m
ft Hf S8
EH
K V*
i H
I ■
|§
Es
r H|
s'v»n",,<'
im
I onę M Od
k>
i
hh ■ ■ i° HE
MC
się
iko
»Vaj|j
Ptypij
niczym
1,11 ..podcj. #u nic jen j# nic tylko własnego, iu wnyki* iście /robi* wanym do
sr/ckładcm
izem auto-i C/Ulo*1’ ejipro* i cha wiem |
ia l / ^ liii. »*■
ihiłetn ni C***
by później tkliwy opis sumienia niiul już uprobuji(ci| pieczęć opinii
nowszechnoj.
|>isiuic przez Jana Jaku ba Rousseau Wyznania w założeniu autorskim niiiily być spowiedzią do kresu szczeni, odsłonięciem mroków duszy, Abstrakcyjny spór o naturę ludzku miał zyskać nowy argument: świudcctwo zapisu konkretnej jednostki. W liście pisanym w 1805 roku do Franciszku Ksawerego Dmochowskiego zapowiada Karpiński, że jeszcze w tym roku zakończy swe ostatnie dzielił „pod tytułem Historia ludzi, z którymi żyłem”. Referencje przedstawione Dmochowskiemu zapowiadają jeszcze jeden typowy dla polskiego oświecenia pamiętnik dokumentujący zdarzenia: „będzie to książka cickuwa z wielu zdarzeń", „będzie wiele opisów takich, które dziejopis na prawdę tylko wzgląd mając, potomności podać powinien". Jak wiadomo, praca nad pamiętnikiem przeciągnęła się na kolejnych lat siedemnaście. Wydaje się, iż. Karpiński sięgał wówczas coraz śmielej w stronę genewskiego odludka i coraz wyraźniej przesuwał akcent z „historii" obiektywnego il/icjopisa na „historię mego wieku", w której doszło do wyraźnego starcia między zamierzoną obiektywizacją, a nową na gruncie polskim narracją zindywidualizowaną.
Russowski postulat szczerości sięgający po granice ekshibicjonizmu stunowil o rewelucyjności Wyznań'. „Powiem głośno: oto, co czyniłem, co myślałem, czym byłem", „wyznałem dobre i złe równie szczerze”, „pokazałem się takim, jakim jestem: godnym pogardy i szpetnym, kiedy nim byłem; dobrym, szlachetnym, wzniosłym, kiedy nim byłem". Karpiński pozornie idzie w ślady Rousseau, wielokrotnie wyznaje swe moralne rozszczepienia, złą i dobrą naturę. Kończy pamiętnik jako człowiek, który „był ułomnym, ale przynujmniej się starał, ażeby zbrodniarzem nie był". Deklarację pełnej szczerości podważa jednak rzeczywistość materii wspomnieniowej. Historia mego wieku jest pełną auto-apologią. Jasne strony swej natury rozpisuje Kurpiński na dziesiątki przykładów, strony mroczne trafiają się rzadko. Nie są nimi przecie ani anegdoty ze szkół stanisławowskich o wybijaniu okien żydowskich, ani skłonność do studenckich awantur, ani wreszcie bynajmniej nie sentymentalne rozstunia z kolejnymi Justynami. Tym wspomnieniom towurzyszy rozgrzeszające „laki byłem", wzbogacane czasem naturalną melancholią. Nie ma tu autentycznego niepokoju, głębszych wyrzutów sumienia,
0 które, juk twierdzi, w Galicji bardzo łatwo.
Świut Karpińskiego opisywany jest kategoriami rudymentarnej moralności. Na każdym poziomie, czy to związków osobistych, czy zasad życia społecznego, czy wielkiej polityki podstawą nieredukowalną jest indywidualna etyku i emocjonalne odczucia. Nie tylko sprawy osobiste, ale i dramaty świata sprowudzują się w ostutccznym rachunku do „cnoty" i „występku”. Karpiński jako historiozof zdrud/a osobliwą naiwność. Niechęć Katarzyny do króła
1 idące stąd „nieszczęście Polski" wiąże /. pozbyciem się przez Stanisława Augusta miłosnego pierścieniu otrzymunego przed laty. Maria Teresa przystępuje do rozbioru Polski, bowiem nie może znieść bezprawia i gwałtów