Mistrz Adam zszywa 13
Iowa. Pan Szarfenberg nałożył na nos wielkie rogowe okulary i zaczął powoli czytać literkę po literce, słowo za słowem, a błędy znaczył czerwonym inkaustem, podobnie jak to widziałam wt zeszycie, klon nasz Jaś z obawy przed swą mamusią kiedyś między nami schował.
— Ha ha — obawiał się nagany i nic dał go matce do podpisu' Zaśmiały się książki przy w ejściu.
Pan Szarienberg. przeczytawszy wszystkie stronice i naznaczywszy błędy, gniewał się na Iow trzysza składacza Skończyło się na tein. że markotny składacz błędy te poprawił. Korekta powtarzała się nieraz dwu i trzykrotnie, dopóki skład nie był bez błędu.
Gdy już wszystkie błędy były poprawione, odniesiono znów deskę z kolumnami do sali drukarskiej. Jcraz zaczęło się ostateczne drukowanie arkuszy w sposób, jaki wam opisałam. Wydrukowane arkusze układano w stosy.
\ gdy wszystkie strony były wydrukowane, zaladow-ano arkusze na wóz i zawieziono do mistrza ime pana Adama, który nad bramą swego domu przy ulicy Gołębiej miał wywieszoną tablicę z napisem: .,Introligator".
Mislrz Adam miał warsztat niewielki. Jedną zaledwie izbę \ie widać też tam było zbyt kosztownych urządzeń. Pod oknami stał stół. A a stole dwa introligatorskie krosna do szycia książek, kilka noży. nożyczek, kilka mosiężnych tłoków do wyciskania ozdób na okładzinach, kilka