tak długo, jak długo ono potrzebuje koniecznie ich opieki, nie odbierając później żadnej od niego odpłaty za wyświadczone mu dobrodziejstwa, a „...tyj. ko u człowieka—zaznacza z naciskiem Demokryt — wyrobiło się od dawna (o mniemanie, iż ma być także jakaś korzyść z potomstwa*’ (frg. B 278; por. Aristoph. Nub. 1380 n.).
Demokrytowi można słusznie zarzucić, że zanadto upodabniał ludzi do \ zwierząt czy też zwierzęta do ludzi17, że mówiąc o hazardzie i nieuchronnych ciężarach rodzinnego życia nie uwydatnił należycie wielkiej radości, z jaką ludzie je ponoszą dla swoich dzieci, że pamiętał tylko o mężczyźnie, a zapomniał
0 kobiecie i o tak bardzo dla niej istotnej potrzebie macierzyństwa, że w ogóle nie wniknął w najważniejsze lub przynajmniej w jedno z najważniejszych zagadnień dotyczących ludzkiego bytu na ziemi tak głęboko, jak ono zasługiwało. Z drugiej strony nie można zaprzeczyć, że ludzie ulegając płciowemu egoizmowi mnożą się bardzo lekkomyślnie, często rodzą dzieci obciążone dziedzicznymi chorobami (zwracali na to uwagę pitagorejczcy; p. rozdz. 1)
1 o trudnościach rodzinnego pożycia dowiadują się dopiero po założeniu rodziny, tak iż Demokryt miał ze stanowiska swojej racjonalistycznej etyki nie tylko prawo, ale także obowiązek wcześniejszego ich uświadomienia o prawdziwym, jak myślał, stanie rzeczy. Był, jak się zdaje, jeszcze inny powód: Demokryt uważał wysiłek rodzinnego życia za mniej ważny niż praca dla dobra całej ludzkości, badanie tajemnic natury i pouczanie człowieka o warunkach szczęśliwego życia, o szlakach kulturalnego postępu (p.n.) i w ogóle o sposobach polepszenia ludzkiego bytu na ziemi, a przy tym za wysiłek tak uciążliwy, iż kto się go podjął i wykonywał uczciwie, ten nie miał już ani energii, ani czasu na tamte, ważniejsze oraz piękniejsze wysiłki—i dlatego ludzi zdolnych do takich właśnie wysiłków przestrzegał przed zakładaniem rodziny, pozostawiając związane z nią ciężary ludziom raczej przeciętnym. Zachowała się wiadomość: „...Demokryt miał zastrzeżenia co do małżeństwa i płodzenia dzieci, ponieważ są źródłem wielu przykrości i odwodzą od spraw potrzebniejszych” (frg. A170).
„...Demokryt — pisze Plutarch — zaleca uczyć się pilnie obywatelskiego kunsztu owych mężów (np. Parmenidesa, który był nie tylko filozofem, ale także prawodawcą; p. rozdz. V) jako kunsztu najwyższego i ochoczo podejmować trudy, z których się rodzą wielkie i wspaniałe owoce dla ludzi” (frg.
B 157). Do takich owoców należą mądre prawa. Ich celem jest jednomyślność (homonoia) obywateli, których wdrażają do sprawiedliwego i zgodnego współżycia. „...Prawo—powiada Demokryt — chce być dobrodziejstwem ludzkiego
17 We fragmencie B 278 czytamy na przykład, że „...każde zwierzę męczy się i kanni swoje potomstwo, jak tylko może, drży o nie, dopóki jest małe, i martwi się, jeżeli je spotka coś złego”. Demokryt przypisuje zwierzętom ludzkie uczucia w słowach, które
mają silny ton osobisty. Taki ton ma także fragment B 275:.....Wychowanie dzieci jest
sprawą zdradliwą (sphaleron) —jeżeli się uda, to pełno w nim walki i troski, a jeśli się nie uda, to nie ma większej zgryzoty”. Ze względu na ostrzeżenia przed życiem rodzinnym przypuszcza się zazwyczaj, że Demokryt żył w bezżennym stanie. Z drugiej strony ich ton osobisty przemawia za przypuszczeniem, że cienie rodzinnego współżycia były znane Demokrytowi z jego własnych doświadczeń.
żywota, a może dokonać tego wtedy, kiedy sami ludzie chcą doznawać jego dobra, albowiem swoją cnotę okazuje tylko tym, którzy są mu posłuszni** (frg.
B 248; por. frg. B 245, 250, 262). Dobre prawa poskramiają kardynalne wady ludzkie, a mianowicie chciwość i zazdrość, i karząc surowo za spowodowane nimi zbrodnie, zapobiegają rozłamowi wśród obywateli. Powściągając dalej zaborczy egoizm krzewią równocześnie rozumny altruizm i uczą mądrej troski o nadrzędne, wspólne dobro państwa. „...Sprawy państwa — pisze Demokryt — trzeba uważać za najważniejsze ze wszystkich, a zwłaszcza to, żeby było dobrze rządzone. Nie wolno tu występować przeciwko słuszności dla dogodzenia własnej ambicji ani też nadużywać swojego wpływu przeciwko wspólnej korzyści. Zaprawdę, dobrze rządzone państwo stanowi najpewniejszą ostoję: w nim jest wszystko i kiedy ono jest zdrowe, wszystko jest zdrowe, a kiedy ono choruje, choruje wszystko” (frg. B 252; por. frg. B 287).
Głównym warunkiem dobrych rządów jest to, aby je sprawowali dobrzy (= uczciwi) obywatele. Demokryt wzywał ich do udziału w życiu publicznym (frg.
B 253) i przestrzegał, że „...źli obywatele im mniej są godni osiągniętych urzędów, tym bardziej lekceważą swoje obowiązki i tym bardziej są pełni bezmyślnej buty” (frg. B 254). Za najlepszy ustrój państwowy uważał demokrację. „...Ubóstwo w demokracji — czytamy we fragmencie B 251 —jest o tyle godniejsze wyboru od wysławianego szczęścia na królewskich dworach, o ile godniejsza wyboru od niewoli jest wolność”. Niemniej Demokryt zdawał sobie sprawę z wad współczesnej mu demokracji. Wiedział na przykład, że do władzy dochodzą nieraz ludzie jej niegodni i mszczą się na poprzednikach, jeśli popadli w jakieś z nimi konflikty, że okres sprawowania władzy jest zbyt krótki i że sumienni urzędnicy nie są po jej złożeniu dostatecznie zabezpieczeni przed Ikrzywdą ze strony swoich wrogów (frg. B 266; por. frg. B 265). To zabezpieczenie, którego nie zapewniały im prawa, mogliby znaleźć w etycznie wyrobionej opinii publicznej. Etyka Demokryta współdziała z dobrymi prawami i sprawia, że człowiek jest im posłuszny „...nie ze strachu, lecz z poczucia powinności”, nie z obawy przed karą, lecz z przekonania, co stanowi najpewniejszą rękojmię winnego im posłuszeństwa (frg. B 41; por. frg. B 181, 248). Obejmuje wszystkie dziedziny ludzkiego działania i poucza o drodze do szczęścia oraz o sztuce szczęśliwego życia, czyli o umiejętnym doborze największych i najczystszych przyjemności. Przyjemności tych dostarczają własne osiągnięcia naukowe, owocna praca dla dobra państwa i wierna przyjaźń.
Etyka Demokryta jest bardzo podobna do etyki Sokratesa. Kluczową tezę ich obu stanowi zasada, że rozum człowieka powinien panować nad jego uczuciowością i wolą, czyli nad jego czynami. Niektóre fragmenty Demokryta przypominają żywo przekazane przez Ksenofonta i Platona wypowiedzi Sokratesa, na przykład fragment B 83: „...Przyczyną występku jest niewiedza (amathie) o tym, co lepsze” (por. Xen. Mem. 111 9,4 n.), lub frg. B 45: „...Ten, kto wyrządza krzywdę, jest nieszczęśliwszy od tego, kto jej doznaje” (por. Piat. Gorg. 479 e, Crito 49 b n.).
Zachowała się wiadomość, że Demokryt przez kilka lat przebywał w Atenach i „...znał Sokratesa, ale Sokrates go nie znał” (frg. A 1, 11). Przytoczone słowa robią takie wrażenie, jakby ich celem była obrona Sokratesa przed
231