jest półtora raza słodszy od buraczanego. Syropu używa się do wyrobu galaretek, kisielu, pierników, keksów, a także do słodbenia herbaty lub kawy.
Cukier możemy otrzymać nie tylko z szyszek jałowca. ale i 2 sitowia.
Na brzegach jezior wznosi się zielona ściana wysokich pędów bez liści. Są one miękkie, bardzo lekkie, z wierzchu pokryte woskiem, który je zabezpiecza przed wodą. Wewnątrz znajduje się lekka tkanka, składająca się z pustych komórek. Przy brzegach znajdujemy dużo suchych szczątków sitowia. Są one niezwykle lekkie.
Sitóune z rodziny turzyc zakwita w końcu lipca. Na wierzchołku zjawiają się sterczące kwiatostany kłujących kłosów. Kwiat sitowia składa się z sześciu szczecinek, trzech pręcików i słupka z trzema znamionami. Sitowie ma długie kłąctee, na wiosnę i je-sienią wypełnione skrobią i cukrem.
Po zmieleniu wysuszonych kłączy sitowia otrzymujemy słodkawą mąkę. Na wiosnę rozłogi podziemne zawierają najwięcej cukru. By otrzymać syrop, kłącza myje się, tnie na małe kawałki, wkłada do naczynia z wodą (1 kg na 1 litr) i gotuje około godziny. Odcedzony sok wygotowuje się na wolnym ogniu do stanu gęstości. Z sitowia otrzymać można i chleb. i cukier.
Gdy wczesną wiosną płyniecie łódką po jeziorze, wyciągnijcie kłącze sitowia, umyjcie i skosztujcie. Białe kłącza są delikatne i słodkie.
Rozdział VIII TAJEMNICZE SUBSTANCJE „Zguba marynarzy"
Często podróże morskie, szczególnie polarne, kończyły się tragicznie — śmiercią załogi, nie w walkach, nie w Calach oceanu podczas nawałnicy, lecz z powodu braku jakichś tajemniczych substancji w spożywanych pokarmach.
Tak zginął kapitan Barents na Nowej Ziemi, komandor Bering na Pacyfiku i kapitan Siedow wśród lodów Arktyki, Ginęły całe załogi statków. Vasco da Gama w roku 1498 z trudnością zdołał zakończyć swą historyczną podróż do Indii, straciwszy aż stu członków załogi. Spośród 265 towarzyszy Magellana powróciło do domu tylko 65. Podróżnicy morscy ginęli z powodu dziwnej i strasznej choroby: dziąsła ich puchły i krwawiły, zęby wypadały. W stawach występowały obrzęki i bóle, ciało pokrywało się ciemnymi plamami. Chorobę tę zwano „szkorbutem", co znaczy „usta we wrzodach", na okrętach nazywano ją „zgubą marynarzy". Choroba nie pochodziła z głodu: załoga miała dość sucharów, słoniny, konserw. Zauważono, że choroba znikała, gdy statek przybijał do lądu, gdy było dość jarzyn i owoców, na które marynarze rzucali się żarłocznie.
155