Zestawiam strategię poznania historycznego z antropologicznym i twierdzę, że podobnie jak antropolog realizuje swe poznanie, które da się opisać następująco: kultura bada kulturę, to samo można orzec o historyku. Historyk bada przeszłość, która ze względu na niekiedy znaczne oddalenie w czasie jawi się mu niejednokrotnie drastycznie odmienna (zaskakująco inna) od kultury, którą on reprezentuje. Klasyczny antropolog podobnie: zgłębia egzotyczne (dzisiaj już nie tylko takie) przejawy kultury jemu współczesnej, często oddalonej w przestrzeni od jego kultury rodzimej. Obaj tropią podobieństwa i różnice między kulturą badającą a badaną, chcąc je opisać, zrozumieć i interpretować. Godzą się bowiem z prostym spostrzeżeniem, że kultura jest czasoprzestrzennie zróżnicowana. Dla historyka różnice funduje nade wszystko czas, dla antropologa kulturowego przede wszystkim przestrzeń.
Historyk podobnie jak antropolog bada inną kulturę w świetle swoich kategorii myślowych, wziętych z obowiązującej w jego czasach wizji ładu historycznego (kulturowego). Ogląda przeszłość przez obiektyw świata, do którego należy. Współczesność bada przeszłość powie Col-lingwood. Teraźniejszość stawia pytania przeszłości - powiedzą Marc Bloch i Lucien Febvre. Pas problłme, pas histoire pisał ten ostatni, a te problemy brane są z teraźniejszości1.
Ernst Cassirer tak ujmuje tę kwestię:
„Wiedza historyczna jest odpowiedzią na konkretne pytania, odpowiedzią, którą musi dać przeszłość; ale same pytania stawia i dyktuje teraźniejszość - stawiają je i dyktują nasze aktualne zainteresowania intelektualne i nasze aktualne potrzeby moralne i społeczne”2.
3. Składowe imputacji kulturowej. O zasadzie nie-sprzeczności. Metafory historiograficzne
Jakie one mogą być? Np. takie oto: historyk (antropolog), badając obiekt swoich dociekań, wnosi do niego, wpisuje w jego obraz, logikę zawartą w języku, w którym o nim myśli lub o nim mówi. Gdy mamy na myśli antyczno-zachodnioeuropejski sposób myślenia (i takiegoż historyka), to jest nią zapewne klasyczny rachunek logiczny jako niezbywalna cecha naszego myślenia i rygory, jakie nakłada on na każdą wypowiedź, w tym na tę o innej kulturze. Jest ona więc widziana w tej perspektywie, która narzuca np. światu badanemu prawo niesprzeczności i wynikające stąd konsekwencje dla obrazu świata badanego3.
Owa logika arystotelesowska - jak się zdaje - to minimalna doza europocentryzmu - jak określa opisywaną sytuację Wacław Mejbaum - i jednocześnie minimalna dawka scjentyzmu kultury europejskiej4, która nieuchronnie imputowana jest kulturom badanym. Dzieje się więc tak niezależnie od tego, czy kultura badana przesycona jest logiką ary-stotelesowską, czy też jest w niej obecna mitologika charakterystyczna dla - jak to nazywa Lćvi-Brul - mentalitiprimitive. Jak pokazują np. badania Arona Guriewicza, społeczności tradycyjne średniowiecza bywają antynomiczne, w tym także - dodam - bywają nimi współczesne kultury ludowe. Ostatecznie więc, badając minioną kulturę, siłą języka, imputujemy jej naszą logikę. „Wpisywanie” - zazwyczaj odruchowe - naszej logiki w świat badany to minimalna doza imputacji kulturowej5.
Czynimy tak z wielu racji. Jedną z podstawowych jest to, że logika obecna jest w naszych współczesnych dyskursach i nie tylko akademic-
Zarówno Benedetto Croce, którego twórczością inspirował się autor The Idea ofHi-story, jak i Marc Bloch, w którego Pochwale historii pobrzmiewają idee tych pierwszych, a w końcu H.-G. Gadamer (Prawda i metoda. Zarys hermeneutyki filozoficznej, przeł. B. Baran, Interesse, Kraków 1993, ss. 343-351) przydają konstytutywną rolę pytaniu w poznaniu, w tym poznaniu/badaniu historycznym, „każdy krok rozmyślań zależy od postawienia odpowiedniego pytania. Pytanie - to wybuchowa mieszanina w naboju, „siła każdego wybuchu” (R.G. Collingwood, The Icka of History, Oxford 1962, s. 247). Patrz także: W. Wrzosek, Mieżdu diefinicjej a mietaforoj, „Istorija i So-vriemiennost”, No 4, 2005, ss. 4-18, gdzie podtrzymuję tezę, że „definicje”, quasi definicje, będące odruchową odpowiedzią na pytanie (co to jest?), są elementarnymi hipotezami egzystencjalnymi - elementarnymi imputacjami kulturowymi. Jest tak, bowiem już założenia pytań (datum ąuestionis), są mikrohipotezami egzystencjalnymi. W rezultacie pytania stawiane kulturze badanej (zdawałoby się najprostsze „co to jest"; ze zdziwieniem: „a to cóż takiego?), skłaniają do „przeszukiwania” czynionego w zasobach sensów kultury badającej prefigurującego sensu „definiendum”. Odpowiedź na te pytania zawierałaby imputacje płynące ze strony kultury definiującej (badającej).
E. Cassirer, Esej o człowieku. Wstęp do filozofii kultury, przeł. A. Staniewska, przedmową poprzedził B. Suchodolski, Czytelnik, Warszawa 1998, s. 289.
W. van O. Quine, Na tropach prawdy, przeł. B. Stanosz, Wydawnictwo Spacja, Warszawa 1997, ss. 139-143. Tam argumenty przeciwko krytykom zasady wyłączonego środka.
W. Mejbaum, Scjentyzm i antynomie kultury Zachodu, „Studia Filozoficzne”, 1984, nr 3, s. 87.
14 W. Wrzosek, Historia - Kultura - Metafora, s. 19.