IG
III.
Je9tże jaka istota co w Wszechmocnej dłoni Szalę sprawiedliwości po nad ziemią waży ?
Jestże gdzie ołtarz prawdy, nad mnóstwem ołtarzy, Przed któremi od wieków ludzkość czoło kłoni ?
Jestże oko co widzi tę myśl na mej skroni V Ten rumieniec goryczki płonący na twarzy.
Ten ból co się wśród nocy w piersi mojej żarzy, Nim zimowy kir niebios jutrzenka zapłoni ?
Jestże gdzie serce wielkie, jasne, niezmierzone,
Co bezbrzeżną miłości otchłań w sobie mieści,
Co czuwa bez spoczynku nad ludzkością całą ?
I cierpienia jej wije — na chwały koronę !
Nie ma! zaprzecza rozum, a pełne boleści
Serce, szarpiąc się w łonie — Jest! zaświadcza śmiało."
Jest ? więc ufam ci serce! wszak przez całe życie Wiodły mnie twe przeczucia, twój rozkaz jedynie, Dziś... choć mi już przez zimne przyszłości pustynie Nie będziesz przewodniczyć, obłąkane dziecię!
Wzywam cię raz ostatni, przemów w tej godzinie! A Ty, co w niewidomym ukryta błękicie Istoto bóstwa, słuchaj spowiedzi, co skrycie Na Twoje łono tylko rozżalona spłynie.
Tak ciemno... wszystko we śnie głębokim spoczywa, Tak cicho ! żadneż, żadne echo nie odpowie Na jęk, co się z mej piersi ściśnionej wyrywa?
A tyle wre błagania w każdem mojem słowie!
A rozpacz ma tak darmo współczucia przyzywa!
Tylko może gdzieś w cieniach płaczą Aniołowie!
Poerje M»rjl B.
..