248
nie jest Absolutem, lecz od Niego zależną, bo z nicości powstała. Choć więc jest pierwiastkiem życia dla ciała, to jest nim z woli Absolutu, Boga, który jeden tylko może położyć kres tej czynności duszy. Stąd się tłómaczy ta dowolność panowania śmierci, że jedni giną zaledwo świat ujrzawszy, a nawet w łonie matki, inni żyją po 100 i więcej lat, mimo, że zdolność ożywiania ciała we wszystkich duszach jednakowa.
A czy i zwierzęta przeznaczone do lepszego żywota, skoro i w nich dusza jest pierwiastkiem życia i również do czasu tylko żyją?
Odpowiadam, że już w poprzednim rozdziale wykazałem, że dusze zwierząt nie mogą być nieśmiertelne, bo ich działanie możliwe tylko zapomocą materyi, więc też i lepszego żywota, prócz tego, który mają na ziemi, spodziewać się nie mogą. Co się zaś tyczy granic ich życia, a zarazem zdolności ożywiania ciał przez ich dusze zwierzęce, to w tern podziwiać tylko należy mądrość Opatrzności, gdyż inaczej, wskutek ich płodności, życie dla człowieka byłoby niemożliwe; człowiek, pan przyrody, musiałby się chyba na księżyc wynieść, bo na ziemi brakłoby miejsca dla jego potomstwa.
A czy też ciało ginąc samo, nie pociąga za sobą również rozkładu duszy, tak, jak się to dzieje z duszą zwierzęcia? Wszak „wszystko co w czasie powstaje, w czasie też ginie“, jak za Pomponacyuszem powtarza Strauss, a za Straussem wielu innych mędrków.
Już w poprzedzającym rozdziale zapobiegliśmy tej trudności, wykazując, że w zwierzęciu niema innych czynności, prócz organicznych, a więc niema też i istoty duchowej; jego dusza w czasie powstaje i w czasie ginie, bo byt jej jest najściślej związany z materyą, przeto tak długo istnieje, póki istnieje ciało. Gdy tylko organizm zostanie istotnie uszkodzony, to i dusza zwierzęca staje się niezdolną do dalszego życia, właśnie dlatego, że tylko zapomocą ciała życie swe objawiać może.
Zupełnie inaczej ma się rzecz z ludzką duszą. Podczas