język 1 METODA 2W KS. li, r. i
wiem jakie wykazywały braki, bierzemy je za pojęcia oczy. wiste same przez się i dajemy im nazwy rozumu (raisonJ7 światło naturalnego albo wrodzonego, zasad wyrytych, odciśniętych w duszy. Powołujemy się tym chętniej na te idee myśląc, te gdyby nas zawiodły, to przyczyną błędu byłby Bóg, jako te uważamy je za jedyny środek dany nam przezeń do poznania prawdy. W ten sposób pojęcia, z którymi zżyliśmy się tylko, wydają się nam zasadami ostatecznej oczywistości.
§ 5. Tym, co przyzwyczaja nasz umysł do tej nieścisłości, jest sposób, w jaki kształcimy się w języku. Do wieku, w któ* rym używamy rozumu, dochodzimy dopiero w długi czas po nabyciu przyzwyczajenia posługiwania się, mową. Jeśli wyłączymy słowa przeznaczone do podawania do wiadomości naszych potrzeb, zobaczymy, że to tylko przypadek dawał nam zwykle sposobność słyszenia raczej jednych dźwięków niż innych i rozstrzygał o ideach, któreśmy z nimi wiązali. Zastanawiając się nad dziećmi, któ.e widujemy, wystarczy przypomnieć sobie tylko stan, przez który przeszliśmy sami, aby przekonać się, że nie ma nic mniej dokładnego niż zwykle przez nas stosowane używanie słów. Nic w tym dziwnego. Słyszeliśmy wyrażenia, których znaczenie, chociaż dobrze określone przez użycie, było tak złożone, że nie mieliśmy ani dosyć doświadczenia, ani przenikliwości, by je należycie zrozumieć. Słyszeliśmy inne, nie przedstawiające nigdy dwa razy tej samej idei, względnie pozbawione nawet całkowicie sensu. Aby osądzić, jak niemożliwe było dla nas wówczas posługiwanie się nimi z należytym rozeznaniem (discemement), trzeba tylko wziąć pod uwagę kłopot, w jaki czynność taka wprawia nas jeszcze dzisiaj.
§ 6. Tymczasem zwyczaj łączenia znaków z rzeczami staj się dla nas tak naturalny, kiedy nie mogliśmy jeszcze zważyć ich wartości, że przywykliśmy odnosić nazwy do samej rzeczywistości przedmiotów i sądziliśmy, iż tłumaczą nam one doskonale ich istotę. Wyobrażano sobie, że są idee wrodzone, ponieważ rzeczywiście mamy idee, które są jednakowe u wszystkich ludzi, a uważalibyśmy nawet mowę naszą za wrodzoną, gdybyśmy nie wiedzieli, że inne ludy mówią zupełnie odmiennymi językami. Zdaje się, że w naszych badaniach wszystkie wysiłki zmierzają tylko do wynajdywania nowych wyrażeń. Zaledwieśmy je wymyślili, a już nabieramy przeko-
O PRS5YOZYNJK SWĄDÓW i l’OCIIOh/IW!IJ FfiĄtyf/f 207
jcs* n» »•1
ziania, że nabyliśmy nowych poznali, Mi Ml włajina t>rr*kofm* nas łatwo, że fjuźj znamy rzeczy, skoro tak długo »Waliiiuy się j® poznał i dużo o nich mówiliśmy,
§ 7. Sprowadzając nasze błędy do wskazanego przez* mnu-źródła, umieszczamy je w jednej jedynej przyczynie, j to iakiej ż® ni® możemy ukrywad przed sobą, iż odgrywała ona do-' tychczas dużą rolę w naszych sądach. Kto wie, czy by me można było nakłonid najbardziej nawet uprzedzonych fiUno fów, żeby zgodzili się, że to ona władnie położyła ptcrwm lun damenty pod ich systemy. Trzeba by tylko zapytał sic ich o to zręcznie. Rzeczywiście, jeżeli nasze namiętności prowadza do błędów, dzieje się to dlatego, że nadużywają one jakiejś niejasnej zasady, jakiegoś metaforycznego wyrażenia albo dwu znacznego terminu po to, ażeby je zastosował w sposób no zwalający nam wyprowadzid pochlebne dla nas poglądy, ,/ili się mylimy, to przyczynami wcześniejszymi od naszych nao/jet ności są niejasne zasady, metafory i dwuznaczności. Wynika z tego, że aby rozwiad całą podstępnośd (artifice) błędu, wystar-czy wyrzec się tego czczego języka.
§ 8' Jeże,i źr&ilo błędu leży w braku irlej albo w ideach i\e określonych, to źródła prawdy powinny leżeć w dobrze określonych ideach. Dowodem tej prawdy jest matematyka. i>o jakiegokolwiek przedmiotu odnosiłyby się dokładne idee, będą one zawsze wystarczające, aby nam pozwolić rozpoznać prawdę. Jeżeli przeciwnie, nie mamy ich, wtedy daremnie przedsiębierzemy wszystkie możliwe środki ostrożności — pomieszamy zawsze wszystko. Jednym słowem z dobrze określonymi ideami można kroczyć pewnie i w metafizyce, a bez nich "można się zabłąkać nawet w arytmetyce.
§ 9. Ale jak [to się dzieje], że arytmetycy mają tak dokładne idee? Otóż tak, że wiedząc, w jaki sposób one powstają, potrafią zawsze składać je i rozkładać, aby je porównywać ze względjntt^wszystfce ich stosunki. Prawidła kombinaeyj wynaleziono tylko dlatego, że się zastanawiano nad powstawaniem liczb. Ci, którzy się nie zastanawiali nad tym powstawaniem, mogą rachować równie trafnie jak inni, ponieważ prawidła są pewne, ale nie znając racji, na których są zbudowane, nie mają żadnej idei tego, co robią i nie potrafią odkrywać nowych reguł.