nogo wyparciu, próbowano już rozwiązywać wo współczesnych podejściach przyjmują-Oydl całkiem inne niż psychoanaliza założeniu wstępne. Jedną z takich znanych prób jest koncepcja samooszukiwania Gre-cmwalda (1986), oparta na pomyśle istnienia w umyśle różnych poziomów przetwarzania informacji.
Billig podchodzi do zagadnienia inaczej, upatrując genezy nieświadomości w procesach dyBkursywnych. Swój wyv/ód rozpoczyna od przywołania licznych badań, w których pokazano, w jaki sposób rozmówcy reprodukują normatywne struktury, umożliwiąjące rozwijanie konwersacji. Na przykład ludzie zachowują się tak, jakby obowiązywała ich reguła „preferencji zgody”: znacznie łatwiej, chętniej i częściej zgudząją się z rozmówcami niż nie zgadzają, Z kolei praktykując uprzejmość (\do-Ing politeness), ludzie nie formułują, a co więcej - nie odczytują wypowiedzi, które mogłyby zagrażać konwersacji. Stwierdzono toż, że zadając pytania, rozmówcy czę-nto oferują od razu możliwe odpowiedzi i wzmacniają w ten sposób przyjazną atmosferą współpracy. Istnieje też konwer-łueyjnu struktura przekazywania głosu tnm-taking), która nakazuje czekać na |yqją koląj i przestrzegać złożonych re-pil dotyczących pierwszeństwa mówienia, 10 także nadaje rozmowie współpracującą zgodną jakość.
Jak wiadomo, konwersacja nie jest do-ikonolu. Zdarzają się uchybienia wobec '0gU» „gafy”, falstarty i tym podobne. Ist-liąją też jednak instrumenty „samonapra-iduniu” (8elf-repair) konwersacji, przywra-ttiiia jej płynnego, gładkiego przebiegu po wystąpieniu zakłóceń. Na przykład gdy j onmś zdarzy się gafa, po trwąjącej chwilę liwscy twórca gafy zwykle mówi coś, co zmienia sens jego pierwotną) wypowiedzi, i znfl kle wszyscy rozmówcy przyjmują to wyffl śnienie, nawet jeśli jest w sposób oczy WI sty nieprawdopodobne, by od początką rozmówca to właśnie chciał wyrazić.-JaM nak wszyscy są zainteresowani podtria maniem konwersacji, a więc przyjmuj u dobrą monetę jakąkolwiek interprefcl^B która pozwała im zignorować zakłócąjątifl wypowiedź początkową.
Nie są to tylko studia nad kodem, otjfl kiety, twierdzi Billig. Tego rodzaju bada nia demonstrują, jak w interakcjach r(fl produkuje się porządek społeczny. KonwoM sacyjne kody uprzejmości są kodami prafl tycznej moralności. Ucząc się na przykład struktury przekazywania głosu (czekaj® na swoją kolej w konwersacji, zasad pier\y* szeństwa itp.), wraz z nią przyjmujonly wspólny moralny kod, który — choć nią wymaga wglądu i nie musi być dla jednost* ki świadomy - rządzi rzeczywistym zacl® waniem ludzkim.
Normatywne struktury konwersacji silnie ograniczają zachowania rozmówcÓH powstrzymują oni spontaniczne wypowuB dzi i czekają na swoją kolej, nie wyraź da wprost wielu swoich myśli, starają się, nia odmawiać i tak dalej. Można to postrzfl gać nie tylko jako praktykowanie grzecifl ności, ale też jako wspólne utrzymywał® pod kontrolą niegrzeczności albo też koni wersacyjnej niemoralności. Warto bowienfl zauważyć, że w trakcie rozwoju nie sposób nauczyć się jednego bez drugiego. Ucząfllj się, jak praktykować uprzejmość, człowiek dowiaduje się zarazem, jak można być nieuprzejmym. Przyswąjąjąc pojęcie grzeczności, zarazem niąjuko „tracimy niewinność” - powołujemy do istnienia domyślne wyobrażania nlagrzaa/,ności, która wówczas mIoJo idę tmyiuś psychologicznie renl-ąyiłi ł odtąd zawsze już nu ml być utrzymywano w ryzach..Dialogu włośnio śmie-n miii żarty: opowiadają o robieniu tego, H|o /ukazuje konwersacyjna moralność. Hhii hąjąc dowcipu, rozpoznąjemy, że to jest Hlllnlo „to” - poza konwencją żartu „to” gin może się zdarzać. Przyswajając sobie fcguły konwersacyjne, ludzie zarazem uczą K Jak WBpólnie unikać: unikać zaistnie-IIIn tego, co konwersacyjnie niemoralne, IjiŚli zaistnieje - unikać rozpoznania, że talf nlę stało. Jest to - rzec można - robą) „spisku” dla osiągnięcia kolektywnej mlłnowy zdolności do poznania - czyli włamie zbiorowe, wpisane w konwersacyjne głiPllktury wyparcie.
| Jeśli przywołamy teraz pochodzące od wygdfakiegb założenie, że myślenie jest ywownętrznioną roow^tćTgeneza wypar- ' ■0 Jako zjawiska psychologicznego zaczyna cytować się wyraźnie. Skoro język-w-uży-Mii, język wraz ze strukturami konwersa-gyjnymi opiera się na represji, to ucząc się go używać, dziecko pobiera lekcje wyparcia. Nabierając wprawy w stosowaniu przepi-|ÓW dyskursywnej uprzejmości, dziecko UGzy się zarazem, jak zmieniać drażliwy temat, obracać zagrażające stwierdzenia W żart, przekształcać niewygodne znaczenia w inne, poprawne znaczenia i tak da-ląj. Uprzejma rozmowa dostarcza modelu dla indywidualnego wyparcia tak samo, jak argumentowanie w dyskusjach dostarcza modelu dla wewnętrznego deliberowania. To same procedury mogą być używane zarówno w rozmowach, jak i w dialogach wewnętrznych - tak właśnie może powstawać dialogowa nieświadomość, za sprawą której pewne pozycjo pod młotowe mogą w ramach danego dynKm nti aoatać trwale stłumione.
Jak wynika z całości powyższych wywodów na temat genezy dialogowego Ja”, nie tylko pozycje podmiotowe składające się na polifoniczną strukturę Ja” mogą być różnorodne, ale też sposób ich wząjemnej organizacji może być odmmienny, stanowiąc o różnicach indywidualnych. Co więcej, nie wszystkie sposoby organizacji pozycji podmiotowych są równie funkcjonalne i równie sprzyjające rozwojowi osobowości.
3.4.5
Koncepcje dialogowe pozwalają w nowy sposób spojrzeć na kwestię pomyślnego rozwoju osobowości, a nawet zdrowia psychicznego. Hermans (1999; Hermans, Hermans-Jansen, 2000) opisuje dwie kobiety, których wypowiedzi mogą stanowić wyraziste ilustracje polifoniczności Ja”. Obie doświadczały od lat wrażenia obecności w nich wewnętrznych, innych „osobowości” i potrafiły je bez trudu opisać. Pierwsza z nich, Kathy, uczestniczyła w projekcie bndnw czym Hermansa, poświęconym Iwfologło* sowości, ponieważ chciała dowiedziać mię więcej o wyobrażeniowej postaci iPWBWOd niczki”, która - wedle jej słów ■» to warzy szyła jej od dzieciństwa i pomagała /n nieść własną drogę w życiu. Druga kobletAi Mn ry, mająca za sobą wiele trudnych doświni l czeń, zdecydowała się szukać pomocy piy choterapeutycznej, ponieważ zdarzały Ją) się napady agresji w stosunku do męśa, w których traciła nad sobą kontrolę, W ta kich chwilach czuła się nie sobą, lncz n( Iza równicą” i to ją przerażało. Jak okazało się w toku długoterminowej procedury ha