140
Rozdział VIII
Porzucenie ciała
141
pomieszczenie, zasmucił się i mimowolnie zapłakał, jakby przeżywał to r stanie po raz pierwszy. Nikt już potem nie otworzył jaskini, wszyscy zdjęci byli lękiem zmieszanym z czcią. Niemniej jednak, gdy pielgrzymi docierali do wejścia, drzwi tego sanktuarium uchylały się same z siebie, i z wnętrza góry dobywały się dźwięki. Czasami był to dźwięk bicia dzwonu; działy się rzeczy z wszech miar dziwne. Jest to miejsce w sercu gór, w którym nawet śpiew ptaków rozbrzmiewa rzadko, a tymczasem w najmniejszym stopniu nie odczuwa się trwogi.
U stóp zbocza znajdują się portyki dwóch bóstw, Niu i Kóya. Zgodnie ze swoją przysięgą, strzegą góry. Ponieważ jest to miejsce niezwykłe, pielgrzymki do niego są bezustanne; ale kobiety nie idą tam nigdy. Mężem zwanym Kóbó Daishi z góry Kóya jest właśnie on. Powiada się, że tak właśnie było.
Za przykładem Kukaia podążyli inni, praktyka dobrowolnego pogrzebania żywcem jest w buddyzmie japońskim jak najbardziej potwierdzona. Ten rodzaj odseparowania się ilustrowany jest przez pewien szczególny termin, ishikozume. Odnaleziono dwudziestu czterech zmumifikowanych ascetów pogrzebanych żywcem w podobny sposób; w tym dwóch dość późno, bo w 1683 i 1783 r., na górze Yudono. Kandydat do mumifikacji przestrzegał najpierw przez tysiąc dni całej serii surowych ograniczeń, po czym spuszczano jego wyniszczone ciało do trzymetrowej „studni", którą zamykano. Odrobina powietrza docierała przez bambusową rurkę. Zauważono, że tymi mnichami byli w większości źle zintegrowanymi z buddyjską społecznością anachoreci. Prócz Kukaia nigdy żaden dostojnik nie wybrał takiego losu. Kroczenie drogą asceryzmu jest łatwiejsze dla ludzi nieszczęśliwych, może bowiem dać im nadzieję na osiągnięcie w śmierci sukcesu, który umknął im za życia. Rozpowszechniona od IX wieku w sektach tendai i shingon teoria o nazwie sokushin jóbutsu twierdziła, że człowiek może stać się buddą w swoim obecnym ciele, bez konieczności uprzedniego dostąpienia absolutnej doskonałości na skutek przebycia niezliczonej ilości kolejnych wcieleń. Zamiarem tych żywcem pochowanych ascetów było zatem gwałtowne przyspieszenie procesu przebudzenia. Rozwiązanie to było czysto woluntarystyczne - chciano wybrać drogę na skróty i poprzez nadzwyczajny wyczyn zerwać owoc zazwyczaj długo dojrzewający dzięki transcendentnej mądrości.
powrót praktyki ofiarniczej
Pierwotny buddyzm odwrócił się od asceryzmu — jeżeli wola oddalała się od ścieżki środka, oznaczała dlań tylko gwałt. Poza tym w ciągu całego olbrzymiego rozwoju, podczas którego powstały traktaty mahajany, doktryna ta, z początku tak bliska materializmowi Demokryta i greckiemu eudajmonizmowi, stopniowo zboczyła z tej ścieżki i powróciła do dawnych religijnych zachowań związanych z ofiarniczym okrucieństwem. Rozwinął się pewien rodzaj metafizyki wraz z całą swoją mitologią. Wyobrażano sobie Buddę jako istotę najwyższą, absolutną, niezmienną i wieczną. Pod pretekstem opowieści o jego wcześniejszych wcieleniach przypisywano mu postawy, o których pierwsze świadectwa w ogóle nie wspominały. Metodyczna praktyka koncentracji i oderwania myśli już nie wystarczały, święci mahajaniści chcieli uwolnić solidarnie wszystkie istoty; karmiczna teoria przyczyn i skutków, czyniąca z każdego człowieka jedynego kowala swojego losu, zatarła się w obliczu nadziei na otrzymanie pomocy - zaczęto się modlić, a była to praktyka nieznana w pierwotnym buddyzmie. Osiągnięcie własnego zbawienia już nie wystarczyło, zaczęto chcieć je dawać, otrzymywać, dzielić się nim. A chciano, by odbywało się to poprzez szybki, decydujący czyn, nie zaś długą drogą refleksyjnej zadumy. Siddhartha Gautama opowiedział się przeciw czynowi ofiarnemu; słowo karma, którym określa go braminizm, budzi w myślach założyciela złe konotacje: ofiara jest daremna, stwarza iluzję osiągnięcia upragnionego celu za cenę zniszczenia - przemoc jest nieczysta, zaś pragnienie dojścia do celu podporządkowuje sobie wolę8. Wolność buddy-zmu posuwa się wręcz do zaprzeczenia wszelkiemu celowi, nawet zbawieniu. Należało niczemu nie przeczyć, niczego nie niszczyć i nie pragnąć niczego prócz przebudzenia się na rzeczywistość taką, jaka naprawdę jest.
8 W braminizmie, stworzenie wszechświata przypisywane jest ofierze Prajapatiego; zob. Sylvain Levi, La Doctrine du sacrifice dans Us Brahmanas, Paryż 1898. Dawny buddyzm powstrzymał się od ofiary i w kwestii kosmogonii pozostał przy najbardziej konsekwentnym agnostycyzmie. Jednak powrót myślenia ofiarniczego i metafizycznych spekulacji ujawnił się w pięć wieków po śmierci Buddy w Sutrze Lotosu Dobrego Prawa {Saddharmapundarika-sutra), która stwarza związek między dobrowolnym samospaleniem bodhisattvy Bhaisajy-raja a promieniującym słońcem (L. de La Valle-Poussain, Bouddhisme, Paris 1925, s. 326). Tym sposobem budzi się, w zupełnie innej perspektywie, wątek, który Aztekowie przełożyli na praktykę w swoich najokrutniejszych rytuałach: słońce pochodzi z ofiary, zatem karmiące się nim życie również musi zostać mu ofiarowane.