80 Pedofilia i kazirodztwa
zację coraz bardziej niezwykłych upodobań seksualnych, dlaczego więd z takiej wyrozumiałości nie miałyby korzystać dzieci? Tym bardziej że „mitj
0 dziecięcej niewinności jest wymysłem ludzi nieznających psychiki dziecka
1 cierpiących na urazy i zahamowania seksualne” (Tatę, 1990, s. 27).
Obok wymienionych powyżej racji, w imię których - zdaniem przed! stawicieli stowarzyszeń „miłujących dzieci” - należy skończyć z praktyką „prześladowania” tego typu osób, wspomniane oficjalne i półoficjalńffl publikacje kreują męczenników walki o „słuszne prawa”! W czasopiśmiaj poświęconym pedofilii Paidika napisano w 1991 r. o bestialskim morder! stwie dokonanym na duchownym Kościoła baptystów, pastorze Josephiej Douce, którego zmasakrowane zwłoki znaleziono w podparyskim lesiejj Przyczyną miała być aktywna postawa duchownego w walce o zrozumie-', nie istoty pedofilii i o „odmitologizowanie negatywnego do niej stosun! ku”. Douce był autorem wielu publikacji na ten temat, a nawet próbował wydawać w języku francuskim periodyk poświęcony pedofilii.
Innym przykładem może być zamieszczone w tym piśmie omówię! nie dwutomowej książki o miłości mężczyzn i chłopców Loving Boys,i „wszechstronnie demaskującej potoczne wyobrażenie, że związki miłosne dorosłych z dziećmi są zawsze szkodliwe”. Jon Schuijer (profesor! ekonomii na Uniwersytecie Amsterdamskim) przedstawia sylwetkę i losy-życiowe autora tej obszernej pracy, Edwarda Brongersma, który przez 18> lat był członkiem duńskiego parlamentu, a za ujawnienie jego związków homoseksualnych z 16-letnim chłopcem został skazany nie tylko na „polityczny niebyt”, lecz także na więzienie, gdzie spędził 10 miesięcy. Autor recenzji podkreśla, że to m.in. przypadek Brongersma, stanowił jeden z argumentów przemawiających za obniżeniem w Danii granicy wieku dziecka podlegającego bezwzględnej ochronie prawnej przed seksualnym wykorzystywaniem przez dorosłych. No i w ten sposób kreuje się bohaterów skutecznej walki ze „zmurszałym” porządkiem społeczno-prawnym!
Jednak te zorganizowane i jawne formy domagania się środowisk pedofilów o zaprzestanie „prześladowania” to jedynie wierzchołek góry lodowej, największe bowiem niebezpieczeństwo tkwi w utajnionej działalności przeróżnej maści związków i organizacji przestępczych, trudniących się produkcją i dystrybucją pornografii dziecięcej, a także handlem dziećmi. Jak podają media, we wszystkich krajach rekwiruje się mnóstwo kaset czy płyt z filmami ukazującymi uprawianie seksu z udziałem dzieci. Internet przyniósł nowe, zwielokrotnione zagrożenie rozprzestrzeniania się pedofilii, wynikające z niebywałego ułatwienia kontaktów osób zainteresowanych handlem i dystrybucją zakazanych materiałów pornograficznych rozsianych po całym świecie. Co rusz dowiadujemy się o tym, jak specjalnie przygotowane oddziały policji wykrywają międzynarodowe gangi zajmujące się tym procederem. Wydaje się, że fala liberalizmu >Otworzyła puszkę Pandory, której zawartość jest coraz trudniejsza do zneutralizowania, głównie dlatego, że wypuszczone z niej „plagi”, w tym także pedofilia znajdują coraz to szerszy przystęp do coraz bardziej „rozstrojonej” i przez to bardziej podatnej na wszelkie dewiacje psychiki Współczesnego człowieka.
Innym jeszcze, odwiecznym wprawdzie, ale dziś odczuwanym ze izczególną dotkliwością źródłem nasilania się praktyk seksualnych z dziećmi jest bieda coraz szerszych kręgów społecznych, a także rażące różnice w poziomie zamożności. Seks w swej bardziej wysublimowanej postaci, czyli wielkiej miłości stanowi zmitologizowaną drogę na salony i to drogę, która w symboliczny sposób przedstawiona została już w bajkach dla dzieci. Oczywiście istnieją także i daleko bardziej prozaiczne przyczyny prostytucji dziecięcej, szczególnie nasilonej w krajach, gdzie wiele dzieci pozostaje bez dachu nad głową, do których to miejsc organizowana jest regularnie wcale nie tak łatwa do zwalczenia turystyka seksualna (szerzej na ten temat Hołyst, 2004).
Aby jednak nie kończyć tego wątku rozważań pesymistycznym wnioskiem, że wzrost pedofilii to cena płacona za postęp społeczny, którego podstawą jest wzrost liberalizmu, przypomnę starą medyczną zasadę głoszącą, że to, co chorobę wywołuje, po odpowiednim spreparowaniu może być wykorzystane do uodpornienia przeciwko tej chorobie bądź do jej leczenia! Liberalna postawa nie tylko bowiem sprzyja ujawnieniu się dewiacyjnych skłonności, ale stwarza także niepowtarzalne, bo niespotykane w innym klimacie duchowym, możliwości pomocy osobnikom, którzy o pomoc taką poproszą. A uczynią to tylko wtedy, kiedy nie spotkają się z ostracyzmem społecznym i agresywnym potępieniem. Nieodłączną cechą przepojonych duchem liberalizmu kultur jest szeroka edukacja społeczeństwa na temat zagrożeń wynikających z coraz bardziej złożonych kontaktów międzyludzkich, także edukacja na temat coraz bardziej wyspecjalizowanej i skutecznej pomocy jednostkom mogącym szkodzić innym ludziom.