Jednym z pierwszych kroków w kierunku poprawnej organizacji czasu jest nabycie odpowiedniego kalendarza. Używanie go można rozpocząć od naniesienia wszystkich z góry przewidzianych zajęć, terminów oddania prac pisemnych, przygotowania referatów itp. Należy również uwzględnić sprawy nie związane bezpośrednio ze studiami. W ten sposób zdobywa się ogólną orientację co do wydarzeń mających nastąpić w ciągu najbliższych tygodni i miesięcy.
Kalendarza należy jednak używać z umiarem i rozwagą, nie chodzi wszak o to, aby każdy dzień zaplanować co do minuty. Ma on jedynie pomóc w uzyskaniu rozsądnej równowagi pomiędzy różnorodnymi zadaniami związanymi z nauką, jak też w odpowiednim rozdysponowaniu czasu przeznaczonego na pracę i na wypoczynek.
Następną czynnością może być rozplanowanie czasu przeznaczonego na naukę własną: na lekturę, wykonywanie zadań pisemnych oraz inne sprawy związane ze studiami. Powinno się to odbywać o stałej, powtarzającej się porze. Jednak wyznaczając porę nauki, nie zapomnij o uwzględnieniu czasu na rozrywkę, żebyś na dyskotece nie psuł sobie humoru wyrzutami sumienia, iż nie siedzisz nad książką. Chodzi tu o znalezienie odpowiednich proporcji pomiędzy czasem przeznaczonym
na naukę i odpoczynek, jak również możliwie równomierne rozłożenie pracy związanej z nauką podczas całego semestru. Ustalając na przykład tygodniowy schemat nauki własnej, trzeba pamiętać o ogólnej zasadzie: lepiej krótko a częściej niż dziesięć godzin pod rząd dwa razy w tygodniu. Okazuje się bowiem, że nie to, ile czasu poświęca się na naukę jest najważniejsze, lecz to, w jaki sposób zostanie on rozdzielony3. Naturalnie istnieją odstępstwa od tej reguły, które mogą być uwarunkowane właściwością zadania lub choćby tym, że lektura czy praca nad zadaniem pisemnym mogą pochłonąć do tego stopnia, iż zapomina się o świecie.
Nauka na pełnych studiach dziennych porównywalna jest w zasadzie z pracą na cały etat, czyli wkładem czterdziestu godzin tygodniowo. Oczywiście jestem świadom, iż niektórym studentom owe czterdzieści godzin nie wystarcza, podczas gdy inni dają sobie radę w czasie znacznie krótszym. Powiedzmy jednak, że tydzień pracy studenta wynosi faktycznie czterdzieści godzin tygodniowo, z czego połowa to wykłady, zajęcia grupowe i laboratoria. W tej sytuacji zostaje dwadzieścia godzin na naukę własną. Można je wykorzystać znacznie efektywniej, rozdzielając całość na wiele krótszych odcinków — na przykład zamiast czterech pięciogodzinnych, sześć, siedem krótszych, trzygodzinnych.
37