W nocy Piotr miał bardzo ciekawy sen. Wydawało mu się, że jedzie na lwie przez raj. Nic się nie bał, tylko trzymał się mocno żółtej grzywy.
„Hej! Ha!” — wołał przez sen. Nagle się zbudził. „Gdzie ja jestem?” — myślał. Księżyc jasno świecił w pokoju. A Piotr leżał na dywanie. Tak prędko jechał na lwie, że aż wypadł z łóżka.
Po chwili poczuł, jak ktoś go podniósł i otulił kołdrą na łóżku. To były ręce mamy. Potem zwinął się pod kołdrą jak mały piesek. Wkrótce znów spał mocno.
Następnego dnia po obiedzie Heniek pyta Piotra:
— Chcesz się huśtać?
— Ale nie mamy huśtawki.
— To zrobimy sobie! Masz kawałek mocnego sznurka?
— Tak. — Piotr pamięta, że jest w szopie. — Ale gdzie go umocujesz?
— Tu, do drzewa!
To drzewko, jak i kilka innych, ojciec posadził przed paru laty i przestrzegał Piotra i Urszulę, by na nie nie wchodzili ani nie huśtali się na nich, bo są jeszcze słabe. Dlatego Piotr odezwał się:
— Nie możemy się na nim huśtać, bo tata zabronił. Heniek roześmiał się.
— Aleś tchórz. Przecież od huśtania drzewku nic się nie stanie!
To mówiąc przerzucił sznur przez jedną z grubszych gałęzi. Teraz związuje u dołu oba końce i już siedzi na huśtawce. Sznur trochę wrzyna się w nogi i przy każdym ruchu obciera gałąź. Ale jakoś idzie.
Heniek buja się tam i z powrotem. Wkrótce i Piotrowi przyszła ochota.
— Pozwól mi chociaż raz — prosi.
Gdy już siedział na linie, Heniek pohnął go mocno. Drzewko zaczęło się chwiać. Naraz rozległo się głośne „krach”! i Piotr razem z gałęzią runął na ziemię.
Piotr podnosi się powoli. Na jego twarzy widać przerażenie.
— Heniek, jeśli to zobaczy tata! — Zatrwożony patrzy w kierunku okna.
— Dlaczego ma zobaczyć — mówi Heniek — sznur odniesiemy do szopy a gałąź schowamy w kącie ogrodu.
Tak też i zrobili. Potem szybko wybiegli na ulicę.
— Piotr! Heniek! — rozległ się nagle z ogrodu głos ojca. Obaj przyszli, ale bardzo przestraszeni. He-
19