24
tetycznych, a więc sprawę powstawania dzieła literackiego i jego związków z psychiką autora oraz ze środowiskiem, nie tylko dlatego, że są — jak sądzi — niepoznawalne, ale nawet dlatego tylko, że są trudne do poznania! Odrzuca, dalej,- badania nad jego składnikami treściowymi, zwłaszcza ideologicznymi, zaleca natomiast jako zadanie naczelne dokładny opis jego składników formalnych. W istocie więc rzeczy metody przez niego uznawane są identyczne z uproszczonymi metodami opisu przyrodniczego, stanowisko zaś jego ogólne jest stanowiskiem przyrodnika ufającego tylko „szkiełku i oku”, poprzestającego na konstatowaniu pewnych faktów przy pomocy sądów asertorycznych, nie zaś humanisty, świadomego', że wypowiedzi jego są z konieczności w znacznej mierze tylko hipotezami. Ten zakapturzony, bezwiedny pozytywizm Kridla tłumaczy zapewne, dlaczego cytowany przezeń z uznaniem Ingarden nie odpłacił mu równą monetą, poddając jego wywody krytyce, uprzejmej w formie, lecz zabójczej w swej treści17.
Próba zbilansowania wyników omawianego kryzysu wskazuje, że wyrządził on nauce o literaturze niejedną szkodę, a zarazem przyniósł jej dość nikłe korzyści. Szkody polegają tu na całkowitej lub częściowej dezorientacji w szeregach pracowników naukowych, zwłaszcza u jednostek, które z tych czy owych względów nie posiadają dość wyrobionej osobowości, by o własnych siłach znaleźć drogę w zamęcie sprzecznych poglądów, lub nawet, by na niej się utrzymać. Czytając artykuły naszych czasopism literackich i literacko-naukowych z lat przedwojennych, spotyka się w nich raz po raz okazy beznadziejnie pustej dialektyki, mętne wywody na temat zagadnień nie przemyślanych teoretycznie ani nie opanowanych praktycznie, sztukujących i maskujących ignorancję spekulacją o zakroju czysto werbalnym. By uniknąć posądzenia o stronniczość, przytaczam urywek rozważań na temat czynności artystycznej:
Czynność artystyczna jest procesem w zasadzie i wyłącznie monosubiek-tywnym. Poznawczo niedostępna, może o niej jedynie komunikować autor w sprawozdaniach nie dających się sprawdzić. Wytwór jest tylko ogólnikowym świadectwem jej uprzedniego istnienia.
Czynność jest czasowo ograniczona. Poprzedza bezpośrednio powstanie 1 przedmiotu, po czym niknie i nie może zostać w tej samej postaci i warunkach powtórzona. Ewentualne późniejsze poprawki i przeróbki autora nie należą właściwie do czynności artystycznej twórczej, ale nawet [!’] włączenie ich do zakresu właściwej czynności nie posiada głębszego [?] znaczenia. Przedmiot powstaje stopniowo i częściami w ciągu czynności, w tych ułamkowych częściach może być już intersubiektywnie dany, lecz i wówczas czynność pozostaje poza ich obrębem i charakterem. Czynność przejawia się w pochodnych funkcjach sprawczych, w procesach realizujących, pisaniu, malowaniu, rzeźbieniu.
17 W rec. Wstępu do badań nad dziełem literackim, „Pam. lit..”, R. XXXV: 1938, i. 285.
Są one oczywiście też przemijające. Jądro jej należy do sfery czystej świadomości, natomiast czynności pochodne, podrzędne i przypadkowe nie mogą posiadać większego znaczenia
„Mon©subiektywnie” urywek ten jest świadectwem rozbrajającej nieumiejętności i samego myślenia, i wyrażania go w słowach. Skoro „przedmiot powstaje stopniowo i częściowo w ciągu czynności”, to oczywiście nonsensem jest twierdzić, że ona „poprzedza bezpośrednio powstanie przedmiotu”, jeśli bowiem pierwsze zdanie jest prawdziwe, to drugie musi mówić, że czynność towarzyszy powstawaniu przedmiotu. Następnie zaś nie tylko „jądro” czynności, a więc czy to jej punkt wyjścia, czy raczej schemat ogólny, ale również jej stadia dalsze należą do sfery czystej świadomości, skąd przy pomocy czynności pochodnych przedostają się do mu teriału poetyckiego, malarskiego i rzeźbiarskiego. „IntorNublektywnlp" zaś całe to rozumowanie rod się od błędów, wynikających z prostej Ignorancji Jak wiadomo, w rękopisie Pana Tadeuszu pod księga X widnieje napis „Koniec”, świadczący, że w pomyśle pierwotnym nie było miejsca dla dwu ksiąg da luzy oh, hoz których d/.lsla| paemalu Mickiewiczu ule umiemy łinhlc wyobrazić, slauowlą one liowleni Integralny składnik całości. Jeśli więc zdanie, ze „ewentualne późniejsze poprawki I przeróbki autora nic należą właściwie dn czynności arlyslyc/nej twórczej" Jest, ale frazesem, lec/ wy 1 n'cm jakiejś prawdy, nwe dwie księgi są produktem jakiejś czynności alereallalycznej I nletwórc/.aj, a więc JakilcJ? I co począć z wypad -lwim!, gdy dany utwói znamy w dwu redakcjach, Jednej zarzuconej przez tuibna, drugiej zaś ogłoszonej drukiem? Albo Jak traktować np. powieści ('narada, który w czasie knrekly do tekstu maszynowego wstawiuł cale duże ostępy, stanowiące o ostatecznym wyglądzie jego utworów?
Upodobanie w Jałowym i pustym werbalizmie to jeden produkt chaosu kryzysowego. Drugim Jest rezygnacja z pracy u młodych do niej kandy-dalów, którzy przedwcześnie doszli do wniosku, że nauka, której istota I przedmiot budzą tyle wątpliwości, nie jest nauką w pełnym tego wyrazu znaczeniu, 1 nie spróbowawszy nawet znalezienia jakiejś pewnej ścieżki z miejsca dają za wygraną. A wreszcie jednostki, które bez większego powodzenia próbowały pracy naukowo-literackiej, znajdują w odwołaniu się do kryzysu łatwe usprawiedliwienie dla własnego nieróbstwa. Staro metody się przeżyły, a nowe jeszcze dostatecznie nie zarysowały — oto wysuwany przez nich argument w odpowiedzi na pytanie, dlaczego próżnują.
Niewątpliwą natomiast korzyścią kryzysu jest przeniesienie punktu ciężkości z zagadnień poryforycznych, obwodowych, na centralne, a więc na same dzieła literackie 1 ich problematykę artystyczną. O biografii Mle-
Życle ldtcrnckia", lli;i7. z. I, l. DR,