314 Gatunki wypowiedzi w analizie stylistycznej
Leszek Szaruga
DEBIUTANCKA powieść Stefana Chwina Hanemann na pewno zasługuje na uwagę. Autor, wykładowca na Uniwersytecie Gdańskim, napisał już kiłka interesujących książek eseistycznych, w tym stanowiący jakby przygotowanie do powieści, z lekka zbeletryzowany esej Krótka historia pewnego żartu (1991). Został też za swą twórczość wyróżniony - wraz ze Stanisławem Rośkiem - prestiżową Nagrodą Kościelskich za tom szkiców Bez autorytetu {1981).
Warto w próbie interpretacji powieści sięgnąć właśnie po ten tom szkiców. Znajdziemy tu słowa, które stanowią doskonałe wprowadzenie w lekturę Hanemanna. „Pamięć, wrastanie w etos przekazywany nam przez umarłych, podejmowanie etycznego przesłania spełnia się tylko wówczas, gdy istniejemy - etyka domaga się nie tylko pamięci, domaga się także obecności, żywej ontologii, która pogłębia trwanie. (...) To właśnie człowiek wytrącony z istnienia, trwający w niedoistnieniu, połączony z bytem zaledwie rwącą się nitką doświadczenia nie potrafi wrosnąć w ludzkie światy wartości; chwiejny, oderwany od źródeł poddaje się nieubłaganej presji czasu. (...) wygnany z całości, która go ogarnia, nie potrafi wejść do świata pamięci**. Przytaczam te słowa, by ukazać mechanizm budowy świata przedstawionego Hanemanna. Jest to mechanizm rekonstrukcji pamięci miejsca, w którym się żyje - w tym wypadku: pamięci Gdańska.
Powieść rozpoczyna się w latach trzydziestych. Tytułowy jej bohater przeżywa wstrząs spowodowany rozpoznaniem na stole prosektoryjnym wyłowionego po wypadku trupa swojej dziewczyny. Od tego momentu jego życie przemienia się w trwanie - nie ma już w nim miejsca na własną aktywność, starcza jednak świadomości, by zostać świadkiem epoki. A właściwie: świadkiem zachodzących przemian. Na oczach Hanemanna ginie dawny Gdańsk, giną ludzie, z którymi był związany, pojawiają się nowi, miasto przechodzi w ręce Polaków. Wszystko jest naznaczone śmiercią. I tak naznaczone trwa dalej.
To, oczywiście, tylko jedna z płaszczyzn tej powieści. Jej narrator powtarza najpierw opowieść zasłyszaną przez matkę od jednej z sąsiadek, później relacjonuje własne obserwacje. Nie tylko relacjonuje - tworzy związki między faktami, komentuje zdarzenia, wprowadza historyczne odniesienia, do których należy np. zestawienie dwóch samobójstw - von Kleista i Witkacego - symbolizujących protest przeciw zmianom zachodzącym w świecie. I trzeba tu od razu podkreślić, że jest to opowieść snuta niezwykle misternie, oparta o powolną, wpisaną w rozbudowane okresy zdaniowe narrację.
Wiemy, że narrator .jest już człowiekiem dorosłym — swą opowieść spisuje po latach, przywołując świadectwa licznych rozmówców i własną pamięć. Z tych mikroopo-wieści - nie wyodrębnionych jednak w osobne calostki, lecz przemieszanych tak, by, jak z kamyczków, złożyła się cala mozaika - tworzona jest historia Hanemanna i ludzi, którzy się z nim kontaktują. W ten sposób odtwarzane są zarówno realia przedwojenne, wojenne i powojenne. Odtwarzana jest też - rzecz w tej powieści ważna - egzystencja przedmiotów, bardziej w końcu niż ludzie osiadłych. Także historia ulic, gmachów i wreszcie całego miasta. Opis losu przedmiotów - wyśmienicie skomponowany - wypełnia w całości jeden z rozdziałów. I oto dowiadujemy się o ich sytuacji w obliczu wojny: „Już teraz, w ciszy napełniającej miasto, odbywał się ostateczny sąd - zajmo-
315
Recenzja jako forma podwójnego dialog
wanie dogodnych miejsc, miękkie podsuwanie się pod dłoń, by być zawsze na widoku i zdążyć na czas. Rzeczy, bez których nie można żyć, oddzielały się od tych, które pójdą na zatracenie”. Część z tych rzeczy i sprzętów przetrwała i znana jest w naszej kulturze jako sprzęty „poniemieckie”.
Poniemieckie jest też samo miasto. I gdy z tego właśnie punktu widzenia interpretować powieść Stefana Chwina, można ją odczytać - obok wielu innych utworów pisarzy jego generacji — jako próbę odbudowy przestrzeni własnego życia. Być może pół wieku, jakie minęło od zakończenia wojny, to dystans pozwalający wyzwolić się od emocji i skoncentrować na realiach. Być może fakt, że oswajają przestrzeń „poniemiecką” autorzy należący do generacji, już na tych właśnie terenach urodzeni i tu wychowani, także nie jest bez znaczenia. Na pewno sprzyja takiemu właśnie widzeniu, wyzwolonemu z ideologicznych uproszczeń, fakt, iż można wreszcie o historii mówić pełnym głosem. Jedno nie ulega wątpliwości - Hanemann jest jedną z tych ważnych książek w naszej literaturze, które niedawnemu „niedoistnieniu” starają się przeciwstawić istnienie świadome. Z tego też punktu widzenia jest to jeden z tych utworów - obok np. Weisera Dawidka Pawła Huelle czy poezji powstającej w kręgu olsztyńskiego pisma „Borussia”, a przede wszystkim liryki Kazimierza Brakonieckiego - które pozwalają odnaleźć się nam w historii.
Ważne wydaje się przede wszystkim to, iż pisząc Hanemanna odnalazł Chwin formę pozwalającą z bardzo prywatnej, osobistej perspektywy uchwycić prawdę nie tylko przemian historycznych oraz społecznych ostatnich kilkudziesięciu lat, ale także wyrazić niepokoje epoki, która wszak wciąż jeszcze się nie zamknęła. Otwarte pozostają pytania o kształt świata, jaki wynurza się wciąż z zamętu lat trzydziestych. Otwarte są też pytania o sens przemian, w których uczestniczymy. Odnalezienie ich korzeni, zakotwiczenie naszej współczesności w głębokiej, a nie powierzchownej historii jest jednym z niewątpliwych osiągnięć tej prozy. Warto zatem, jak sądzę, śledzić uważnie rozwój pisarstwa Chwina, w szczególności ten jego nurt, w którym do głosu dochodzi prześwietlanie mitów i emocji, nakładanie na siebie warstw bliskiej i dalekiej historii, w której porusza się nie ograniczany ideologicznymi bądź jakimkolwiek innymi schematami jej odczytywania. Dzieje stają się tu nie przedmiotem, lecz żywą, zmiennokształtną przestrzenią naszego życia - zawsze widzianą inaczej.
Stefan Chwin: Hanemann, Biblioteka „Tytułu”, Wyd. Marabut,
Gdańsk 1995, s. 202
2, Materiały źródłowe
Belke R., 2001, GranTurismo 3: A-Spec,,Machina” 2001, nr 11.
Bestsellery nowego sezonu, „Polityka” 2001, nr 43 (27 października).
Bik K., 2002, Maski i śmierć, „Gazeta Wyborcza” 2002 (12 czerwca).
Bolecki W., 1991, Intertekstualność, stylizacja i kolacja..., „Teksty Drugie” 1991, nr 3.
Borkowska G., 2002, Odpowiedź Julii Hartwig, „Gazeta Wyborcza. Wysokie Obcasy” 2002 (5 stycznia).
Borowski J., 2001, Antypowieść Eco, „Wprost” 2001 (18 listopada).
Brzezina M., 1990, „Zza krat i bram więziennych” Marcelego Dąbrowskiego, [w:] „Socjolingwistyka” 1990, 9, red. Lubaś W.
i
1! H
i
j