Maja od dziecka była wyjątkowa. Już jako pięciolatka potrafiła czytać i pisać, a w przedszkolu zadziwiała swoją ciekawością świata i energią.
- Zdumiewająca dziewczynka - powiedziała przedszkolanka, pani Reimers, matce Mai.
Henny Schneider uśmiechnęła się i pogłaskała córkę po blond włosach.
- Rzeczywiście, często nas zdumiewa.
Maja przytuliła się do matki.
- Ijest taka kochana. Naprawdę, czasami nie wiemy, co byśmy poczęli bez naszej Mai.
Spojrzała w kierunku Leonarda, młodszego o dwa lata brata dziewczynki, który razem z kolegami dokazywał w podwórkowej kałuży. Nie zauważył jeszcze matki.
- Doskonale radzi sobie też z Leonardem!
Pani Reimers skinęła głową ze zrozumieniem.
Leonard był trudnym chłopcem. Miewał napady wściekłości., z trudem koncentrował się na prostych zabawach i jeszcze się moczył.
- To trochę potrwa - orzekł ich lekarz domowy, doktor Voss.
Rozwój chłopca przebiega nieco wolniej. Nie ma powodu do
zmartwień.
Rodzice Mai kiwnęli głowami na znak zrozumienia. Tak więc ich dzieci różniły się od siebie. W przypadku Mai mieli lodnak szczęście. Jako starsza, już w wieku dwóch lat matko-w; i la Leonardowi. Potem podawała mu butelkę z mlekiem i całym i godzinami woziła w wózku, ponieważ był to jedyny sposób, żeby przestał płakać.
7