I ruchem dziecinnym dotykała twarzy niewiasty. Ta uśmiechnęła się słodko i rzekła:
— Ja jestem twoja matka.
— Matka? co to jest matka?
— Kiedy ciebie jeszcze na świecie nie było, ja byłam. A choć mnie już nie ma, jestem w tobie, jako ty byłaś we mnie. Nim ojciec twój cię ujrzał, czuło cię łono moje.
| — Czyli nie on mnie stworzył?
— On cię tylko dręczył i umyślnie ukrywał wszystko, co jest światem, życiem, prawdą, byś jego jednego znała i kochała. Ale matka przychodzi cię wybawić z pazurów jego miłości srogiej i samolubnej. Chodź z nami.
Na te słowa tłum promienny porwał Allę i z ogromnym, przeciągłym okrzykiem radości znikł z zamczyska.
Pan przestępował w tej chwili przepaście.
Wrócił pan do zamku, a nie znalazłszy córki, oczom swoim nie wierzył. Wydało mu się niepodobieństwem, by Alla, ta śpiąca, trwogą jedynie miotana Alla — z rąk mu uszła. Musiała w zamku gdzieś zginąć... Więc przetrząsnął wszystkie komnaty, piwnice, więzienia — wszystkie przejścia podziemne i wszystkie w podłogach i ścianach skrytki tajemne, przypuszczając, że niebacznie się do nich dostała. Nigdzie Alli, ni śladu ucieczki. Więc pomyślał, że
może snem lunatycznym ujęta, zeszła po murze i wpadła w przepaść lub tuła się po puszczy : za czym przetrząsnął las, zstąpił do otchłani — Alli nigdzie nie znalazł. Bestie leśne ją pożarły chyba — lub czarne jeziora trzymają na dnie jej ciało, w gałęziach podwodnych lub w mule.
Więc zamknął się Pan w zamczysku swoim i oddawał się srogiej żałości.
W czas jakiś potem — zapragnął z wielkiej tęsknoty po córce ujrzeć ją — gdziekolwiek i czymkolwiek by była: trupem robaczywym, czy kurzem gościńców, czy duchem nieśmiertelnym. Zaszył się więc w puszczę, a siadłszy na zwalonym buku przy siklawie — trwał tak dni wiele nie jedząc, nie pijąc, jeno w duszę własną przy szumie wody wpatrując się bezustannie. W tym umartwieniu czekał na cudowną siłę wywoływania widzeń.
A gdy zstąpiła nań moc cudowna, tedy rozkazał widzeniom, by mu pokazały ducha lub szczątki doczesne Alli. Długo trwała ciemność. Jakaś potęga wroga i nieujęta zasłaniała mu córkę. Umartwiał się więc jeszcze srożej — ranił się cierniami, biczował; wronom, które krążyły nad nim, a widząc go nieruchomym i krwawym, brały go za trupa — dał się żywcem pożerać i wydziobać sobie oczy, gdyż pożądał tylko widzenia duszy, nie wiedząc, że Alla żyje. I już przychodziła śmierć po niego: gdy nareszcie pod naciskiem jego pragnień mroki pękły — i ujrzał ojciec Allę swoją...
93