książka1

książka1



Maja nadal spoglądała na niego wyczekująco, więc dorzucił jeszcze - Nie jest łatwo uciec od tego codziennego kołowrotu. ' Ale pewnie sama już coś wiesz na ten temat.

O tak, wiedziała. Chętnie poznałaby jednak jego zdanie. Przecież był jej ojcem.

*

Niespełna tydzień po tamtym feralnym wypadzie do pierw- . szorzędnej pizzerii matka, jak zwykle bez pukania, weszła do pokoju Mai. Chciała zapytać o przepis na tort orzechowy, który Yasmin zamierzała upiec na następne pogaduszki przy kawie. Chwilowo dieta przyjaciółki poszła w zapomnienie. Henny stanęła najpierw jak wryta, a potem cichutko zamknęła za sobą drzwi. Ani na chwilę nie spuściła oczu z Mai. Dziewczyna w pierwszej chwili chwyciła odruchowo za miękki szlafrok, ale przekora i duma kazały jej się powstrzymać. Dlacze-go matka nie miałaby jej teraz zobaczyć? Od małego wchodziła do tego pokoju, nie bacząc, czy córka chce akurat być sama, czy ma gościa, czy rozbiera się, czy też ubiera.

-    W końcu jestem twoją matką - zareagowała kiedyś rozbawiona, słysząc jej cichy sprzeciw. - Dla matki nie ma zamkniętych drzwi.

-    Jak ty wyglądasz? - przerażony wzrok Henny wędrował kolejno po kościstych plecach, chudych rękach, osobliwie sterczących żebrach, wklęsłym brzuchu, w dół ku patykowatym nogom córki.

„Ja chyba śnię” - pomyślała i zamknęła oczy, jakby dzięki temu Maja mogła zniknąć. No może nie zniknąć, ale znowu być normalnym, ładnym, rozsądnym dzieckiem, a nie tym szczapowatym, wysuszonym stworem.

Ta jednak ciągle stała przed lustrem, w zadumie mierząc swoje odbicie wzrokiem. W końcu sięgnęła po szlafrok.

Henny oparła się o futrynę drzwi, żeby nie upaść.

Dziewczyna usiadła na łóżku, skrzyżowała nogi i siedząc po turecku, wbiła w matkę zimne, wyczekujące spojrzenie. Poczuła coś w rodzaju satysfakcji. Mama ją zobaczyła.

Po kilku minutach Henny Schneider doszła do siebie. Natychmiast zasypała Maję pytaniami.

- Co się z tobą dzieje? Jesteś chora? Dlaczego nic nie powiedziałaś? Jak to się stało, że została z ciebie tylko skóra i ko-;ici? Masz biegunkę, a może nieżyt jelit? Coś przecież musi ci dolegać? Ni stąd, ni zowąd człowiek tak nagle nie chudnie. A może to już trwa dłużej? Czy dlatego zawsze nosisz sweter i długie spodnie? Nic nie rozumiem.

„To przecież oczywiste” - pomyślała Maja i odczuła jeszcze większą satysfakcję.

Matka niczego nie rozumiała, aleją zobaczyła. O tym, żeby ni stąd, ni zowąd tak nagie schudnąć, nie mogło być chyba mowy. Jednakże bez przesady, wcale nie zeszczuplała dużo. Musi jeszcze zrzucić parę kilo. Tego oczywiście już nie powiedziała.

Stwierdziła jedynie - Trochę schudłam. Nie, nic mi nie dolega!

Potem dodała jeszcze - Nie musisz się martwić, nie jestem chora!

Henny Schneider zacisnęła wargi. Najchętniej zaczęłaby głośno krzyczeć, ale to nic nie pomoże. Zobaczyła już dość. Chociaż teraz skora była niemal uwierzyć, że widziała ducha. Córka siedziała na łóżku, szczelnie okryta szlafrokiem i patrzyła na nią swoimi dużymi, niewinnymi oczyma.

„To przecież niemożliwe, żeby chorowała. Jest aktywna i przedsiębiorcza, rano rozwozi gazety, jeździ na rowerze, a wieczorem przy kolacji nie narzeka na brak apetytu. Chociaż...” nagle ogarnęły ją wątpliwości. Henny przypomniała sobie, ze Maja często przełykała tylko parę kęsów, tłumacząc się podłubaniem podczas gotowania.

Poczuła, że wpada w panikę.

„Chyba nie zachoruje tak jak jej ojciec? Czy rak żołądka jest dziedziczny?”

Ponownie zamknęła na chwilę oczy.

„Nie, oczywiście, że nie! Jej dziecko jeszcze nigdy nie skar-

47


Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
grawitacyjne a nie reakcja syntezy jądrowej, więc to jeszcze nie jest gwiazda (Słońce); Jednak gdy e
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
26895 s 14 Mama spogląda na niego przenikliwie. —    Piotrze, czy to ty,..? Ty byłeś
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
Z okładki spogląda na niego jakaś piękna twarz. Nie wie, czy jej uroda jest imponującym wytworem nat
page0252 248 nie jest Absolutem, lecz od Niego zależną, bo z nicości powstała. Choć więc jest pierwi
w połączeniu z wrażliwością moralną czynią z niego humanistę „w starym stylu”. Nie jest on podatny n
DSC02779 (2) lego me uczynili a przeciw sąsiadowi szemrali i na niego się za to, że ich dziatki skar

więcej podobnych podstron