| ^tuiukiu B1bc# po coś
wydał
pokazać połicjan-
^n^^^9H^^i^P^.;Aadzw>'Czainy [^UJJ^ai na pr<*iK> cif kalem, co wyciśnie ^^^^■h|flMMg||MŃMai dopwwadnił jednak doi
raeaej
t |bas odmdk zapolował I nim, powiedziałbym, jud BHBHpnWi łnfffj Mwir«ł jo w jakiś sposób Udom tąfc» pwi»A *k pil tyłbo po zewnętrznej ^^^^^^HHH)PMpda, skrobała, była jad wwłki pająki) rzadkim owłosieniu albo raczej potwór nortk i. ka6ty wciąż szuka opary, żeby się dostać pódl marynarkę. On tam natomiast przez cały czat mówili a na jego Wanty matował się wciąż ten sam uśmieszki Wszywko to trwało kilka sekund, mniej więcej, Potem aobaatykm jut tylko, te policjant bardzo szybln z takąż widoczną stanowczością, położył kres rozmj ww, a nawet. jak mi się. wydawało, o coś się na tamtego pogniewał; i rzeczywiście, choć właściwie niewiele * tego wszystkiego zrozumiałem, z jakiejś trudnej de wytłumaczenia przyczyny mnie też zachowanie tam tego wydawało uę co nieco podcinane.
Więcej twarzy czy wydarzeń już nic bardzo J nuftam. Zresztą, w miarę i*k płynął czas, moje obser| wacyr stawały się coraz mniej ostre. Mogę jeszczetył-
ko powaatłiaod, te dla nas, chłopaków, policjantbjł. w dilwy ciągu bardzo uprzejmy. Natomiastmłw
jgjyfych iakbv odrobinę mniej. Ale po południu on »\ glądał )ui »a zmęczonego. I często chronił się pjgd upałem wśród nas lub w drugim pokoju, nie pojmując się przejeżdżającymi w tym czasie autobusami Słyszałem, jak rozmawiał przez telefon i raz 0|i>'4m mówił: - Wciąż jeszcze nic - ale już z nie-.|Hpn wyrazem niezadowolenia na twarzy. Pamię-też inny moment. Było to wcześniej, wkrótce po południu, odwiedził go kolega, inny policjant, na towerże. Oparł go na zewnątrz o ścianę budynku. Po-m Zamknęli się starannie w drugim pokoju. Wyszli stamtąd po dłuższym czasie. Na pożegnanie, stojąc w fanach, jeszcze długo ściskali sobie dłonie. Mil-kiwali głowami i patrzyli na siebie w taki IHufc widywałem to dawniej, jeszcze w kantorze ^^■pta, u kupców, kiedy już sobie ponarzekali I^HpflMy i marny handel. Jasne, rozumiałem, że ijHEfawdopodobne w przypadku policjantów;
[ jędńąk wyraz ich twarzy przywiódł mina myśl tamten obw, to samo znajome, trochę zatroskane zniechęcenie i tę samą rezygnację w poczuciu niezmienności podniecenia. Ale zaczynałem już być zmęczony i z czasu, który nastąpił później, pamiętam tylko tyk,
. t było mi gorąco, nudziłem się i trochę chciało mi się spać.
Można powiedzieć, że minął cały dzień. Wreszcie przyszedł rozkaz, mniej więcej o czwartej, jak nam obiecał policjant. Powiedział, te teraz pójdziemy do
U