, ale żadna instancja nie jest całkowicie dana przez naturę lub przez ducha — jak żadna nie jest całkowicie zdeterminowana przez historię 8fl.
Widać tu zatem, no czym polega teoretyczna niedogodność pochopnej atrybucjl, która najpierw mogła się wydawać zwykłym hipsuśem historycznym, nieważnym czy też nic nie znaczącym: rzutuje ona ów przywilej naturalności* który legalnie („nic 'ma i nic może być wi.,v.-j
mitowi i epopei 'rozumianym jako specyficzne rodzaje) mniemy przeciwstawię we francuskim jodynie wątły poemat liryczny (poeatc fjrr<<łuc]: epicki w muk1 modal-nym nie Jo*'. naprawdę ldiomatyczny i nikt się na to nie będzie skarżyI: jest to pormanizm. którego nie ma powodu przyjmować: co do terminu dramatyczny, to oznacza oo rzeczywiście. I na nieszczęście, dwa pojęcia: rodzajowe <■ właściwy dramatowi) i modalne <*■ właściwy teatrów:}; dlatego na płaszczyźnie modalnej nie można niczago zastawić w paradygmat z narracyjnym (jedynym jednoznacznym): dramatyczny pozostaje dwuznaczny, a trzeciego terminu nie ma.
n Problem rc!acj( między poza czasowymi archetypami i tematyką historyczną powstaje (nie mówię: rozwiązuje się) samoistnie przy lekturze dzieł takich, jak Dócor myffiioae G. Duranda, które iost antropologiczną analizą powiaściowości zrodzonej jakoby wraz z Ariostem, albo Pjtpcłiocrttięue du 0«nr« comfęue Ch. Mnu-ro:u, które jest psychoanalitycznym odczytaniom rodzaju zrodzonego wraz z Me-nsndrem i nową komedią — ponieważ Arystofnnes i starożytna komedio np. nie wiążą się z tymi samymi „schematami wyobrażeniowymi"
“ Niekiedy proponuje się (jak LSmmort w Baujormtn des Erzdhlnrts) bardziej empiryczną i całkiem względną definicję „typów" idealnych; chodziłoby Jedynie o formy generyczne najtrwalsze. Takie różnice stopnia — np. między komedią 2 wodewilem albo między powieścią w ogóle a powieścią gotycką — nie są do podważenia i rozumie się samo przez się, że większa rozpiętość historyczna wiąże się z wickszą rozpiętością pojęciową. Ale trzeba ostrożnie posługiwać alę argumentem trwania: długowieczność form klasycznych (epopeja, tragedio) nic jest pewnym wskaźnikiem ponadtlistoryczności, gdyż trzeba wziąć pod uwagę konserwatyzm tradycji klasycznej, zdolnej podtrzymywać przez wieki zmumifikowane formy. Wobec takiej trwałości formy poklasycznc (albo parnklasyczne) cierpią na historyczno zużycie, które jest winą nie tyle ich samych, co innego rytmu historycznego. Bardziej znamiennym kryterium byłaby zdolność do rozprzestrzeniania się (w różnych kulturach) i spontaniczna rekurcncja (bez pomocy tradycji, reuiusl czy mody „v*-in'"i: luk zapewne można byłoby oceniać, w przeciwieństwie do pracowitego " -ir.vi.ni:i kLvji-iatfj epopei w w. XVII. pozornie spontaniczny powrót epickości w |£«Twsxych rhuiisnHz dc jKilc. Jednakże wobec inkirh lematów szybko zauważamy niewystairzałnośr nic tytko naszej wiedzy liiiloryniuj. ale jeszcze bardzie; /.* inhiiot :a;zy*śł możliwości teoretycznych: w jakiej mierze, w jaki sposób i w Ja— •mu utnie i»|>- gatunek clicnsoss de (tesle należy do rodzaju epickiego? Albo: jak '/definiować i-|Hckuść bez jakiegokolwiek odniesienia do modolu i tradycji home-ry.-kii-j? (rob. Ił. Poirion. CJiobsoh dc (jeste ou ipop4o? Rcmarąues sur In dd/mt-Kufl d*uw ovnrr ..Travacx de ;:r.£jlłt:que et dc littćrature” (Strosbourg) \97i.
niz trzy sposoby przedstawiania działań iuL") należał się tr/cm lrylnitn. narracji czystej — narracji mieszanej — naśladowaniu dramatycznemu, na triadę rodzajów czy urrliiniifzajów. liryka — epopeja — dramat: „nic ma i nic mań* l»y< więcej w/, trzy zasadnicze postawy poetyckie, itd.” Igrając zwudiurz>* (» iwwumIii mic) na dwu płaszczyznach deflnicji modaln«-j i definicji i.ii»ilięir«łi-j ustanawia te archirodzajc jako typy idealne lub nnlumlin-. kii^ryim nie są i być nie mogą: nie ma archirodzajów. które całkowicie \vyn>ku«;łe by się hłstoryczności, zachowując Jednocześnie il •* li n i «-j •; g e n o I o u i c z n ą ■*.Są tryby, np. opowiadanie: są rudznj«*. np.
.stosunek rodzajów do tryliów jest złożony i na |**wi*i iim* jal.
sugeruje Arystoteles, iui pruslej inkluzji. Kodzaje nną';i |>r»,»'kui> tryby (l.'d^|> o|H>wiedzi:iny pozuslnje tragedią), być może lali. juk tl/Jela |»r/»* niknją rodzaje — być może iRaczej; ale wiemy <lnbnua. powiew nie tylko o|M>wiadniiicin, a zatem nie jest gatunkiem tiptw.itlin-i. um nawet jakim:; opowiadaniem. W tej dziedzinie tylko tyle wiemy i Iw.*, wątpienia jest i tak za dużo. Poetyka jest bardzo starą i bardzo młodą „nauką”: może byłoby dla niej lepiej, gdyby to trochę, co ..wie", za-pomniała. W pewnym sensie to wszystko, co chciałem powiedzieć — i oczywiście to także jest zbyt wiele. 2 1
tylko on, opiera się u niego — wyraźnie — na Arystotelesie i Platonie 1 bierze za kryterium „formę przedstawiania", tzn. komunikacji z publicznością <*ob. tłum. fronc. %. 29b—30&, a szczególnie $. 300). Gul lian (op. cit., s. 38<J~388> wyróżnia trzy odmiany klas: rodzaje właściwa, formy metryczne 1 (powołujcie się na Fryo’a i '/.v.«,.'liwlc zamieniając terminy) „tryby przedstawiania, jak narracyjny i dro-matyczny". Jednakie dorzuca nic baz racji, te „w przeciwieństwie do FryoV nic sądzi, ..aby U tryby stanowiły podstawową zasadę wszelkiego zróżnicowania rodzajowego I aby poszczególne rodzaje były formami czy przykładami tych trybów**.
“ Tu podkreślona klauzula jest niewątpliwie jedynym punktem, co do którego r.i© zuidsam się z doskonałą krytyką Ph. L e j e u n e’a dotyczącą pojęcia „typu** (Le Pocie ouiobtopraphUjae, &. 325-334). Myt*, jak Lejeune. te typ jest ..wyidealizowaną projekcją" (wolałbym powiedzieć: „naturallzowaną") rodzaju Sądzę jednok. jak Todorov, to istnieją, powiedzmy, formy o priori ekspresji literackiej. Ale tc formy o priori odnajduję jedynie w trybach, która są kategoriami Językowymi i prehteracklml. Nie mówiąc oczywiście o treściach wyrażanych, które również są w znacznym stopniu pozaliterackle I ponadhlstoryczne. Mówię .»• znacznym stopniu". a nie „całkowicie": przyznają bez xas‘.rzeżeń !*)«-• u no V w I. h- ;.ut<>!)in>u’.ifl:i łut. jak wszystkie rodzaje, faktom historycznym, ale podtrzymuje <i przyptuawun. te bez oporów zgodzi się ze mną), łe wszystko, co ją stanowi, nie jni takie mtk'*-tsicic I zr „świadomość miamaftiks* wszystkiego tu nie Uua»(?y.
Przełożyła Krjwryu.;
" Jedyny albo prawie jedyny współczesny badacz poetyki. który utrzymuje (na swój sposób) odróżnienie trybów i rodzajów, jo o il« wie®, N ?ry* (przypominam. to Scholcs używa „tryb*’ w znaczeniu „typ idealny", bet żadnego odniesie-niania do trybu wypowiadania). Ponadto nazywa trybami to, co powszechnie nazywa sic gatunkami (mit, romanca, mimesis, ironia), a rodzajami to, co chciałbym nazwać trybami (dramatyczny, narracyjny, ustny, czyli epos. narracyjny pisany, czyli fikcja, śpiewany dla siebie samego, czyli liryczny). Ton ostatni podział.