milczących statystów tak ubranych, że skojarzenia widowni nieodparcie fa ku rzeczywistości bieżącej, właśnie szukającej rozwiązania. Rozwiązania niecznie tak tragicznego, jak wybory bohaterów Sofo kiesa.
W końcu lat sześćdziesiątych, także w Starym Teatrze, wystawił Zygjw Hubner również klasyczny tekst, choć z innej epoki — Mizantropa Moliera. jJ* uwspółcześnienie poszło bardzo daleko, choć zostało osiągnięte prostymi kami: nowym tłumaczeniem prozatorskim (zatem operującym znacznie barefr kolokwialnym „naturalnym” językiem; do tego współczesnym) lana Kofta, poprzez ubiór aktorów, których kostiumami były w tym spektaklu ich i
ne” garnitury. Spektakl był obrazem tragedii człowieka, który nie uzna**] „świaiło-cienia” w nazywaniu prawdy. Czy w swej bezkompromisowości posuwał się jednak za daleko? Jakże to ważne były wtedy pytania. A i dziś want by do nich powrócić. ••
Wskazuję tych kilka możliwych sposobów czytania klasyki przez teatr współczesny nie po to, aby sporządzić tu jakiś uczony rejestr, bądź - jeszcze gorzej — wskazać jakieś kanony, reguły postępowania, czy coś w tym stylo Wiemy już chyba, że tego się po prostu zrobić nie da. Teatr i jego demonstracje w postaci poszczególnych dzieł, są dziećmi czasu, którego nie da się powtórzyć nie da się zatrzymać. Sztuka polega może tylko na tym, by umieć wybrać w odpowiednim momencie odpowiedni tekst i przedstawić go współczesnej publiczności stosując odpowiednie środki artystyczne. Tak wybór tekstu, jak i dobór środków zależy od artysty teatru, który — jeśli je znajdzie — zostanie przez publiczność uznany za Artystę teatru, a jeśli nie — zostanie tylko rzemieślnikiem sceny. Warto tu jednakże pamiętać o pewnym wyznaniu Konrada Swinarskiego, który pytany o to czemu w zasadzie nie posługuje się adaptacją, a oryginalnymi tekstami dramatycznymi, odpowiedział, że w ponad dwa tysiące lat liczącej dra* maturgii zawsze można znaleźć tekst i ważny i aktualny; trzeba go tylko chcieć wyszukać i umieć zinterpretować zgodnie z duchem współczesności.
I znowu wplątaliśmy się w dygresje. Pewnie dlatego, by uciec od jednej z trudniejszych kwestii — rozważań na temat czasu. Czas teatralny to znów bowiem fenomen właściwy tylko tej dziedzinie sztuki. Wieczór teatralny trwa dla widza zwyczajowo dwie do trzech godzin. Są oczywiście i tu niezliczone ilości kombinacji. Spektakle na kilkadziesiąt godzin, spektakle rozłożone na kilka wieczorów. Długość trwania spektaklu nie ma jednak nic wspólnego z czasem teatralnym przedstawianym na scenie. Nawet reguła klasycznych jedności jest tu jakby w pewnym podejrzeniu. Bo zobaczmy. Przybywają do Troi greccy wysłannicy. Zaczyna się parlamentarna dysputa i te wszystkie perypetie, które Kochanowski w swym utworze zawarł. Ile to wszystko może trwać? Tyle, He spektakl? Absurd — jedna realizacja tego samego tekstu jest krótsza, druga dłuższa. Jedna ma rozbudowane sceny nieme, czy też stosuje jeszcze inne efekty, inna jest od nich wolna.
P7a< akcji klasycznego dramatu ma być zgodny z czasem realnym (czasem trwania spektaklu), no - w zasadzie nie powinien przekroczyć doby - powiadają
I fgzegcci Poetyki Arystotelesa. Dlaczego? Skąd takie arbitralne ustalenia? No [ cóż- wypadnie pamiętać, że najwybitniejszy teoretyk teatru starożytności odno-I sił swe uwagi do praktyki minionej, i odnosił je do praktyki ówczesnego teatru,
I a oferował widowiska tak właśnie konstruowane. Czas teatralny był tu —
I przynajmniej w intencjach twórców — zgodny z rzeczywistym czasem przedsta-I wienia. Ale czy do końca? Chyba jednak nie, skoro mamy i wprowadzające I j końcowe relacje, które czas zdarzeń znacznie wydłużają. Dla widza — chyba I tak można to powiedzieć — czas zdarzeń rozgrywających się w jego obecności I i na jego oczach ogarnia i to co było i to, o czym widz wie, że będzie - zatem I jakby się rozciąga. Inaczej byłoby niepojęte to, co dzieje się tu i teraz. W czasie I wieczoru teatralnego. Zauważmy, że Arystoteles był w swych uwagach o czasie I teatralnym znacznie ostrożniejszy niż jego późniejsi komentatorzy. Osławione I jedności miejsca i czasu to ich własne do interpretowanie stwierdzeń greckiego II teoretyka; on jasno i jednoznacznie definiował jedynie jedność akcji.
Teatr liturgiczny, teatr szekspirowski, teatr romantyczny, neoromantyczny I i późniejszy, reguł budowy czasu scenicznego nie próbuje nawet kodyfikować, jasełka obejmują sceny z Księgi Genezis i sceny z czasu narodzin Chrystu-II sa; antycypują szereg zdarzeń późniejszych, np. z życia polskich górali, z nowo-| żytnej historii, itp. Pasja jest bardziej zdyscyplinowana czasowo i opisuje I wybrane wydarzenia Wielkiego Tygodnia.
Romantyczny Kordian wędruje po całej Europie w krótkim teatralnym cza-| sie koniecznym dla ukazania paru epizodycznych scen; podczas gdy w rzeczy-I wistości wędrówka taka musiała trwać latami. W Weselu Wyspiańskiego są | różne rytmy czasu: poszczególnych biesiadnych konwersacji i zdarzeń — możli-I we w wymiarze czasu realnego i spotkań ze zjawami (sumieniem bądź historią) I -będące na scenie skrótem myśli, odczuć i zdarzeń, które snują się latami. Czas teatralnej prezentacji Wesela to zwykle 2—3 godzin. Za mało, żeby wróciwszy z kościoła zjeść obiad, zdążyć się spić, narozrabiać, chłopstwo okoliczne skrzyknąć, za broń chwycić i na znak, znaczony w czasie pianiem koguta, doczekać. I Całkiem to inny porządek czasu.
Co powiedziawszy, wracam do naszej słownikowej definicji. Słownik termi-| nów literackich już nam nie pomoże w dalszych próbach uchwycenia istoty [ teatru. Owszem, definicja teatru w nim zawarta jest znacznie dłuższa, niż to, co do tej pory wykorzystaliśmy. Przedstawia ona rozmaite typy teatru, różnorakie I tworzywa teatru, zajmuje się relacjami dramat-teatr, a także nawiązuje pokrótce I do historii form teatralnych. Z definicji tej wielokrotnie jeszcze będziemy ko-| r/ystać, ale nieco później. Teraz sprawdźmy, co na temat samej istoty teatru I mają do powiedzenia inne kompendia. Jak sam termin „teatr” proponują defi-I oiować?
Kilka lat temu wydana czterotomowa Encyklopedia powszechna PWN po-| daje cztery podstawowe znaczenia słowa ,,Tćatr*Tl7 ~~
a) „widowisko wyróżniające się udziałem postaci, obecnej na przedstawieniu dzięki grze aktora, który improwizuje na oczach widzów lob wykonuje