<-*J
Nadmiar bólu
1. Różewicz żywi przeświadczenie, że sztuka musi uwierać, nie może uspokajać, mówi o tym, co nierozwiązywalne. [...] Niepokój to tytuł tomu Różewicza z roku 1947, jego debiutu, którego znamienną cząstkę cytuje w zawsze fragment. Niepokój traktuje jak ból, który chroni życie, jest ko-niecznym jego warunkiem, bez niego nie wiedzielibyśmy, że żyjemy, ale też nie moglibyśmy zachować życia, nie wiedząc, co nas boli i w którym miejscu nas uwiera. Różewicz pojawia się przy nas jako tragiczny strażnik epoki. Opowiedzenie się poety po stronie światopoglądu tragicznego tworzy postawę „bez złudzeń”, która ma istotne konsekwencje dla jego stylu, dla jego sposobu myślenia poetyckiego, wnikającego w najgłębsze pokłady języka decydującego o charakterze jego sztuki.
2. Różewicz wyznacza niesłychanie ważny moment w dziejach poezji polskiej: oto poeta, który jest asymboliczny, czy nawet antysymboliczny. Gdy zastanawiamy się nad bardzo szczególnym charakterem poezji Różewicza, musimy przypomnieć sobie to, co powiedział o nim Miłosz w 75. rocznicę urodzin poety: „Każdy, kto mówi o nim, boryka się też ze sobą i właśnie ta cecha jego poetyckiego dzieła, że umie ono przekazywać ważną treść skuteczniej, niż zrobiłby to dyskurs, przesądza o miejscu tego poety w polskiej literaturze”. [...]
3. A przecież niektórzy uważają, że to, co robi Różewicz, nie jest poezją, że to publicystyka rozpisana na pseudowiersze. I tu musi pojawić się pytanie o charakter jego mowy poetyckiej. Ważne może być przypomnienie tego, co sam Różewicz napisał w Sezonie poetyckim -jesień 1966: „Nie mam już koncepcji. Oczywiście w ciągu dwudziestu pięciu lat posiadałem różne koncepcje, definiowałem i określałem w utworach poetyckich i rozważaniach teoretycznych moją poetykę, moją »poezję« i »antypoezję«. A teraz: Może być rym, może nie być rymu, może być metafora, może nie być metafory, może być obraz, może nie być obrazu, może być pomysł, może nie być pomysłu... jednego pilnuję: Słowa [...] Nie przez jąkanie, rozbijanie, torturowanie słów, sylab, dźwięków... ale przez słowa i przez zdanie »zupełnie normalne* można zawiadomić zainteresowanych o zgonie tak zwanej Poezji”.
4. On pisze bez przerwy o śmierci poezji, co jest odpowiednikiem tego, że pisze bez przerwy o śmierci Boga; istnieje dla niego jakaś odpowiedniość między poezją i Bogiem. [...]
5. Różewicz zatem pilnuje słowa, gwałtownie zwracając się jednak przeciw „naszym slowotwórcom/ słowolejom słowiarzom” (to też przeciw Białoszewskiemu). Pisze tylko słowa i zdania „zupełnie normalne”. [...]
6. Poeta niechętnie ustosunkowuje się do malowniczości awangardowych metafor. To kuszenie wyobraźni, które jest tak nęcące dla awangardy, „odbiera słowom ich ciężar, zaczynają migotać, mienić się skojarzeniami i -również z tego powodu - ulatywać”. A przecież nie mają ulatywać, mają być zatrzymane. Porębski tłumaczy proceder zatrzymywania słów przez Róże-
i
wieża: „Zatrzymać” to znaczy w jego rozumieniu „kłaść na papier, jedno po drugim, jak malarz kładzie na płótno (bo od niego też można się czegoś nauczyć) plamę koło plamy, plamę do plamy”. [...]
7. Poezja Różewicza odżegnuje się od „magiczno-czarodziejskich obrzędów”, od objawień wyobraźni, od obrazu jako elementu dekoracyjnego. „Pozornie wygląda to tak, że poezja zwróciła się przeciwko sobie samej”. Ale tak nie jest, gdyż właśnie zbyt rozbudowany obraz poetycki według Różewicza niszczy to, co w wierszu lirycznym najważniejsze: właściwe, ukryte zdarzenie liryczne, będące zawiązkiem, ziarnem wiersza, który ma być „nagi”. [...]
8. Połączenie słów i zdań dokonuje się w pisaniu fragmentarycznym, które jest ściśle powiązane ze stosunkiem Różewicza do całości. Dlatego jego ostatnie tomy nazywają si ę zawsze fragment i zawsze fragment, recycling. [...] Już w wierszu Moja poezja z 1956 roku, Różewicz, mówił, że jego twórczość „niczego nie tłumaczy [...] nie ogarnia sobą całości”. Janusz Drzewucki podkreśla, że poeta „nie wierzy utworom skończonym, idealnym”. [...]
9. Stawiano tomowi zawsze fragment zarzut powtórzeń, a również powtarzania wierszy z innych tomów. Różewicz po swojemu polemizuje z tymi zastrzeżeniami. Do tomu zawsze fragment, recycling wprowadził czternaście nowych utworów, ale cały cykl zatytułował recycling, podając słownikową definicję określenia - że jest to „powtórne zastosowanie raz lub wielekroć użytych surowców w celu uzyskania nowych produktów”. Może się to odnosić również do jego twórczości, choć nie tylko. [...]
10. Z powtórzenia, przeróbki odpadków Różewicz zrobił zasadę poetycką, powtórzenia także swoich dwóch tematów: poezji i poety oraz śmierci i niemożności zmartwychwstania. Wprowadza stare wiersze i stare tematy do nowego tomu nie po to, by ujawniać swoją bezradność, starczość i niemoc, ale by spojrzeć na swój poprzedni fragment, co podkreślali krytycy, z innego miejsca swojej twórczości - o tyle fragmentarycznej, że jest wypowiadana jako „część niewypowiedzianej nigdy całości”, jak pisał Drzewucki. [...]
11. Różewicz ostro przeciwstawia romantyczną wizję poety: wyniesionego, wyróżnionego, wyposażonego w prorocze widzenie świata, w odrębne możliwości poznawcze - poecie winnemu, wykluczonemu, fatalistycznie naznaczonemu, skazanemu na to, by mówić o tym, o czym nikt nie chce słuchać - o śmierci. Poecie rozdartemu między mówieniem a milczeniem, poecie, który właściwie dąży do milczenia [...].
12. Pora zastanowić się, nad szczególnymi wyznaniami, jakie Różewicz tak często składa. Dają się one sprowadzić do stwierdzeń: nie wierzę, nie zmartwychwstanę. [...] Różewicz bywa traktowany jak fenomenolog wiary: ze stanowiska niewiary mówi takie rzeczy o wierze, oświetla takie jej zakamarki, które pewnie inaczej nie byłyby znane. Jest to rodzaj głębokiego wnikania w wiarę z pozycji niewiary, niewiary bardzo podobnej do wiary: równie irracjonalnej, równie żarliwej, równie bezinteresownej. To nie są deklaracje ateisty, Różewicz nie jest ateistą, który wszędzie głosiłby z wielką pychą swoją niewiarę, jak chcą go niektórzy postrzegać. [...]
72